Mostek
Czas płynął niczym w zwolnionym tempie. Kolejne sekundy odliczane cichym, matowym głosem przybliżały ich do celu wyprawy. Stali z boku pozwalając obsłudze na przygotowanie się do lądowania na nieznanym terenie. Kapitan zdawał się nie zwracać uwagi na ich obecność. Właściwie nikt jej nie zwracał. Albiorix wyszedł z pomieszczenia wraz z nieprzytomna Midią i wciąż nie wracał. Gandasz, który znikł nim nastąpiło wejście w portal, również już się nie pokazał. Tym jednak, którzy zostali dane było ujrzeć pełnie potęgi sił, które zdawały się zmagać w niezwykle wyrównanej walce o każda pieść ziemi na tej planecie. Czy jednak chodziło tu właśnie o ziemie? O przestrzeń mieszkalna? O złoża minerałów? O wodę? O powietrze? Ci którzy mogli na to pytanie odpowiedzieć byli poza zasięgiem głosu lub zwyczajnie milczeli.
Gdy minęła większość czasu na lądowanie przeznaczona dal się słyszeć głos kobiety siedzącej przy stanowisku komputerowym. - Kapitanie podchodzimy za szybko.
Głos ten był spokojny, lecz był to jedynie dość dobrze odegrany spokoj. Słowa również nazbyt milo nie brzmiały wiec i dziwić nikt się nie powinien ze kapitan dość szybko znalazł się obok z rosnącym niepokojem spoglądając na wykresy. - Komputer! Komunikat 24457!
Krzyknął wreszcie po czym przepuścił swoja podwładną i sam ruszył w stronę stojących przy wyjściu strażników. Z głośników zaś popłynął całkowicie wyprany z emocji głos.
- Wszyscy proszeni są o udanie się do kapsuł ratunkowych. Powtarzam. Wszyscy proszeni są o udanie się do kapsuł ratunkowych.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |