Wątek: Łaska wyboru
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2009, 01:46   #127
Oktawius
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Położył się.., ale długo nie mógł zasnąć. Jeszcze tliła się w jego sercu radość po odzyskaniu "wolności". Udało mu się. Wyrawł się z okowów, dosłownie i w przenośni. Myślami był gdzieś indziej. Nie szukał w wspomnieniach walk i mordów, lecz tych chwil gdy wraz z Hansem, świętowali, bawili się, podziwiali. Zwiedzili nie mały kawałek imperium więc wspomnienia też były unikalne. Z każdego zakątku inne. Piękne łąki, zachodzące słońce, pełny brzuch i powolna jazda do przodu. Teraz? Musiał jeszcze wytrzymać trochę, potem jak każdy pewnie, pójdzie w swoją drogę. Ale co robić? Na arenę, chodź wspomnienia ma przednie z niej, śpieszno mu nie było. Zaciągnąć się gdzieś? Nie głupi pomysł. Wyjechać, by nauczyć się innych sposobów walki? Też nie najgorszy. Piekła go rana na policzku pozostawiona przez tą sucz. Nie potrafił dotrzymać jej tępa. Trzeba to zmienić. Nabrać precyzji i szybkości. Tylko gdzie? Ponoć Estaliczycy w dużej mierze bazują na mobilności podczas walki. Może tam udoskonali swoje techniki? Zresztą... ciężko jego walkę nazwać jakimś stylem. Wiedział że nie jest oszlifowany i czeka tylko na okazję, by jego ruchu stały się dokładniejsze. I broń... też musi być odpowiednia. Właśnie... broń...

Rzucił okiem na młot. Szybko oderwał od niego wzrok, kiwając głową i mrucząc coś jakby "Jebany chaos..." Nie rozumiał tej broni. "Przecież broń to nie osoba, nie muszę jej rozumieć", zreflektował się szybko. Jednak przypomniał sobie, że wielu wojowników dawało imię dla swojego oręża. Czasem tylko stal, lub inny rodzaj broni, bywała towarzyszem w podróży, w rozmowie. Samotnicy... taaaak, Kurt był jednym z nich. Ale żeby utożsamiać młot z człowiekiem? Nadać mu nazwę i mówić do niego? Niee, to nie dla niego. Raczej...
Znowu zwrócił swój wzrok na "pożyczoną" broń. Nie poręczna, ciężka, ale przecież... Ktoś musi umieć nią władać. Poza tym, tkwi w niej moc, której nawet czarownica nie potrafiła odkreślić. Palcami przejechał po napisach na rękojści i obuchu. "Co one oznaczają? Kto je wyrył?" Pytania zalewały jego głowę. Chciał i nie chciał poznać historię tego czegoś. Chciał wiedzieć jaka moc jest tej broni. Może... może da się to sprawdzić?
Wstał szybko i chwycił oręż. Lekko chwiejnym krokiem (bo jakby nie było, ból w nodze dalej doskwierał) wyszedł poza jaskinię. Jeszcze raz obadał wzrokiem napisy i kunszt wykonania. Podrzucił młot w dłoniach, testując go na spokojnie. Teraz zaczął doceniac wykonanie i trud, jaki musiał włożyć w to twórca.
Zaparł się nogami i podjął pierwszą próbę. Zamachnął się, ale to nie było to. Wiedział że da się wykrzesać z tego miażdżota więcej. Kolejna próba i kolejny ból w nodze.
Kurwa, wypadało by coś z tym zrobić- mruknął patrząc się na ranę. Nie wyglądała zbyt dobrze. Ale nic to, czas okiełznać chodź trochę młotek.
Jeszcze raz i jeszcze jeden, wkońcu zaczął rozumieć, jak włada się taką bronią i postanowił "uderzyć".
Rozstawił nogi, uniósł młot nad głowę i przypieprzył w ziemię. Towarzyszyły temu dźwięki świstu i ... pęknięć? Wiedział że uderzenie było silne, mocne, ale żeby aż tak ?
Kilka "pajęczyn" zaczęło się pojawiać na skale.
-O kurwa... żadna zbroja tego nie wytrzyma, nic by tego nie sparowało.... Czym Ty jesteś?- Zwrócił się do młota. Kurwa, znowu to samo. Chodź tym razem, jakoś mu to mniej przeszkadzało.

Zamyślony i zapatrzony w młot, Kurt wrócił do groty. Położył się na posłaniu, dalej obserwując broń.
"Wiem że nie jesteś tym dobrym. A Ty wiesz, że nie wpłyniesz na mnie, tak jak na innych. Ja się nie dam. Ten znajomy czarownicy zbada Cię. I wtedy dowiem się, czyś warta noszenia czy nie. Zresztą... po chuj ja gadam sam do siebie? .... Idę spać, a Ty pamiętaj. Nademną, nie zapanujesz!"

Nie zdążył jeszcze usnąć, jak Astriata zawołała go do siebie. Chciała pomóc dla młodego. W sumie i racja, jego drgawki zauważył już wcześniej, ale cholera wie co to. Widział takie rzeczy tylko przy tych co już mieli odejść na drugi świat, ale za Bogów nie wiedział jak mu pomóc. Na szczęście czarownica podjęła się tego wyzwania.
Przytrzymał Alberta z Valdredem, na tyle ile się dało. A że Kurt ma tą siłę, a ten drugi na chucherko nie wygląda, nie było to trudne.
Zaczęła się "operacja". Zapach, widok krwi i ludzkiego mięsa, jakoś nie odpychał gladiatora, za to Aleam to prawie się porzygał.
"Oj cieniutko chłopcze, cieniutko" Skomentował w myślach Troglodyta.
Trochę to wszystko trwało, ale przynajmniej grot został usunięty, a Albert przeżył. W sumie i dobrze, swój chłop z niego, to i się może przydać teraz.
Zasnął szybko, pewnie ze zmęczenia. Kurt też już swoją wartę odbębnił i czas do spania. Położył się i już nie nękany wspomnieniami i myślami o młocie, zasnął błogim snem.

Obudziło go jakieś dziwne przeczucie. Szybko otworzył oczy i zerwał się z ziemi. Jeszcze zamglonymi oczami omotał jaskinię i stwierdził że dwójki brakuje, a pozostali śpią. Valdreda i Aleam'a nie ma. Nie uciekli, ale debil opuścił wartę, jak chciał gdzieś dupę ruszyć, to mógł go obudzić. Poza tym, zostawił swoją siostrę bez opieki. W sumie już nie, jak Kurt się obudził, ale wcześniej? Można było by tu wpaść i po podrzynać gardła.
Nerwy rozbudziły trochę Gladiatora, a ten wziął trochę drewna i dorzucił do ogniska. Spojrzał na zaspną twarz Astriaty. Dziecko jeszcze, a tyle już przeszło. Chociaż Kurt w jej wieku, miał nie wiele lepiej. Rozejrzał się po jaskini i znalazł przy rzeczach Aleama i Valdreda jakieś szmaty, czy koce. Wziął to i przykrył czarownicę. Jakoś miał do niej słabość. Samej by jej nie chciał zostawić. Poza tym, to dziewczyna... one zawsze mają gorzej.

Usiadł niedaleko, z młotem na kolanach i wartował. Czekał cierpliwie na powrót tamtej dwójki, czy przynajmniej jakiś meteoryt czy coś... Nuda w chuj!
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline