Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2009, 00:05   #44
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
"Golem" z kolei ignorował przyglądającego mu się sierżanta. Nie żeby mu robiło wielką różnicę kogo ma ukochać, bodaj i od tyłu, ale sierżant powinien mieć wystarczająco dużo rozsądku by wiedzieć że to nie czas na amory. Wyrzucił magazynek, załadował kolejny. Ogień artylerii powitał z ulgą. Korzystając ze wstrząsu eksplozji i raptownego ucichnięcia ognia orków (nawet oni czasami myślą rozsądnie, zwłaszcza w obliczu kilkudziesięciu kilogramów materiału wybuchowego i stali spadających na łby), w przeciwieństwie do reszty Gwardzistów wpełzł na murek, wychylił się na mgnienie oka, rozejrzał i cofnął. Faktycznie, przyciśnięta ogniem artylerii grupa zielonoskórych próbowała przygotować się do szturmu na mur. Tak się złożyło, że dokładnie tam gdzie śmiercionośne kły szczerzyła jedna z min Broadsword rozmieszczonych przed walką. Kaus podbiegł do liny spustowej.

- Cofnąć się od muru, głupie chuje!!! - wrzasnął w obie strony - Na mój znak wychylić się i wystrzelać tych którzy przeżyją! - i szarpnął liną.

Eksplozja nie była specjalnie głośna czy spektakularna, poza świstem kulek rozbiegających się w różne strony z poddźwiękową prędkością. Mur powstrzymał odłamki i kulki. Pochrząkiwania orków urwały się wraz z kolumną dymu i kurzu, podmuch nacisnął na skórę gangera. W oddali kilkanaście sylwetek padło z poodrywanymi kończynami lub przeciętych na dzwona.

- Teraz! - ryknął i nie czekając na mięczaków z Siedemnastego wskoczył na mur. Pod podziobanym odłamkami murem walały się nierozpoznawalne szczątki. Po bokach epicentrum eksplozji kilku poranionych, oszołomionych orków wiło się na ziemi lub kręciło w kółko, zmienionych w ratburgery.

"Golem" kilkoma strzałami wykończył paru po prawej stronie, sztywno wyprostowaną ręką wiódł w ślad za głową w lewo niczym wieża Leman Russa, gdy nagle z ziemi podniósł się zmaltretowany potwór. Ork mimo straszliwych ran doskoczył do muru i z rykiem wyszczerzył kły. Kaus kopnął go w pysk, odrzucając bezrękiego stwora o pół metra, przełączył selektor ognia na serię i wpakował trzy pociski w nienaturalnie masywną klatkę i łeb. Bolty eksplodowały, a ork powtórnie łupnął o ziemię, tym razem definitywnie uśmiercony. Jakiś zabłąkany buggy wjechał pełnym pędem na pole minowe, jeden, potem drugi ładunek przeciwpiechotny eksplodował pod machiną, ta jakimś cudem nie straciła równowagi i nadal pluła ogniem w wychylających się Gwardzistów. Orczy kierowca jechał szybko, bardzo szybko, ale tym razem zasięg był niewielki a orkowie nadal nie strzelali i seria Kausa omiotła celnie maszynę. Magazynek wyskakuje z gniazda, przeładowanie, ork-strzelec dostrzega zagrożenie i przenosi ogień na Debonaira, bolty dziurawią silnik, kierowca miota się rozrywany pociskami, machina skręca i znika w kolumnie ognia gdy poruszone przez nią granaty pod kanistrami eksplodują rozpylając prometium!

Kaus zeskakuje z muru, ciesząc się z chwili spokoju...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline