Chmury rozstąpiły się szybko. Zaraz po tym, jak część "ekipy" rzuciła się na Upadłego. Nie da się ukryć, był silny. Rzuciło się przecież na niego tylu przeciwników, a on starał się sam odeprzeć ataki. Co więcej, sam zajadle atakował i nie wyglądał nawet na zmęczonego. Do tego Mizore, który się tu pojawił. Jeśli musiał tu przybyć, to oznaczało, że gość, którym był Upadły, był jakąś ważną postacią.
Po boku ciekła krew. Lepka i ciepła. Uczucie bardzo nieprzyjemne, mniej więcej takie jak polewanie ciepłym sosem z gulaszu. Arnth dotknął ręką rannego ramienia i syknął z bólu. Zdołał dojrzeć jak Eclipseon zasnuwa się szarą chmurą po czym znika. Zniknął przeciwnik, ale szara chmura przysłaniająca oczy Arnthaniela zaczęła się robić coraz gęstsza. Lekkie ukłucie z tyłu głowy i szum w uszach.
Ciało Nieskończonego uderzyło z hukiem o glebę. Nieskończony zemdlał.
__________________ Fortune is fickle.
"Do not follow the Dark Side" |