Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2009, 01:30   #150
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
No to pięknie – pomyślał Guun. Kraina duchów. Na kły Zurry! Tam mnie jeszcze nie było. Tylko przybysz z gwiazd może nas uratować. Proszę, proszę. Dla kogoś jednak mam jakąś wartość. Czegóż się nie robi dla osiągnięcia zamierzonego celu...

Sięgnął po misę, którą podawała mu elfka. Wziął ją do rąk i zajrzał do środka. Naczynie było wypełnione po brzegi jakąś gęstą, oleistą cieczą. Do tego śmierdzącą. Guun aż się skrzywił. To pewnie jak z lekarstwem – pomyślał. Im gorzej smakuje tym jest skuteczniejsze.
- Czego się mogę spodziewać w Krainie Duchów? – zapytał.
- Dokładnie Ci nie powiem, przybyszu z gwiazd – odparła ślepa elfka. – Ja i mnie podobni czasem wybieramy się tam, jednak stąpamy tylko po samych brzegach tego wymiaru. Jest to miejsce mroczne i posępne. Całe spowite mgłą. Nikt nigdy nie widział co znajduje się w całunie mgły, gdyż duchy, z którymi się kontaktujemy wychodzą do nas i nie pozwalają wejść dalej.
- No toś mi rozjaśniła sytuację – mruknął sarkastycznie Guun. – A jak poznam duszę Waszego władcy? Czymś się wyróżnia spośród innych duchów?
- Patrz uważnie – powiedziała elfka i zaczęła cicho nucić. Po chwili przed oczami Guuna, na powierzchni eliksiru w misie, pojawiła się twarz. Blade i rozmyte oblicze elfa o czerwonych oczach.



Wizja trwała tylko sekundę i w misie znów była tylko oleista ciecz.
- To był on. Quormienthellion Elsandunne – w głosie starej elfki słychać było szacunek i smutek. – A teraz ruszaj!
- Zaraz, zaraz. A jaką mam pewność, że jak przyprowadzę Waszego władcę z powrotem do świata żywych to oddacie mi Talizman? Co więcej, czy ujdę z życiem? I co stanie się z moim kompanem, Thrudem? – Guun znów podniósł misę do ust, jednak cofnął ją w ostatniej chwili.
- Tyle pytań a żadnych odpowiedzi – filozoficznie odpowiedziała kobieta. – Nie masz pewności... Ale skoro przepowiednia mówi o Tobie to znaczy, że jesteś w pewien sposób wyjątkowy, czyż nie? A wyjątkowych ludzi się po prostu, ot tak, nie zabija. W Twoim przypadku okażemy Ci wdzięczność. Ujdziesz z życiem i być może z Talizmanem. To już zależy od Quormienthelliona. A teraz ruszaj!

Guun chciał powiedzieć coś jeszcze ale w tonie elfki było coś takiego, co spowodowało że ugryzł się w język. W końcu wypił miksturę. Jednym haustem ale i tak przyprawiło go to o mdłości. Ciecz miała nieokreślony, trudny do zidentyfikowania smak.
Cóż, postawiono mnie w sytuacji nie do pozazdroszczenia – pomyślał, gdy eliksir rozlewał się zimnem po jego ciele. Nawet nie wiem czy wyjdę z niej żywy. Zurro! Miej mnie w opiece. To wszystko sprawka tego przeklętego Mefistofelesa. On wiedział co mnie tu czeka. Ale nie dostanie tak łatwo mojej duszy. Sprowadzę elfa z powrotem do krainy żywych i zdobędę Talizman!

Chłód wypełniający wnętrzności Guuna stawał się coraz dotkliwszy. Poczuł, że ma dreszcze i szczękają mu zęby. Równocześnie elfka, kamienny krąg, polana i zgromadzone wokół elfy stawały się coraz bardziej rozmazane i wyblakłe. W końcu zimno było tak wielkie, że Guun zaczął krzyczeć z bólu. Czuł, że zamarza. Wszystko wokół wyblakło i w końcu przed oczami miał tylko kłęby ciemnej mgły.
Zimno nagle ustąpiło. Otworzył oczy i rozejrzał się wokół siebie. Stał na polanie, jednak obok niego nie było nikogo. Trawa nie była zielona tylko szara, tak samo jak majaczące we mgle kontury drzew. Widział na nie więcej niż dziesięć kroków. Panowała niezmącona niczym cisza i bezruch.



Guun zrobił kilka kroków na przód, między drzewa. Nie wiedział gdzie jest ani jakim kierunku udać się na poszukiwanie ducha elfiego władcy. W takiej sytuacji najlepiej iść przed siebie – orzekł w myślach i zagłębił się między drzewa. Po kilkunastu krokach zorientował się, że jest obserwowany. Obejrzał się ale nie zauważył nikogo.
- Przybywam w pokoju. Mam interes – krzyknął w pustkę. Odpowiedział mu delikatny powiew wiatru, a mgła poruszyła się.
- Wiem, że w tej krainie znajduje się dusza elfiego króla Starożytnego Lasu, Quormienthelliona Elsandunne. Moje życie zależy od spotkania się z nim. Zaprowadźcie mnie do niego, proszę – Guun starał się aby jego głos brzmiał błagalnie, ale nie wiedział czy duchy to wyczują czy też może zorientują się, że blefuje. W każdym razie mgła zaczęła wirować wokół niego i usłyszał dobiegające z niej niezrozumiałe szepty. Nadal nie wiedział gdzie iść, więc szedł prosto przed siebie, licząc na to, że ten kierunek jest właściwy.
Nie wiedział jak długo idzie. Nie miał poczucia upływającego czasu. W końcu wirująca wokół niego mgła rozrzedziła się nieco i ujrzał postać siedzącą na kamieniu.



