| Przeniesienie nastąpiło tak samo niespodziewanie jak zwykle. Alexandra choć była przecież przygotowana na natychmiastowe przeniesienie się w inne miejsce i tak odczuła jego skutki. Może były jakieś ćwiczenia by podróże na plan astralny nie były tak nieprzyjemne? Bo poza tym teleportacja była cudownym czarem: Tyle zaoszczędzonego czasu... tyle mniej kilometrów na własnych stopach. Tak mimo wszystko wolała przemieszczać się właśnie w taki sposób.
Gdy wylądowali w starej, zakurzonej, ale najwyraźniej pustej, a co za tym idzie dość bezpiecznej chacie, popatrzyła na Alexa i powiedziała do niego żartobliwym tonem:
- Zastanawiałeś się kiedyś nad karierą polityczną? Twoje słowa najwyraźniej czynią cuda.
- Raczej poczekam, aż twoja moc będzie na tyle duża, byś mogła spełniać życzenia. Wtedy zrobisz mnie królem i zaoszczędzę czasu.
Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi. Czuła jak napięcie ostatnich kilku godzi powoli ustępuje. Udało się! Przeżyli, zdobyli nie jedną, ale dwie kolejne świeczki i nawet zdobyli informację, kto jest następnym posiadaczem i przede wszystkim udało im się z tego okropnego miejsca uciec z prędkością błyskawicy. Słowa o ofiarach nie pozostawiały wątpliwości co by się z nimi stało, gdyby nie ostatnie życzenie, natychmiastowej teleportacji. Miała ochotę wszystkich uściskać!
Gdy Silia zabrała się z entuzjazmem wartym lepszej sprawy za sprzątanie, popatrzyła z pewnym wahaniem na otoczenie. Może decyzja o pozostanie w tej ruderze, to jednak nie był taki doskonały pomysł? Chyba należało w niej posprzątać. Porządki... hmmm... to słowo w uszach psioniczki miało taki nieprzyjemny wydźwięk. Patrzyła jak miotła w tekach czarodziejki porusza w górę, byś może nawet kilkuletnie pokłady kurzu. Poczuła jak pył wierci ją w nosie i zaczęła głośno kichać. Musiała wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza... tak zdecydowanie był jej potrzebny dłuższy spacer...
***
Przez chwilę z ciekawością oglądała medalion, który pokazała jej Silia wyjaśniając jego właściwości. Widziała pragnienie w oczach czarodziejki, choć ta starannie starała się je ukryć, proponując zdanie się na los. I los zdecydował słusznie, dostała ta, która bardziej pragnęła. Alexandra już wcześniej przyjrzała się reszcie elfiego ekwipunku i doszła do wniosku, że z wszystkiego co leżało na stosie, przydałaby się jej w sumie jedynie kusza, którą posługiwała się już w miarę sprawnie. Była dobrym narzędziem ostatniej obrony, gdyby zawiodły jej moce. Nie umiała walczyć wręcz, więc dobra broń w jej rękach tylko by się marnowała, a zbroja... może nawet dałaby się radę w niej poruszać, ale byłoby to zdecydowanie zbyt męczące. Musiała poszukać dla siebie przedmiotów ochronnych także przeciw pociskom czy magii, ale zdecydowanie powinny być dużo lżejsze.
Skoro mieli okazję, byli w naprawdę sporym mieście, jak wynikało ze słów Angeli, postanowiła poszukać sklepu magicznego i zobaczyć czy nie trafi się coś ciekawego za rozsądną cenę. Wszystko zależało od tego ile ostatecznie zostanie pieniędzy do podziału.
Spróbowała sobie przypomnieć co czytała o tym mieście. Skoro mieli się po nim poruszać, lepiej by byli przygotowani na to co może ich spotkać. Tsurlagol... Strigorii... teraz zaczęło jej się przypominać co nieco z lekcji historii:
- Wydaje mi się, że szukany przez nas Strugorii, był kimś ważnym dla tego miasta. Dawnym namiestnikiem, prawodawcą, ale wydaje mi się, że było to bardzo dawno temu... Angelo – Psioniczka zwróciła się bezpośrednio do czarnowłosej dziewczyny – Skoro to twoje miasto... wiesz coś więcej o Strigoriim prawda?
