Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2009, 15:01   #102
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post W innym czasie, w innym miejscu... [wstępniak dla Sorg]

Sorg, po osiągnięciu dojrzałości porzuciłaś rodzinę swojej matki i przez jakiś czas szwendałaś się po Mirthilaran. Duże miasto dawało możliwości nawet takiemu mieszańcowi jak ty. Szybko przekonałaś się też, że uprzedzenia względem półelfów dotyczyły głównie twojego rodu - reszta mieszkańców Srebrnej Rzeczki (zarówno elfów jak i innych ras) nie miała z tym problemu. Przez dłuższy czas zarabiałaś na utrzymanie pracą w karczmach - tam najłatwiej było o robotę, a trzeba było gdzieś mieszkać i coś jeść. Wieczorne przyśpiewki tak mało znanej dziewuszki jak Ty nie przynosiły praktycznie żadnego dochodu. Mimo to jednak nie poddawałaś się; często podpierałaś ściany co lepszych gospód, słuchając opowieści sławnych bardów i pieśni wędrownych grajków. Słuchałaś i uczyłaś się. Po kilku miesiącach i Twoje opowieści zaczęły przyciągać uwagę, a po kolejnych kilkunastu mogłaś porzucić zmywanie naczyń i szorowanie podłóg w karczmach - Twoje ulubione zajęcie dostarczało Ci srebra w ilości wystarczającej na skromne życie. Wtedy też na Twojej drodze stanął Stick.

Gdy potem zastanawiałaś się nad tym nieodmiennie dochodziłaś do wniosku, że miałaś niesamowite szczęście. Stick nie był byle bardem z Królestwa. Był podróżnikiem przemierzającym Faerun wzdłuż i wszerz, i tylko czysty przypadek rzucił go do Waszego maleńkiego kraju. Od niego dowiedziałaś się, że otaczające Was od północy potężne góry to zaledwie niewielkie wzniesienia, przyczółek leżącego za nimi olbrzymiego Grzbietu Świata, największych gór Torilu. Że głębokie rzeki przecinające tutejsze równiny są niczym w porównaniu z szeroką Mirar czy Dessarie. Że Srebrna Rzeczka - miasto, po którym mogłaś wędrować godzinami - a nawet Darrow, stolica w której nigdy nie byłaś, to tylko prowincjonalne miasteczka w kontraście z błyszczącym Silverymoon czy kipiącym życiem Waterdeep.

Stick opowiadał i opowiadał, a Ty słuchałaś zastanawiając się, czy starczy Ci życia by poznać te wszystkie cuda... czy zdołasz poznać choćby własny kraj? Wiedziałaś, że Królestwo ma własną historię, legendy i ballady; i choć fascynowały Cię opowieści Stika traktowałaś je bardzie jak bajki dla dzieci niż prawdziwie historyczne przekazy. W końcu - kto to widział latać na smokach, czy mieszkać w podziemnych pieczarach? Mimo to nie mogłaś odmówić mu kunsztu i znajomości fachu. Tłumy na twoich występach były niczym w porównaniu z widownią, jaka zbierała się gdy Stick brał instrument do rąk. Jak każdy bard uczyłaś się w zasadzie sama: słuchając, obserwując, ćwicząc...

Spędziliście razem w Mirthilaran kilkanaście tygodni. W tym czasie Stick przeszukał dokładnie całą bibliotekę, sklepy z antykami i magicznymi przedmiotami. Twoim zadaniem było mu towarzyszyć - czasem jako pomocnik, czasem jako obserwator, czasem szłaś w miejsca gdzie - jak mawiał - "lepiej się spiszesz", choć dla Ciebie nie różniły się one od sklepów odwiedzanych przez samego barda. Takie zajęcia - choć nudne - były również kształcące. Uczyłaś się targować, szacować wartość nietypowych przedmiotów, rozpoznawać magiczne znaki, a przede wszystkim wreszcie nauczyłaś się porządnie czytać i pisać - umiejętności, do których nigdy specjalnie się nie przykładałaś, woląc wymykać się do Północnego Lasu i marzyć o niebieskich migdałach.
- Księgi to wiedza i potęga - mawiał awanturniczy bard. - Mimo, że to nasza pamięć przenosi opowieści, to jednak w zwojach leży prawdziwa wiedza... Dawniej to bardowie przekazywali historię, tradycje i zwyczaje... Ale nie ma już Akademii Bardów, nasza sztuka zanika, teraz byle chłystek z lirą może śpiewać po gospodach - zachmurzał się, a Ty miałaś wrażenie, że pije do Ciebie. Miał jednak rację - zwoje i inkunabuły dostarczały Ci wiedzy o historii i zwyczajach Królestwa... a raczej dostarczyły by, gdybyś miała na tyle czasu i cierpliwości by je studiować. Poza tym to twój towarzysz wprowadzał Cię do bibliotek - najwyraźniej miał jakiś znak czy list polecający dający mu dostęp do cennych woluminów; ktoś z ulicy nie miałby szans obejrzeć ich nawet z daleka.

