Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2009, 08:23   #14
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tomasz Dunin
Gdy Tomasz wychodził z "Cechowej" było już dość późno. Lato powoli ustępowało miejsca jesieni i w powietrzu czuć już było zbliżające się chłody. Mimo, że Warszawie daleko było do przepychu i bogactwa Paryża, Wiednia czy Berlina to stolica miała jakiś swój tajemniczy urok, który Dunin odczuł ponownie po tylu latach. Aż żal było wyjeżdżać. Z przyjemnością spędziłby tu jeszcze kilka i odwiedził kilka nocnych lokali, by odpocząć i zapomnieć o przygnębiającej codzienności. Dunin zastanawiał się po raz kolejny w ciągu ostatnich godzin dlaczego tak naprawdę podjął się spełnienia ostatniej woli Weroniki Dyjamentowskiej. Łączył go z nią niewiele i mógłby spokojnie odmówić i pewnie nikt nie miałby do niego pretensji. Zarówno wizyta u redaktora Mostowicza, jaki i rozmowy z Cywińskim, a także jego własne wspomnienia mówiły mu o tym, że Weronika to typowa modliszka, femme fatale manipulująca mężczyznami wedle swojej woli. Cóż więc było powodem podjęcia się zadania? Czyżby nuda i chęć przeżycia przygody jak za młodych lat popchnęła go do tej decyzji? A może i on tak naprawdę wewnętrznie był słaby, uległy i podatny na sugestię. Odsuwał od siebie tę myśl, ale powracała ona natrętnie. Zdusił ją ponownie i wyszedł na ulicę. Nieliczni przechodnie znikali w słabym świetle latarni.
Wsiadając do samochodu Tomasz jeszcze raz dyskretnie rozjerzał się wokół. Nie zauważył nic podejrzanego. Wyglądało na to, że zgubił ewentualnie tropiących go ludzi.
Ulice wieczorem świeciły pustkami. Tylko kilku fiakrów robiło ostatnie kursy lub jechało do domów na Pragę.
Dunin przemierzał puste ulice kierując się w stronę wyjazdu ze stolicy. Kilkakrotnie spojrzał w lusterko, by ostatecznie przekonać się że nikt za nim nie jedzie.
Dunin skierował się na północ w kierunku Nowego Dworu. Była to najdogodniejsza droga prowadząca do Gdańska.
Nocny ruch za miastem był jeszcze mniejszy. Tylko kilka aut poruszało się w obie strony. Dunin jechał szybko, ale nie szarżował. Z jednej strony nie było powodu się aż tak śpieszyć. W Gdańsku będzie z samego rana, a banki otworzą nie wcześniej niż o dziesiątej. Przeczucie podpowiadało mu jednak coś z goła innego. To dziwne wrażenie jakiegoś nieokreślonego zagrożenia nie było przyjemne.
Samochód połykał drogę i kolejne mieściny zostawały w tyle.

Minął Płońsk, Mławę i Nidzicę, zaczął zbliżał się już do Olsztynka. Spojrzał na zegarek dochodziła północ.
- W tym tempie około trzeciej będę na miejscu - obliczył i postanowił odpocząć półgodziny. Gdy wjechał do miasta zatrzymał się na rynku. Całkowicie pusty i wyludnione ulice wyglądały strasznie ponuro. Zgasił silnik i wyszedł rozprostować kości. Monotonna podróż i niezbyt wygodna pozycja za kierownicą sprawiły, że czuł każdy mięsień. Sypialny wagon kolejowy z pewnością byłby wygodniejszy, ale Dunin pocieszał się myślą że wtedy podróż trwałaby o wiele dłużej. Zrobił sobie mały spacer wokół rynku. Obmył twarz i ugasił pragnienie wodą z pompy stojącej na placu. Odświeżony wrócił do auta i ruszył w dalszą drogę.
Pojechał w kierunku na Malbork i potem przejścia granicznego w Tczewie. Noc powoli przechodziła w świt i gwiazdy przestawały być widoczne. Około godziny drugiej Dunin dotarł do przejścia w Tczewie.

Przywitało go dwóch niemieckich urzędników. Na posterunku obok flagi Wolnego Miasta, powiewały czerwone falgi ze swastyką pośrodku.
- Guten tag - powiedział starszy z nich, szczycący się sumiastym wąsem - Paszport proszę.