- Nigdy się nie interesowałam się historią tego miasta. A Strigorii to historia. Grobowce wszystkich władców są ponoć w twierdzy, ale tam nikogo nie wpuszczają, a i nikt nie zamierza ryzykować dla oglądania grobowców. Tyle, że sto lat temu, to Strigorii wedle wszelkich podań już dawno musiał być martwy – Słowa nożowniczki nie brzmiały zbyt zachęcająco, ale to było do przewidzenia: Zawsze pod górę.
- To nie brzmi zachęcająco, ale pewnie i tak nie będziemy mieli wyjścia... ciekawe jak można się tam dostać... Możesz się dowiedzieć coś na ten temat?
- Dwa sposoby. Być członkiem ostrzy lub być umówionym na spotkanie z kimś z rodziny Henrych. Próba dostania się potajemnie kończy się szubienicą przy wejściu na zamek. To na szybko.
- Hmmm... Myślisz, że uzyskanie u nich audiencji jest w ogóle możliwe? Przecież to potężni władcy.
-Nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Najłatwiej kogoś zabić, wezmą tam na proces - Nie uśmiechnęła się, ale nic innego nie mogło sugerować, by to w ogóle był żart.
Alexandra poczuła jak po plecach przebiegają jej dreszcze, ale odwzajemniła spojrzenie Angeli, i próbując obrócić jej wypowiedź w żart powiedziała z lekkim uśmiechem:
- Użyjemy tego sposobu w ostateczności. Najpierw wolałabym spróbować dyplomacji... Może spotkanie z Elendilem nam w tym pomoże? Zastanowimy się... Dziękuję Ci Angelo.
Ta tylko skinęła głową nie mówiąc już nie więcej, a Alexandra poczuła jakby coś ścisnęło ją za serce. Chyba w tym momencie lepiej zrozumiała Alexa.
Potem kiedy Angela wyszła na zakupy z Silią pomyślała, że warto by poćwiczyć strzelanie z kuszy. Skoro miała taką piękną nową zabawkę powinna umieć jak najlepiej ją wykorzystywać. Jednak uliczka zabudowana domkami w dwóch szeregach nie była chyba na to najdoskonalszym miejscem, a nie miała ochoty na wychodzenie gdzieś samotnie.
Może później porozmawia o tym z Jensem...
Zastanawiała się też co zrobić z krasnoludzką kuszą, żal było jej ją po prostu sprzedać. Była cząstką wspomnień z Kaar-Razan. Oddała już przecież suknię... pozostawała tylko skórznia.
Pomyślała o Gabrielu. Podeszła do chłopaka i pokazując mu ją powiedziała:
- Może weźmiesz ją dla siebie? Nie jest magiczna, ale to pamiątka po krasnoludach... trochę szkoda mi ją sprzedawać. Wolałabym, by mogła służyć komuś z nas...
Gabriel zajęty był rozpakowywaniem swojego plecaka. Zaczął wyciągać rzeczy swoje i Alexandry. Rozkładał je na łóżko. Sprawdzał też przy okazji zapasy jakie mu pozostały. Na głos psioniczki wyprostował się szybko i uśmiechnął: - Jasne. Miło z Twojej strony. Obiecuję nie zniszczyć - Przyjął podarunek z jej dłoni, patrząc przy tym w jej śliczne oczy. Zabrał kuszę i położył koło wielu rzeczy na łóżku. Alexa ucieszyła się, że przyjął jej dar.
Skinęła głową i poszła do kuchni.
Skoro nie mogła poćwiczyć strzelania zabrała się za zajęcie, którego od czasu opuszczenia krasnoludzkiej twierdzy nie miała okazji doskonalić.
Wyjęła narzędzia do obróbki kamieni i jeden z mniejszych kamyczków. Najpierw zgodnie z tym jak instruował ją Gorki umieściła kamień w specjalnym imadle ustawiając pod odpowiednim kątem. Zakręciła niewielkim kołem szlifierskim i wygładziła płaszczyznę. Potem znowu drobne przekręcenie kamienia i kolejny szlif. Delikatnie pomału, by się nie pomylić, nie zeszlifować zbyt wiele, by wszystkie płaszczyzny były idealnie proste.
Po chwili oddała się temu zajęciu całkowicie.
__________________ The lady in red is dancing in me. |