Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 12:14   #130
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Klub „Red Power”

Grigorij westchnął smutno rozpoczynając kolejny kawałek jakże związany z sytuacją Magów.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=SMwaMTP8HSQ[/media]

Prawie nie było czuć atmosfery niedawnej tragedii. Od Inna rozprawiała z Siergiejem o starych czasach i ewentualnym sposobie terapii Mówcy Marzeń co razu rozlewającego piwo poprzez niekontrolowane po drygniecie prawej dłoni. Isamu wsłuchiwał się w muzykę, a Grzegorz niczym spłoszone zwierzę wyczekiwał zagrożenia z każdej strony. Raz zatrzymywał spojrzenie na widzianych wcześniej motocyklistach, mierzył złym spojrzeniem przechodzących ludzi czy uśmiechał się głupio sam do siebie jakby czuł się nieswojo w całej sytuacji, maskował to. Amy zauważyła to w mig, nawet przez chwilę ujrzała seledynowe barwy zmieszania.
Tymczasem Jon zmarszczył czoło, zacisnął szczękę i lekko zdziwiony spojrzał na Ravnę. Mówczyni Marzeń już od dłuższego czasu wyczuwała przyjemne mrowienie na skórze towarzyszące magy w miejscu o wspaniałej, czystej Umbrze., Tak, to miejsce było czyste i przypominało o wolności, buncie jak i czystej euforii. Nigdzie narkotyków, tragedii i... Plam. Jednak ciemne plamy były, ludzie-plamy którzy krążyli wkoło i swą wewnętrzną ciemnością zatruwali świat, są własną zgryzotą. Ludzi zwykli, śpiący i nieświadomi. Lecz już nagryzeni przez mrok.

-To jest wojna i każdy kto tu jest godzi się z tym, że może zginąć. Lecz nikt nie godzi się na bycie torturowanym, pranie mózgu, obdarcie ze wspomnień czy niewolnicza prace bo i czasem blaszaki potrafią zawlec do Mecha. Chciałbym, abyśmy w poniedziałek przegłosowali rozwiązaie radykalne. Zrobienie burdelu w wojsku przez X-Manów oraz telewizji oczyszczenie z Światowego Porządku, Syndykat nie jest jeszcze najgorszy, działają na gdziekolwiek i na rynku nieru..

Abraham zamilkł, jeszcze bardziej zdziwiony tym co widział na ekranie.

-Chwila...

Mruknął w stronę reszty, wbijając jeszcze kilkanaście komend do swego komputera. W ułamku sekundy wykresy, podziały procentowe, tabele danych oraz wektorowe przedstawienie przeznaczenia ustroiły ekran przykrywając niezbyt gustowną tapetę z roznegliżowaną modelką.

-Ravna... Mam trochę inny pogląd na temat losu niżeli nasze konserwy ale nawet mnie to niepokoi, zważywszy w jakim tempie zmieniają się proporcje. Trwało to tyle, bo symulowałem przed i po rozłączeniu. Jeśli on zginie, twoje szanse przeżycia rosną, jeśli on przeżyje, twoje maleją. Po rozłączeniu oboje macie opłakane alternatywy chociaż nasz obiekt korzysta na tym aż o dwadzieścia procent w porównaniu z obiektywna analizą – 99,87% na twój zgon i 60% na jego. Po rozłączeniu on ma już tylko 40%...

Wirtualny Adept wyprostował się, odchylił od komputera i ściągnął okulary przeciwsłoneczne. Wbił spojrzenie w Ravnę.

-Nie licz na piosenkę Grigorija.

Uśmiechnął się ironicznie. Cóż, Jon zawsze miał dystans do świata.


Tymczasem Wiktoria myślała zawzięcie pod akompaniament wyraźnie słyszalnego „nananananana”.

-Te laska, ale jak chcesz posłuchać muzyki to kup sobie odtwarzacz a nie zaprzęgaj ducha discmana....

Zapiła wprost nad uchem Nany, odrobinę skruszona.

-Wybacz... Ale jest naprawę niefajnie, źle i strasznie. Umarło dwoje z nas, teraz zabili kolejną. Strzelono do kilku z nas, potem wpadli wprost pod paszcze wilkołaków. Na spotkaniu z tymi również strzelano, a... Zresztą, paranoja. Igor żyje?

Uśmiechnęła się smętnie.

Szpital Moskiewski nr 3

-Mogę zapłacić mechanizmem używanym do niszczenia zabezpieczeń i sterylizowania źródeł Kwintesencji. Co prawda potrzebuje podczas działania operatora gdyż jego gabaryt uniemożliwiają instalacje pełnego modułu to znacząco wspomaga takie procesy. Mam także na stanie jedną strzelbę Gaussa.

