Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2009, 10:42   #633
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
To było coś czego nienawidziła najbardziej: Poczucie całkowitej bezsilności. Tak samo jak w podziemiach na bagnach, jak w mauzoleum przy walce z cieniami, jej moc znowu nie mogła nic zdziałać przeciw wrogom. Miała jeszcze kuszę, ale przy umiejętnościach strzeleckich jakie posiadała i jednocześnie przy zwartej walce, jaką prowadzono w koło, trafienie kogoś z sojuszników było więcej niż prawdopodobne. Była to jednak szansa na obronę, gdyby któryś z elfów zagroził jej bezpośrednio.
Szybko wyjęła broń i załadowała. Ruszyła w kierunku świątyni, starając się przemykać od tyłu wieżyczek i miedzy chatkami. Na szczęście kusznicy na górze mieli poważniejszych wrogów na głowie niż ona, bo że musieli ja zauważyć, nie miała wątpliwości. W skradaniu się była jeszcze bardziej beznadziejna niż w strzelaniu z kuszy. Tylko jeden pocisk poszybował w jej kierunku i jakimś cudownym zrządzeniem losu nie przyszpilił jej do ściany. Cudownym zrządzeniem losu postawił na drodze jej stóp niewielkie wgłębienie w terenie. Jedna z nich zagłębiła się w nie nagle i dziewczyna straciła równowagę. opadła na kolano, a bełt o cale minął jej głowę. Gdyby stała, miałaby go w sercu, gdyby upadła trochę inaczej przez oko wbiłby jej się w mózg.
Widocznie miała żyć!
Odetchnęła głęboko, poderwała się szybko i schowała za chatkę, przed ewentualnym kolejnym atakiem.

Otarcie się o śmierć wywoływało refleksję spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy... Cała ta niby wielka moc w sytuacjach kryzysowych okazywała się niczym. Może w słowach driady, w tym co mówiła Silia było sporo racji? Po za mocą była jak lalka, gładka z zewnątrz, pusta w środku.
Odepchnęła od siebie myśli o Lilli, bezpieczniej było myśleć o Alexie. Lubiła tego chłopca, który właśnie narażał swoje życie w nieswojej walce. Wiedziała, że nadal żyje, ale szarpały nim z pewnością silne emocje. Słyszała bicie jego serca, trzepoczącego się niczym zając w potrzasku. Skupiła się na przepełniających go emocjach. Berni wtulony w zagłębienie na piersi, był idealnym przekaźnikiem. Czuła Aleza tak, jakby stał obok niej: Zdenerwowanie, gniew, wściekłość, zaskoczenie...
Co tam się działo?
Podjęła ponownie swoją drogę do świątyni. teraz już ostrożniejsza sprawdziła czym zajmują się kusznicy. Na szczęście ładowanie kusz zajmowało trochę czasu, a dodatkowo małpoludy rozpraszały uwagę elfów. Już bez przeszkód dopadła do drzwi.
Przez chwile zmrużyła oczy, starając się przyzwyczaić wzrok do panującego w środku półmroku.
Zobaczyła leżącego na ziemi elfa, którego podjęła się zabić, a którego jak sobie uświadomiła w starciu z jego pobratymcami nie miała szans dosięgnąć. Jak bardzo stała się ostatnio zadufana w sobie! Wyręczył ją w tym zadaniu ktoś inny.
Było po walce.

Zobaczyła okrwawioną broń w dłoniach Elisabethy i Alexa.
Popatrzyła na rudowłosa dziewczynę i powiedziała pochylając głowę w wyrazie szacunku:
- Czasami bywasz irytująca, ale muszę przyznać, że potrafisz być skuteczna. To już drugi raz, kiedy załatwiasz za nas najgorsza robotę.
Potem popatrzyła na Alexa i uśmiechnęła się do niego ciepło. Żył i wyglądało na to, że podobnie jak Elisabetha nie jest ranny. Wyglądało na to, że wyszli z tej szalonej wyprawy bez obrażeń. Gdy przeszukali Aerandira okazało się, że ma przy sobie nie jedną, ale dwie świece i co jeszcze istotniejsze niewielką, ale zawsze jakąś wzmiankę o potencjalnych posiadaczach kolejnych świec.
Kim była Elyssa Winterhaven nie było tak istotne jak to kim był Strigorii i jak można się było do niego jak najszybciej dostać...
Kolejne nazwisko na liście wywołało w niej dreszcze. Będą musieli udać się do Hudow...
Nie wiedziała wiele o tym miejscu, ale wiedza, którą posiadała wystarczała, by trzymać się od niego z daleka. Tym jednak przyjdzie im martwić się później. Między tajemniczym Strigorii, a Sonyą von Sarassani, były jeszcze dwie niewiadome.

Jej rozmyślania przerwało pojawienie się gadziej bogini. Dała im pięć minut na wypowiedzenie życzeń. Alexa miała tylko jedno. Było proste i przybliżało ich do celu. Krótka prośba do Alexa, upoważnionego przez Elistrea'skixx do wypowiedzenia życzeń, została przesłana mentalnie.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 29-10-2009 o 12:51.
Eleanor jest offline