Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 21:20   #15
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Był bardzo wczesny ranek. W zasadzie to była późna noc kiedy Tomasz dojechał do Hotelu "Jantar". Znał ten hotel z wcześniejszych pobytów i uważał go za... odpowiedni. Nie jakiś strasznie wykwintny, ale również nie pośledni...

Wysiadł z samochodu z przyjemnością i przez chwilę rozprostowywał kości. Te kilka minut z papierosem w ręce... Patrząc na jarzący się w półmroku hotelowego podjazdu ognik uświadomił sobie, że w ostatnich dniach... Od wczoraj - pali zdecydowanie więcej. Zdenerwowanie? Podniecenie? Chyba mieszanka wszystkiego... Może po prostu papieros pozwalał mu się skupić na czymś... Czymkolwiek... Ziewnął szeroko wyuczonym odruchem zasłaniając usta. Pytań było wiele, a właściwie coraz więcej... Rozejrzał się po uśpionej okolicy... Wolne Miasto Gdańsk... Oczywiście - w tej nazwie "wolne" było synonimem "niemieckie"... Flagi, nazwy ulic, wszystko świadczyło o tym, że był w Rzeszy. Już od kilku lat był to Danzig... kolejny kawałek ziemi podarowany Hitlerowi, aby zaspokoić jego imperialne ambicje i choć na chwilę odwlec... wojnę. Chyba każdy, kto miał jakikolwiek umysł i ogląd świata o tym wiedział i był w stanie to przewidzieć... Zbyt mocno ustępowano Hitlerowi w przeszłości i teraz, kiedy potęga Niemiec była zbyt duża... To była tylko kwestia czasu...

Odsunął od siebie te myśli.

Czy naprawdę dał się wciągnąć w grę Weroniki? - zaciągnął się papierosem i przez chwilę patrzył na szarzejące niebo. Po części na pewno tak - jest przecież w Gdańsku mając w nosie prośbę urzędnika państwowego o pozostanie w Stolicy... Tylko co Weronika by tym wszystkim zyskiwała? Nie znali się jakoś specjalnie... nie utrzymywali zażyłych kontaktów, w zasadzie żadnych kontaktów nie utrzymywali... Pytanie "dlaczego ja?" przez chwilę obijało się w jego czaszce... "Diplomatenpass" - to słowo było tutaj odpowiednie. Dla niego całkiem naturalna rzecz, tak naturalna, że prawie o niej zapominał... Dla wielu nieosiągalne dobro zapewniające znaczny stopień bezpieczeństwa i... nietykalności... Oczywiście - jeżeli coś trzeba byłoby gdzieś przewieźć to dyplomacie będzie zdecydowanie prościej... Prawie nie zauważył tej małej gierki... Gra. To też było tutaj właściwym słowem. "Zgadnij kto, zgadnij co" - salonowa gra wielu warszawskich studentów. Ktoś wymyślał zagadkę, reszta bawiła się w detektywów... Tu może obszar był inny i zadanie bardziej skomplikowane, ale to była taka sama gra... "Ja nie przegrywam Weroniko..." - zgasił papierosa i wyjął płaszcz z bagażnika.

- Bagaże szanownego pana? - zapytał boy kiedy tylko Dunin zwrócił na niego uwagę...
- Niekoniecznie... Jutro... Proszę tylko przestawić samochód. - powiedział podając kluczyki i wszedł do hotelu...

Formalizm recepcji hotelowej, kilka, z pozoru nieznaczących pytań... Z pozoru. Z uśmiechem na ustach i zmęczeniem na twarzy Tomasz wymigał się z wszystkich udzielając odpowiedzi w stylu "zdecydowanie, jednak niekoniecznie"; "jestem za choć ze zdaniem przeciwnym". Informacja o zdemolowaniu sali poruszyła Dunina, choć zewnętrznie wyglądało, że całkiem ją zignorował. Wolał mieć spokój w hotelu niż narażać się na burdy z wyrostkami z narodowców... Nazwisko Dunin nie było "czysto polskim" - a przynajmniej wielu mogło tak uważać, bo nie kończyło się na -ski... Ale wolał nie konfrontować tej teorii z rzeczywistością... Zamówił herbatę i śniadanie. W końcu znalazł się w pokoju i z przyjemnością zanurzył w kąpieli. Mocna herbata momentalnie go uśpiła...

