Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2009, 08:47   #122
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Astrię obudził jakiś hałas z zewnątrz. Jakby spadającej skały czy coś... Towarzysze spali lub drzemali, tylko potężna sylwetka Kurta majaczyła u wejścia jaskini. Dziewczyna dorzuciła do ognia kilka desek, pozostałości z rozbitych statków, które pozbierali na plaży. Dzięki temu w jaskini nie było tak przeraźliwie zimno, zauważyła jednak, że Albert cały dygocze. Czoło pokryte miał grubą warstwą potu, a wielka plama krwi na koszuli widoczna była nawet z miejsca w którym siedziała. Po chwili wahania Astria podniosła się z ziemi i zaczęła przeszukiwać ich skromny dobytek. Rycerz walczył w kopalni i za nich; byli mu coś winni.

Dziewczyna włożyła czyjś sztylet do ognia. Przygotowała wszystko co mogło się nadawać na bandaże (dzięki temu z fartucha została jej w zasadzie tylko kieszeń na paskach), nabrała wody w hełm i postawiła na prowizorycznym palenisku, wrzucając do niego wszystkie szmaty. Gdy woda zawrzała wyciągnęła je okorowanym patykiem i rozłożyła na zlanych wrzątkiem skałach. Hełm parzył przez cienką koszulę, ale co mogła poradzić? Gdzieś na zboczu widziała szałwię, rumianek i inne pożyteczne rośliny, kolejna porcja wrzątku poszła więc na zaparzenie leczniczego naparu. Gdy zarówno mikstura jak i sztylet stygły na boku Astriata obudziła mężczyzn i zawołała Kurta do środka.

- Musimy go opatrzyć
- zwróciła się do towarzyszy. - Zimnica nim trzepie, nie wiadomo czy z ostrzem w bebechach dożyje powrotu tamtych - ''...jeśli w ogóle wrócą'', dodała w myślach. Skinęli głowami. Val nie raz był obiektem jej zabiegów, a Kurt sam widział jak poważny jest stan rycerza.

Zaczęli. Rosły gladiator przytrzymał Alberta za barki, Valdred siadł mu na nogach. Zadaniem Aleama była bezpośrednia pomoc dziewczynie, która włożyła rycerzowi między zęby dość gruby patyk, po czym zabrała się do oglądania rany. Rana wejściowa - niewielka, trochę poszarpana - nie dość że nie dawała miejsca dla jej drobnych placów, to jeszcze z powodu opuchlizny była prawie niewidoczna. Astria wzięła nóż - mężczyźni wzmocnili chwyt - i pewnym ruchem nacięła ranę. Albert wydał zduszony ryk i szarpnął się odzyskując przytomność; dziewczyna nawet na niego nie spojrzała bojąc się, że widok wypełnionych bólem i strachem oczu sprawi, że zadrżą jej ręce. Na jej znak Aleam rozchylił brzegi rany a Astria wsunęła palce do środka szukając złamanego pocisku. Głęboko siedział, widać wędrówka sprawiła, że przesunął się wgłąb; ciężko było też złapać oślizgły, wąski pocisk. Ale się udało; ostrożnie wyciągnęła resztkę bełtu, cisnęła go w ognisko i zaczęła przemywać ranę zamoczoną w ciepłym rumianku szmatką. Dziura nie krwawiła bardziej niż powinna i dziewczyna odetchnęła z ulgą - gdyby uszkodziła coś w środku nie mogłaby zrobić nic prócz przypalania na chybił trafił. Sięgnęła po zebrane wcześniej rośliny. Sok ze zmiażdżonego aloesu koił i przyśpieszał gojenie, a zawinięte w opatrunek suche rośliny będą wchłaniały sączące się płyny. Na koniec owinęła ranę prowizorycznym bandażem i dopiero wtedy spojrzała na swojego "pacjenta". Albert patrzał przytomnie - ból podrażnionej rany różnił się od kującego rwania powodowanego przez zanurzony w ciele bełt - był czystszy, zdrowszy... Szkoda tylko, że nie mieli go czym okryć - co najwyżej przysunąć bliżej ognia. Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na zawiniętą ranę - opatrunek nie nasiąkał zbyt szybko, to dobrze. Odwróciła się w stronę Tobiasza - po Albercie opatrzenie go nie było wcale trudne. Resztę przygotowanych rzeczy zużyła na Kurta i resztę mając w pamięci, że nawet niewielkie zdrapanie w złym czasie może skończyć się gangreną. Mimo, że starała się podczas tych czynności nie myśleć w duchu cieszyła się, że jej brat wyszedł z ucieczki praktycznie bez szwanku i to nie on leży na miejscu spoconego rycerza. A potem położyła się spać.
 
Sayane jest offline