Stick pokazał Ci jak obserwować ludzi i wyciągać wnioski z ich zachowania, a także jak wykorzystywać tę wiedzę na swoją korzyść. Wydawało się jednak, że wszystko to robi jakby mimochodem, ot tak przy okazji załatwiania swoich własnych spraw. Spisał trochę nowych historii, poznał kilka osób, do których ktoś z Twoja pozycją nie mógłby się nawet zbliżyć... nie wydawał się jednak zadowolony. Któregoś dnia wrócił obładowany zapasami, prowadzać niewielką, krzepką klacz.
- To dla Ciebie - rzekł rzucając Ci wodze, po czym zaczął pakować prowiant do juków przy swoim siodle. - Jutro rano ruszamy.

I wyruszyliście na południe, jednym z dwóch traktów w stronę Esper. Występy Sticka zapewniały Wam darmowe noclegi w karczmach, a jego tajemnicze koneksje wstęp na pokoje wielmożów i do bibliotek. Szczególnie długi zabawiliście w Bibliotece - niewielkim mieście przechowującym całą historię i tradycję Królestwa, domu wielu szkół i akademii. I choć bard śmiał się w kułak nazywając Bibliotekę popłuczynami po Candlekeep Ty coraz bardziej doceniałaś zalety tego typu miejsc. Sumiennie studiowałaś zwłaszcza opowieści o Rudej Wiedźmie i inne historie o magach z doświadczenia wiedząc, że jest na nie nie mniejszy popyt, niż na miłosne ballady. A poza tym - jak twierdził Stick - opowieści te były prawdziwe, w nich kryło się całe Królestwo...

Kolejne wsie i miasteczka dawały Wam zarobek, ale... Stick robił się coraz bardziej ponury i małomówny. Często burczał, że nuży go zaściankowość Królestwa, brak ciekawych historii, puste - w jego mniemaniu - sklepy i ograniczeni ludzie. Gdy dotarliście do Esper było jeszcze gorzej. Całe dnie spędzałaś na bieganiu od kupca do rzemieślnika, od sklepu do karczmy, wypytując się o różne
- w Twoim odczuciu - nie związane ze sobą i bezsensowne rzeczy. Rzecz jasna: bezowocnie. Oboje traciliście humor - bard, bo jego poszukiwania nie wiadomo czego spełzały na niczym; Ty - bo nie dość, że traciłaś cenny czas, który mogłaś przeznaczyć na naukę, to jeszcze coraz więcej osób patrzyło na Ciebie spode łba. Zwłaszcza stare rasy oganiały się od Ciebie jak od upierdliwej muchy, a jeden krasnolud wprost wrzasnął, żebyś nie ściągała klątwy na jego dom i przegnał Cię wymachując toporem. Miarka przebrała się, gdy Stick ni z tego ni z owego stwierdził, że jutro ruszacie do Marathiel. A jeśli tam nie będzie nic ciekawego... to może w góry? Natomiast ty wcale nie miałaś ochoty jechać na północ; tym bardziej do elfiego miasta. Co prawda poza rodzinnym domem praktycznie wcale nie spotykałaś się z przejawami dyskryminacji, jednak nie czułaś się jeszcze na siłach by wejść w elfią społeczność. Elfy były najlepszymi bardami w Królestwie, nawet głos i czar Sticka nie mógł się z nimi równać. O Twoich umiejętnościach nie wspominając. Poza tym od wielu tygodni Twój mentor nie nauczył Cię niczego, czego byś już nie wiedziała i najwyraźniej nie miał zamiaru edukować Cię dalej. Bardziej interesowały go własne sprawy. Więc któregoś pięknego poranka, gdy słońce nie wzeszło jeszcze nad górami chwyciłaś spakowany wcześniej dobytek, wyprowadziłaś klaczkę ze stajni i ruszyłaś galopem w stronę Whellon.

Był początek sierpnia; ciepłe noce zachęcały do snu na świeżym powietrzu, trakty wypełniały wozy załadowane zebranymi plonami, na polach uwijali się chłopi. Handlowe karawany przemierzały drogi sprzedając i wymieniając co się da, nietrudno było więc przyłączyć się do jakiejś - w końcu samotna podróż zawsze jest niebezpieczna. I choć niektórzy podejrzliwie patrzyli na wałęsającą się po trakcie młodą dziewczynę z własnym koniem, Twoje opowieści i odpowiednie podejście do ludzi, którego nauczyłaś się od Sticka zjednywały Ci kompanów.


Wędrując bez konkretnego celu zatrzymywałaś się we wsiach i miasteczkach, zbierając i przenosząc plotki, opowieści, wiadomości lub po prostu zatrudniając się do pomocy przy zbiorach, pisaniu i czytaniu listów. I tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem posuwałaś się wzdłuż brzegów Srebrnego Jeziora w stronę przystani Uran - miejsca corocznego Jarmarku. Już sobie wyobrażałaś te kolorowe kramy, występy błaznów, walki rycerzy, a przede wszystkim: konkurs bardów. Wiedziałaś, że nie będziesz mogła równać się z najlepszymi bajarzami Królestwa, którzy na tę okazję przybędą do Uran, ale sam fakt, że będziesz mogła być świadkiem ich występów sprawiał, że nie mogłaś doczekać się jesieni.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 28-10-2009 o 15:06.
Sayane jest offline