Dunin przywitał się i bez dalszych wstępów wręczył mu dokument. Mężczyzna bacznie przyjrzał się dyplomatycznemu paszportowi Dunina. Gdy rozwiał swoje wątpliwości co do autentyczności paszportu, zapytał:
- W jakim celu przybywa pan do Gdańska?
- Przyjechałem w sprawach zawodowych - odparł grzecznie Dunin, choć zdawał sobie sprawę że wcale tego nie musi mówić. Wolał jednak uniknąć konfrontacji z niemieckim urzędnikiem.
Ten spojrzał jeszcze raz na dokument i wyglądało na to, że chciałby jeszcze o coś zapytać. Widząc jednak zniecierpliwiona minę Tomasza, oddał mu paszport i zasalutował:
- Życzę miłego pobytu.
Dunin nie zadając dodatkowych pytań uruchomił samochód i ruszył dalej. Po niespełna godzinnej jeździe zatrzymał się przed hotelem "Jantar" Mieścił się on na ulicy Długiej, choć Dunin zauważył z niesmakiem że napis na tabliczce głosi "Am Langgarter Tor" oraz flagi Rzeszy powiewające prawie z każdego okna. Niespodziwał się że wolność i niezależność Gdańska wygląda właśnie w ten sposób. Dunin wybrał ten hotel, bo mieścił się w pobliżu centrum i interesującego go Banku Gdańskiego.
Z tego co było mu wiadome miał on renomę jednego z lepszych w mieści. Urządzony w stylu wiedeńskiej secesji, prezentował się bardzo okazale. Rozległy hol z rozmieszczonymi pod ścianami, wygodnymi kanapami, szerokie schody z fantazyjnie poskręcaną poręcza i winda będąca dumą właścicieli. Na ścianach kilka obrazów z widokami miasta oraz kinkiety upodobnione do bujnie rosnących kwiatów. Całości dopełniał widok kilku okazałych egzotycznych palm w donicach rozmieszczonych po całej sali.
Tomasz podszedł do recepcji i dzwonkiem przywołał obsługę. Powitał go lekko zaspany recepcjonista.
- Dzieeeń dobry panu - powiedział ziewając - Przepraszam ale miałem ciężką noc.
- Dzień dobry - odparł Dunin patrząc na podkrążone oczy mężczyzny.
- W nocy była tu nie mała awantura. Ci z NSDAP zdemolowali pół sali bankietowej, bo dowiedzieli się że nasz właściciel wynajął ją żydowskim bankierom na jakieś ich spotkanie. Co oni do tych żydów mają, to ja niewiem. Ja tam też ich nie lubię, bo to wiadomo chciwe i podłe, ale żeby porządny lokal tak demolować to już przesada. Tym bardziej, że przecież tu żadnego Żyda nie było. Aż strach pomyśleć co by się działo jakby tu się jakiś trafił.
- Pan wybaczy, ale jestem zmęczony. Całą noc tu jechałem. Mam zarezerwowany pokój na nazwisko Dunin.
- Tak oczywiście, przepraszam pana - recepcjonista sięgnłą po księgę meldunkową i wydał Tomaszowi klucz do pokoju.
- Pokój numer 25 na drugim pięrze - poinformował mężczyzna - Zaraz wezwę boya.
- Nie trzeba mam mały bagaż. Mam tylko małą prośbę.
- Tak słucham.
- Ma się tu zjawić mój znajomy, Edward Cywiński. Jak się tylko zjawi proszę mnie obudzić.
- Oczywiście proszę pana. Czy coś jeszcze?
- Poproszę jeszcze gorącą herbatę do pokoju i śniadanie na godzinę ośmą.
Recepcjonista zapisał życzenia Dunina i pożegnali się.
Tomasz gdy znalazł się w swoim pokoju, rozebrał się i wziął szybką kąpiel. Gdy skończył do drzwi zapukała pokojówka z dzbankiem gorącej herbaty. Dunin podziękował i wręczył jej niewielki napiwek.
Usiadł na kanapie i nalał sobie filiżankę gorącego naparu. Nie zdążył wziąć dwóch łyków, gdy usnął wycieńczony podróżą i ostatnimi przeżyciami.
Jego wypoczynek nie trwał jednak długo. Obudziły go głośne huki i odgłosy eksplozji. Zdziwiony stał i nie wiedział co się dzieje. Po chwili usłyszał krzyki paniki na korytarzu i odgłosy szybkich kroków.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CgNFz76xHkM&feature=related[/MEDIA]
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=eVLOPIaENOA&feature=related [/MEDIA]
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 30-10-2009 o 08:30.
brody jest offline