Dekares potrzebował chwili aby otrząsnąć się po straszliwym widoku potwornie zranionego gwardzisty. Z tego powodu nawet nie zauważył "wyczynu"Debonaira który zapewne uznałby za niezwykle nierozważny i raczej głupi popis(jednocześnie nie kwestionując odwagi Hivera).
Do rzeczywistości przywrócił go dopiero huk wybuchających pocisków artyleryjskich, który spowodował że instynktownie z pozycji siedzącej padł na posadzkę.
Odczuwalna wszędzie siła eksplozji oraz mrożące krew w żyłach ryki masakrowanych obcych napełniały go mieszanką ulgi ale i strachu, przecież wystarczyło by aby jeden z artylerzystów delikatnie pomylił się przy prowadzeniu ognia z Bazyliszka i wszyscy pewnie skończyliby jako krwawa papka. W końcu zauważył że krzyki Xenos się oddalają i zdecydował, jak by na podświadoma komendę razem z reszta plutonu podnieść się z ziemi i spojrzeć na przedpole. Widok dziesiątek zmasakrowanych obcych był straszny ale i podnoszący na duchu, wyglądało na to że udało się i przetrwać tę potyczkę... w tym momencie usłyszał strzały i zobaczył jak wiwatujący gwardzista pada postrzelony.
Momentalnie przypadł do ściany. Po chwili usłyszał co im zagraża i zdecydował się z całym zapałem zając się wykonywanie rozkazu kaprala.
Szybko zdjął z zawieszki granat fosforanowy(uznał że rzucanie odłamkowe na tak bliskim dystansie od swoich towarzyszy byłby głupotą która może kosztować kogoś życie) i podniósł się z zamiarem ciśnięcia go w największe skupisko małych zielonych pokurczy jakie zobaczy.
__________________ Wojownik, który działa z pobudek honoru, nie może przegrać. Jego obowiązek to jego honor. Nawet jego śmierć -jeśli jest godna- jest nagrodą i nie może być porażką, gdyż jest efektem służby.Dlatego pełnijcie swoje powinności z honorem, a nie poznacie, co to strach.Roboute Guiliman Patriarcha Ultramarines |