Była to kobieta, ubrana w długą białą suknię. Cała jej sylwetka była na wpół przezroczysta, a kontury rozmazana i drgające. Gdy Guun podszedł na kilka kroków, podniosła się z kamienia i spojrzała w jego stronę, unosząc rękę w geście powitania.
- Witaj wśród duchów, człowieku z krwi i kości. Co za sprawa sprowadza Cię do naszej krainy? – zapytała kobieta. Jej głos był niczym szept dobiegający z głębi grobowca. – Wielce ryzykujesz przybywając tutaj. Mów szybko i niech będzie to coś naprawdę ważnego, gdyż inaczej pozostaniesz tu na wieki!

Guun zadrżał. Powiem wprost, nie będę ich okłamywał. Życie mi miłe a Korona czeka.
- Przyszedłem po przeklętą duszę elfiego króla ze Starożytnego Lasu. Jego królestwo umiera i musi wrócić aby poprowadzić swój lud do boju. A poza tym ma coś co jest mi niezbędne. Jak go uratuję to otrzymam tą rzecz – odpowiedział Guun.
- Prawdę mówisz... Częściowo... – duch przyglądał się przez długi czas badaczowi. – Doceniam Twoją szczerość. Jednak to nie wystarczy abyśmy uwolnili Quormienthelliona. Musisz pozostawić coś w zamian. Coś równie cennego jak jego dusza... Wiesz co mam na myśli?

Duszę! Oni chcą moją duszę w zamian za ducha elfiego władcy. Nie! Nie zrobię tego po raz drugi. Układ z Mefisto odwlekł się nieco w czasie, nie wiem czy oni odebraliby moją duszę od razu. Poza tym nie da się chyba sprzedać duszy dwa razy.

- Niestety nie mogę się na to zgodzić – odpowiedział ostrożnie. – Moja dusza należy do kogoś innego...
- Więc nici z umowy. Odejdź! – zakrzyknął duch i mgła znów zaczęła się kłębić wokół Guuna. Zrób coś! Zurro, natchnij mnie swą mądrością! Nie mogę wrócić bez ducha elfa. Muszę mieć Talizman! Muszę żyć! Jak wrócę bez elfa to mnie zabiją...
- Oddam Wam duszę, ale nie moją – powiedział i odwiązał od pasa głowę Mistrza He. – Jego duch należy do mnie i mogę nim dowolnie dysponować. Jest Wasz!
Rzucił głowę pod nogi kobiety. Ta swoją niematerialną ręką chwyciła głowę i podniosła na wysokość oczu. Mistrz He mrugnął i jęknął.
- Nieeeeeeeeeeeeeeee! Nie możesz mnie tu zostawić! Bądź przeklęty! – zaczął krzyczeć, jednak kobieta machnęła mu przed oczami ręką i głowa zamarła.
- Doskonale. Duch za ducha. Wróć teraz na skraj naszej krainy. Elf będzie tam na Ciebie czekał...
- A jak wrócę do krainy żywych? – spytał Guun zaniepokojony. Nie miał żadnego eliksiru, który umożliwiłby mu podróż powrotną do Lasu.
- Wystarczy, że zamkniesz oczy i wyobrazisz sobie polanę, z której tu przybyłeś. Żegnaj – mgła otuliła ducha kobiety a Guun odwrócił się na pięcie i w eskorcie szepczącego obłoku wrócił na skraj Krainy Duchów.
Rzeczywiście, tak jak powiedziała kobieta, stał tam wysoki elfi mężczyzna, dokładnie taki jakiego Guun widział w misie.
- Ty jesteś król Quormienthellion? – zapytał Guun retorycznie.
- Nie – padła odpowiedź. Badacz rozdziawił ze zdziwienia usta. – Jestem jego duchem... Wracajmy, proszę. Zabierz mnie z powrotem do świata żywych.
- Nie – tym razem powiedział Guun, a duch elfa spojrzał na niego zaskoczony. – Jeszcze nie. Mam kilka warunków. Słuchaj uważnie, elfie. Po pierwsze chcę wyjść żywy i w całości z Twojego królestwa. Po drugie oddasz mi Talizman. Potrzebuję go aby zdobyć Koronę. Nie bój się, jak ją zdobędę to wyniosę się z tego świata. Po trzecie chcę aby mój towarzysz, Thrud również został puszczony wolno. Jeśli się zgadzasz na te warunki to wracamy. Jeśli chociaż jeden Ci nie pasuje to niestety żegnam i wracam sam. Więc jak?
Elf wysłuchał przemowy Guuna, kiwając głową. Gdy badacz skończył mówić duch wyciągnął do niego prawicę.
- Dobrze. Zgadzam się na wszystko. Wracajmy – uścisnęli sobie dłonie i Guun zamknął oczy, wyobrażając sobie polanę.

Tym razem zimno nie było tak przenikliwe. Już po chwili stał wśród zieleni, wewnątrz kamiennego kręgu. Elfy z wyczekiwaniem wpatrywały się w niego.
- Wasz król wrócił do Starożytnego Lasu – powiedział Guun. – Teraz zabierzcie mnie do niego.
 
xeper jest offline