Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2009, 22:49   #75
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Zadowolony z małej pogawędki z bandytami, Teu wraz z Vraidemem podążał za wozem. Starał się utrzymywać stałą odległość parunastu metrów od wozu, instruując chowańca przy okazji. Wóz wreszcie dotarł do bram i w głowie elfa pojawiła się jakże naiwna myśl, że w końcu wydostaną się z Waterdeep, i przynajmniej będą mieli z głowy gildię magów i złodziei… jakby na zawołanie pojawił się mag przekupujący strażników, jak się wydawało [bTeu[/b], oraz wysłannicy gildii złodziei, z kapłanką Maski na czele… na twarzy elfa pojawił się pogardliwy uśmiech. Miał ogólnie bardzo kiepskie zdanie o klerze Maski, na tyle ile go znał, a szczególne zniesmaczenie wzbudzał w nim fakt, że bóg ten jest powiązany z cieniami i ciemnością, jego kapłani w prymitywny sposób potrafią nawet posługiwać się pomniejszą magią cieni. Właśnie przez takich jak oni, on musi często odpierać zarzuty skierowane w magię cieni, jako plugawą dziedzinę magii. Z tego też powodu obecność kapłani Maski dała elfowi szansę na wyrzucenie z siebie choć części frustracji spowodowanej jego marną sytuacją.

-Ktoś się chowa w uliczce na prawo – nagle powiadomił maga jego chowaniec telepatycznie –Czy mam się nim zająć? – spytał.

-Nie, mam dla ciebie inne zadanie. – odpowiedział elf i spojrzał na dachy, gdzie znajdowali się łucznicy. W obecnej sytuacji, gdy mogą stracić życie, jak i odnieść porażkę co do misji, nie miał zamiaru zbytnio się przejmować gildią magów. Są tuż przy bramie – najwyżej ją stratują i uciekną.

- Przeniesiesz się na dach, gdzie stoi dwóch łuczników. Twoja obecność powinna im przeszkodzić w strzelaniu z łuku. Owszem, bariera dymu nadal unosi się nad polem bitwy, lecz w pewnym momencie zniknie. – oświadczył ponuro, lecz konkretnie elf – Zaatakuj łuczników, jednak nie koncentruj się na zabijaniu. Zamiast tego spróbuj zniszczyć ich łuki. Bez nich niewiele wskórają, a i czasu sporo stracą jeśli będą chcieli zejść na dach. W razie kłopotów zacznij migać, czy co wy migopsy tam robicie… - dokończył przedstawiać plan działania Vraidemowi.

Przyszła w końcu pora, aby pokazać coś więcej niż tylko zdolności dyplomatyczne i artystyczne maga cieni. Nadal miał zamiar tajemnicy, która była mu tak bliska, że niemal wyryta na jego ciele, przez to magowie z gildii mogli mieć problemy z lokalizacją czy wykryciem jego osoby. Wyszedł ze swojego przytulnego ukrycia z ciemności, tak jak poprzednio cieniste „płomienie” powoli znikały z jego ubrania. Zanim to jednak nastąpiło cień za plecami Teuivae urósł ogromnie. Mag zamknął oczy i w tym momencie reszty cienistych płomieni jakby poruszone wiatrem zaczęły mknąć w stronę oczu cienia. Nie tylko one zresztą. Ciemność, cienie postaci na drodze, budynków również zdawały się kierować w stronę cieniach elfa, jakby pchane tanecznym, zygzakowatym krokiem, do źródła muzyki, która ich wołała – do cienia Maga Cieni.

Nie trwało to zbyt długo, aż w końcu ręce obrazu utkanego z ciemności opadły na policzki maga, jakby kochanek, który nie ma odwagi spojrzeć drogiej mu osobie prosto w oczy. Cieniste palce zaczęły tracić kształt, przypominając raczej rzekę ciemności, stopniowo wessaną przez oczy Teu. Kiedy po wypaczonym obrazie kochanka pozostał już tylko wątły cień, otworzył oczy.

Ciężko to opisać… wyglądało to jakby ocean ciemności, przelewające się wstęgi materii cienia ruszyły na ochroniarzy i kapłankę maski, chcąc ich porwać w swoje odmęty. To oczywiście ujawniło jego pozycję. Prawdopodobnie sprawiło też, że jego towarzysze w polu ciszy zwrócili na niego uwagę. Na tyle ile potrafił używać migów, przekazał im wiadomość o nieznanej postaci czekającej za zakrętem.

-Głosicielko tego, który kroczy wśród cieni, mam nadzieję, że dotyk jego ścieżki cię rozweseli. Zaprawdę nic nie poprawia tak humoru, jak stawić czoła upiorowi wieczoru. Pozwól, więc abym swoją litości pieśnią, przyniósł ci śmierć bolesną.- odparł dość radośnie, bez względu na efekt czaru Mag Cieni.

Miał jednak na oku maga koło strażników. Był on niewiadomą, mógł właściwie wszystko – łącznie z opuszczeniem pola bitwy. Elf był jednak gotowy na wrogie zaklęcie, które mógł on wymierzyć w jego lub w jego towarzyszy. Każde zaklęcie posiada cień, odbicie, tak jak każdy przedmiot i każda osoba. W przypadku niektórych czarów jest on widoczny ze względu na cielesną formę lub światło bijące od zaklęcia, czasami jednak nie jest widoczny, choć mimo wszystko obecny. Dzięki latom praktyki Teuivae potrafił dostrzec nawet te wydawałoby się niewidzialne cienie, związać je, sprawić, aby obróciły się przeciwko swojemu źródłu i zamiast wywołać efekt magiczny, przenieść energię czaru do maga cieni, aby mógł ją potem swobodnie wykorzystać. W pogotowiu, w przypadku poważnego i niebezpiecznego zaklęcia elf miał zamiar użyć tej zdolności przeciwko magowi, czy nawet kapłance.
 
Qumi jest offline