To było coś czego nienawidziła najbardziej: Poczucie całkowitej bezsilności. Tak samo jak w podziemiach na bagnach, jak w mauzoleum przy walce z cieniami, jej moc znowu nie mogła nic zdziałać przeciw wrogom. Miała jeszcze kuszę, ale przy umiejętnościach strzeleckich jakie posiadała i jednocześnie przy zwartej walce, jaką prowadzono w koło, trafienie kogoś z sojuszników było więcej niż prawdopodobne. Była to jednak szansa na obronę, gdyby któryś z elfów zagroził jej bezpośrednio.
Szybko wyjęła broń i załadowała. Ruszyła w kierunku świątyni, starając się przemykać od tyłu wieżyczek i miedzy chatkami. Na szczęście kusznicy na górze mieli poważniejszych wrogów na głowie niż ona, bo że musieli ja zauważyć, nie miała wątpliwości. W skradaniu się była jeszcze bardziej beznadziejna niż w strzelaniu z kuszy. Tylko jeden pocisk poszybował w jej kierunku i jakimś cudownym zrządzeniem losu nie przyszpilił jej do ściany. Cudownym zrządzeniem losu postawił na drodze jej stóp niewielkie wgłębienie w terenie. Jedna z nich zagłębiła się w nie nagle i dziewczyna straciła równowagę. opadła na kolano, a bełt o cale minął jej głowę. Gdyby stała, miałaby go w sercu, gdyby upadła trochę inaczej przez oko wbiłby jej się w mózg.
Widocznie miała żyć!
Odetchnęła głęboko, poderwała się szybko i schowała za chatkę, przed ewentualnym kolejnym atakiem.
Otarcie się o śmierć wywoływało refleksję spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy... Cała ta niby wielka moc w sytuacjach kryzysowych okazywała się niczym. Może w słowach driady, w tym co mówiła Silia było sporo racji? Po za mocą była jak lalka, gładka z zewnątrz, pusta w środku.
Odepchnęła od siebie myśli o Lilli, bezpieczniej było myśleć o Alexie. Lubiła tego chłopca, który właśnie narażał swoje życie w nieswojej walce. Wiedziała, że nadal żyje, ale szarpały nim z pewnością silne emocje. Słyszała bicie jego serca, trzepoczącego się niczym zając w potrzasku. Skupiła się na przepełniających go emocjach. Berni wtulony w zagłębienie na piersi, był idealnym przekaźnikiem. Czuła Aleza tak, jakby stał obok niej: Zdenerwowanie, gniew, wściekłość, zaskoczenie...
Co tam się działo?
Podjęła ponownie swoją drogę do świątyni. teraz już ostrożniejsza sprawdziła czym zajmują się kusznicy. Na szczęście ładowanie kusz zajmowało trochę czasu, a dodatkowo małpoludy rozpraszały uwagę elfów. Już bez przeszkód dopadła do drzwi.
Przez chwile zmrużyła oczy, starając się przyzwyczaić wzrok do panującego w środku półmroku.
Zobaczyła leżącego na ziemi elfa, którego podjęła się zabić, a którego jak sobie uświadomiła w starciu z jego pobratymcami nie miała szans dosięgnąć. Jak bardzo stała się ostatnio zadufana w sobie! Wyręczył ją w tym zadaniu ktoś inny.
Było po walce.
Zobaczyła okrwawioną broń w dłoniach Elisabethy i Alexa.
Popatrzyła na rudowłosa dziewczynę i powiedziała pochylając głowę w wyrazie szacunku:
- Czasami bywasz irytująca, ale muszę przyznać, że potrafisz być skuteczna. To już drugi raz, kiedy załatwiasz za nas najgorsza robotę.
Potem popatrzyła na Alexa i uśmiechnęła się do niego ciepło. Żył i wyglądało na to, że podobnie jak Elisabetha nie jest ranny. Wyglądało na to, że wyszli z tej szalonej wyprawy bez obrażeń. Gdy przeszukali Aerandira okazało się, że ma przy sobie nie jedną, ale dwie świece i co jeszcze istotniejsze niewielką, ale zawsze jakąś wzmiankę o potencjalnych posiadaczach kolejnych świec.
Kim była Elyssa Winterhaven nie było tak istotne jak to kim był Strigorii i jak można się było do niego jak najszybciej dostać...
Kolejne nazwisko na liście wywołało w niej dreszcze. Będą musieli udać się do Hudow...
Nie wiedziała wiele o tym miejscu, ale wiedza, którą posiadała wystarczała, by trzymać się od niego z daleka. Tym jednak przyjdzie im martwić się później. Między tajemniczym Strigorii, a Sonyą von Sarassani, były jeszcze dwie niewiadome.
Jej rozmyślania przerwało pojawienie się gadziej bogini. Dała im pięć minut na wypowiedzenie życzeń. Alexa miała tylko jedno. Było proste i przybliżało ich do celu. Krótka prośba do Alexa, upoważnionego przez Elistrea'skixx do wypowiedzenia życzeń, została przesłana mentalnie.
__________________ The lady in red is dancing in me.
Ostatnio edytowane przez Eleanor : 29-10-2009 o 12:51.
|