Zamilkł. Odczyty na komputerze zwiariowały pod naporem panicznych komunikatów poufałego Szamila/. Zupełnie jakby program wpadł w panikę, szaleństwo i owczy pęd ucieczki. Słowa raz zastępowały liczby, litery kody tablicy znaków, dane sformatowane mieszały się z czystym kodem binarnym i trialnym. Tylko oczęta [b[Samuela[/b] pozwoliły się mu połapać w tej mozaice, znaleźć porządek w chaosie.

Nieautoryzowana próba połączenia! Niebezpieczeństwo. Utrzymam spokój przez: 12 h. Połączenie zewnętrze, inne od obecnego.

Tymczasem na ekranie pojawił się komunikat.

-Szumi na łączach strasznie. Jeśli se zdecydujesz, skontaktuj się ze mną po wylaniu jutrzejszym.

Utrata połączenia – zabrzmiało. Obok natomiast wywaliło komunikat:

Nieutargowany dostęp z ramienia obiektu przerwany. Obiekt nazwy: cytuję: „Ten Buc i Cham Rasputin”. Autoryzować?

Klub „Red Power”

Tymczasem Amy jakby na chwilę odzyskała wzrok. Czy to była znowu iskierka przebudzonego wzroku, szaleństwo, paranoja czy też jej Avatar chciał ja ocalić? Przed czym?
Jeden z gości z klubu lśni dla niej. Lśnił przodami,m energia i okularami których nie było Czysty, psychiczny archetyp technokraty.



Tymczasem Wiktoria nie dała odpowiedzieć [b]Nanie/b]. Podczas gdy dalej brzmiało „nananana”, Gotka uśmiechnęła się ironicznie.

-Widzisz tamtych ludzi? Podejdź ale nie bądź podejmować. Inaczej cie zastrzelą.

Uśmiechnęła się ironicznie i odeszła szybko ochrzaniając tym razem innego ochroniarza.
Siergiej upił łyk wódki jakby znieczulając swoje poszarpane nerwy i łagodząc irytacje jakakolwiek zielenią w otoczeniu. Jon jak gdyby nigdy nic, zostawił Ravne ze słowami i zaczął mówić do reszty.

-W poniedziałek z samego rana zebranie. Nie wiem jak wy, ale to już za dużo. Finezja, jakieś zabiegi w paradygmacie i inne guzik dają. Przygotuję projekt i liczę na wasze poparcie. Będzie to brutal mode zakładający nawet rozpierdolenie połowy baz wojskowych, nawet prosząc o pomoc wilki. Niech się dokoksuje, nazwą mnie chamem i chodzącą obrazą świata lecz trzeba to zrobić gwałtownie.

Isamu leniwie kiwnął głową, trochę bardziej entuzjastycznie dokonał tego Grzegorz, a zupełnie z brakiem aprobaty – Inna.

-Znam już trochę nasze hermetyczne ciotki i wiem, że nawet gdyby zdecydowali się na coś ostrego – będzie to zbyt łagodne...

Zamyślił się. Zamyślenie przerodziło się w smutny wyraz jego twarzy jak i twarzy innych magów którzy znali Anne. Grzegorz wdał się w rozmowę z Siergiejem o stosunkach polsko-rosyjskich jakby zapominając o tym całym bałaganie. Tylko Ravna nie mogła zapomnieć. Na skraju jaźni pobłyskiwało coś martwego, złego i strasznie... Nieczystego, obskurnego i brudnego? Czuła także zimny wiatr niosący znane „nananana”. Nie wiedziała czy to jedno okropne wrażenie czy kilka rzeczy których tutaj nie powinno być.
Tymczasem Grigorij zaskoczył piosenkę i rozpoczął następną.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=CJFmgGYBI04[/media]

Szpital Moskiewski nr 3

Obiekt zniknął. Pobieżny skan zwraca wartość zerową.

Wreszcie spokój, cisza. Szamil został sam tak jak lubił. Nikt mu nie przeszkadzał, nikt nie niepokoił, nocny obchód dopiero za dwie godziny. Do tego czasu był wolny i spokojny.
Jednak w głębi boskiego ja brakowało mu czegoś. Nienamacalnego, nie do odnalezienia i dotknięcia, czegoś wymykającego się informacji i danym. Przez chwile czuł się jak człowiek któremu chce się pić na pustyni.
Ale to też minęło nagle jak przyszło. W sąsiednich salach zgasły światła. Zabłąkany samochód pomną ulicą. Suche powietrze naszczypało Wirtualnego Adepta w nosie.

Klub „Red Power”

Inna rzuciła dalekie spojrzenie na Nane. Amy dalej widziała kogoś.
Jedni z magów brzdęknęli kieliszkami. Było tak sielsko i spokojnie. Ktoś żartował, ktoś bawił się pod sceną, ktoś zapijał swe smutki. Jon wygasił komputer, a Isamu skrzywił się lekko.

-Mam złe przeczucie na jutro.

Muzyka brzmiała coraz głośniej. Kolejny mroźny wieczór rozdartej Moskwy. Robotnicy wracali z budów, a staruszki modliły się po domach.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online