Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2009, 18:13   #634
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Silia dotarła do świątyni w kulminacyjnym poniekąd momencie. Ujrzała ociekające krwią ciało Alexa na kamiennej podłodze, a kawałek dalej Aerandira i Elizabethę... połączonych namiętnym pocałunkiem. Czy przyjaciółka zdradziła? Ta myśl zakuła jak ostrze wrzeciona. Kolejnej zdrady półelfka by chyba w tym momencie nie przeżyła. Ale to było niemożliwe. Nie Bethy. Nie ona.
Co to więc za scena rozgrywała się przed jej oczami? Wątpliwości rozwiano szybko. W tym momencie rudowłosa pchnęła elfa sztyletem, gdzieś pod same żebra. Rozwścieczony drow zdążył jeszcze wypowiedzieć jedną inkantę ale i Silia nie czekała bezczynnie. W kilku krokach doszła do przeciwnika, którego palce wypluły z siebie błyskawicę. Ta ledwie smagnęła, jak zwykle gibką Beth.
Silia już splatała zaklęcie. Palce przecięły delikatnie powietrze jakby muskały struny niewidzialnej lutni. Cisnęła przed siebie garść popiołu i patrzyła jak płomienny podmuch uderza w zaskoczonego Aerandira. A później wszystko toczyło się już błyskawicznie. Cudowne ozdrowienie Alexa, jego zgrabnie wyprowadzone pchnięcie i dymiące się ciało drowa w powiększającej się kałuży krwi.

Elistrea'skixx przybyła niezwłocznie. Triumf bogini przypłacony został wieloma istnieniami. Ale to chyba przywilej bogów, nie dbać o maluczkich a o sprawy boskie, nadrzędne. Jak na przykład swój własny tyłek. Okazała się chociaż na tyle uczciwa, że obiecała spełnić trzy życzenia, tak jak wcześniej obiecała.
Dała im mało czasu do namysłu. Silia spoglądała po twarzach towarzyszy, ci jednak milczeli jak zaklęci. I co? Życzenia mają niby przepaść? Czy nie istnieje nic czego jej przyjaciele by gorliwie pragnęli? Wiedziała, że chociaż Elizabetha ma plan jak spożytkować jedno z nich. Silia zerknęła wtenczas na zapiski Aerandira i jego dobytek. Dwie świece weszły w ich posiadanie, to więcej na ile liczyli. Wyglądało na to, że Elyssa Winterhaven mają z głowy. Następny w kolejce – niejaki Strigorii. Najrozsądniejszym sposobem na rozdysponowanie życzenia byłaby zapewne prośbą o teleportację właśnie w pobliże kolejnego strażnika świecy. Tyle, że półelfka nie miała ochoty kierować się dziś rozsądkiem. Zgołą co innego chodziło po głowie.

- Pragnęłabym... - zaczęła niepewnie przerywając krępującą ciszę – abyś, pani, i... jeśli reszta się zgodzi... - ciężko jej było wypowiedzieć myśli na głos.
- Pragnę abyś przeniosła nas do miejsca gdzie przebywa obecnie niejaki Ellendil Horn. Wiem, że powinniśmy udać się w ślad za kolejną świecą
– zaczęła się nerwowo tłumaczyć współtowarzyszom – ale może w interesie nas wszystkich leży odszukanie Horna? Będziemy mogli dowiedzieć się czegoś więcej o całej sprawie i... - poddała się wreszcie wzdychając ciężko. - Wiem, to czysty egoizm z mojej strony. Ale w tej chwili pragnę tego najbardziej w świecie. Jeśli podążymy za Strigorijem, chciałabym chociaż byś powiedziała mi gdzie Horn obecnie przebywa. I czy nie dzieje mu się krzywda.


Stało się, powiedziała co chciała. Jeśli reszta zdecyduje, że należy dostać się wpierw do Strigorija, jakoś to przełknie. Silia bała się jedynie, że nim skończy się ich misja, nim odnajdą wszystkie z dwunastu artefaktów będzie już za późno. Może Ellendil w międzyczasie zginie i nigdy nie pozna włąsnego ojca? De Blight mówił przecież, że tamten ma kłopoty, że ktoś go wcześniej zdradził.
~Cóż za ironia. Może to przekleństwo Hornów? Skazani na bycie zdradzanymi... ~ - gorzki uśmiech cisnął się na usta.

Poczekała na decyzje w sprawie życzeń, a później obejrzała dokładnie onyksowy medalion Aerandira. Chciała zbadać czy jest magiczny, a jeśli tak, to dowiedzieć się jakie kryje właściwości. Mimowolnie otworzyła księgę na zaklęciu identyfikacji. Czekała jednak cierpliwie nim skończy się ich bezcenne pięć minut. Z niecierpliwością czekała co inni mają do powiedzenia.
 
liliel jest offline