Minęła godzina... Najwyżej dwie, kiedy jakieś hałasy i odgłosy spadania czegoś obudziły Tomasza. Od spania na siedząco na kanapie bolał go kark... Wypił łyk zimnej herbaty i podszedł do okna. Na ulicy...

filiżanka zawisła gdzieś w połowie drogi do ust...

Na ulicy wojska SS zajmowały pozycje...

Gdzieś w głębi ulicy dokonywano pierwszych kontroli czy może nawet zatrzymań...


"Zaczęło się" - pomyślał Tomasz i podniósł filiżankę. Herbata nie miała ani temperatury, ani smaku. Przecież wiedział, że wojna wybuchnie, nie był więc zaskoczony... A może, raczej, był na tyle zszokowany, że... Mieszanka "to oczywiste" i "to niemożliwe" eksplodowała w głowie Tomasza pozostawiając... pustkę. Nie... wyrachowanie. Wyuczone na studiach i w życiu wyrachowanie. Nie było miejsca na pomyłkę, jakąkolwiek pomyłkę. Gra zaczynała się toczyć o znacznie wyższą stawkę...


Huk i łomot kilka domów dalej przywrócił go do rzeczywistości bardziej niż walenie w drzwi i paniczne krzyki na korytarzu. Podszedł do telefonu i podniósł słuchawkę... Oczywiście głuchy... Błyskawicznie się ubrał i wyszedł na korytarz... Służba hotelowa, goście - wszyscy na przemian wrzeszczeli, klęli, płakali, a wszystko wśród poleceń zejścia do piwnicy, prób pakowania bagaży i wzywania Wszystkich Świętych oraz Jezusa Nazaretańskiego... On również zszedł na dół, do przestronnego hallu, gdzie kilka osób usiłowało skorzystać z telefonu. Przez wielkie szklane drzwi widać było przebiegających żołnierzy, biegających we wszystkich kierunkach ludzi...

Dunin ustawił się w kolejce do telefonu - bardziej, aby zyskać na czasie niż, aby faktycznie z niego skorzystać. Schodzenie do piwnicy, owszem zabezpieczało przed ewentualnym zawalaniem się budynku podczas bombardowania, ale równocześnie odcinało od informacji...

Radio po raz kolejny powtórzyło komunikat o wybuchu wojny...

"Jeżeli pociąg nie zdążył przekroczyć granicy przed wybuchem wojny... to został zatrzymany na granicy" - pomyślał - "Nikt nie odda wrogowi lokomotywy i wagonów - to oczywiste... Ale to znaczy, że ani Cywiński, jeżeli zdobył bilety; ani Mostowicz nie dotrą do Gdańska" To znacznie zmieniało jego położenie. Postanowił zadzwonić na dworzec i potwierdzić swoje przypuszczenia. Drugi telefon mógłby wykonać do Komisariatu Rzeczpospolitej Polskiej w Gdańsku... Choć zapewne został on w pierwszej kolejności zajęty przez Niemców...

"Paszport dyplomatyczny może teraz okazać się wyjątkowo kłopotliwym dokumentem" - pomyślał patrząc na kobietę która wrzeszczała do telefonu jakby to miało czemuś pomóc - "Muszę trzymać się bajki, że jestem tu służbowo. Informacje, które miałem do przekazania w chwili obecnej nie mają już żadnego znaczenia... Informacje. Koniecznie zebrać więcej informacji. Dopiero potem można myśleć co dalej..."
 
Aschaar jest offline