Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 22:06   #640
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Przeniesienie nastąpiło tak samo niespodziewanie jak zwykle. Alexandra choć była przecież przygotowana na natychmiastowe przeniesienie się w inne miejsce i tak odczuła jego skutki. Może były jakieś ćwiczenia by podróże na plan astralny nie były tak nieprzyjemne? Bo poza tym teleportacja była cudownym czarem: Tyle zaoszczędzonego czasu... tyle mniej kilometrów na własnych stopach. Tak mimo wszystko wolała przemieszczać się właśnie w taki sposób.
Gdy wylądowali w starej, zakurzonej, ale najwyraźniej pustej, a co za tym idzie dość bezpiecznej chacie, popatrzyła na Alexa i powiedziała do niego żartobliwym tonem:
- Zastanawiałeś się kiedyś nad karierą polityczną? Twoje słowa najwyraźniej czynią cuda.
- Raczej poczekam, aż twoja moc będzie na tyle duża, byś mogła spełniać życzenia. Wtedy zrobisz mnie królem i zaoszczędzę czasu.

Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi. Czuła jak napięcie ostatnich kilku godzi powoli ustępuje. Udało się! Przeżyli, zdobyli nie jedną, ale dwie kolejne świeczki i nawet zdobyli informację, kto jest następnym posiadaczem i przede wszystkim udało im się z tego okropnego miejsca uciec z prędkością błyskawicy. Słowa o ofiarach nie pozostawiały wątpliwości co by się z nimi stało, gdyby nie ostatnie życzenie, natychmiastowej teleportacji. Miała ochotę wszystkich uściskać!

Gdy Silia zabrała się z entuzjazmem wartym lepszej sprawy za sprzątanie, popatrzyła z pewnym wahaniem na otoczenie. Może decyzja o pozostanie w tej ruderze, to jednak nie był taki doskonały pomysł? Chyba należało w niej posprzątać. Porządki... hmmm... to słowo w uszach psioniczki miało taki nieprzyjemny wydźwięk. Patrzyła jak miotła w tekach czarodziejki porusza w górę, byś może nawet kilkuletnie pokłady kurzu. Poczuła jak pył wierci ją w nosie i zaczęła głośno kichać. Musiała wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza... tak zdecydowanie był jej potrzebny dłuższy spacer...

***

Przez chwilę z ciekawością oglądała medalion, który pokazała jej Silia wyjaśniając jego właściwości. Widziała pragnienie w oczach czarodziejki, choć ta starannie starała się je ukryć, proponując zdanie się na los. I los zdecydował słusznie, dostała ta, która bardziej pragnęła. Alexandra już wcześniej przyjrzała się reszcie elfiego ekwipunku i doszła do wniosku, że z wszystkiego co leżało na stosie, przydałaby się jej w sumie jedynie kusza, którą posługiwała się już w miarę sprawnie. Była dobrym narzędziem ostatniej obrony, gdyby zawiodły jej moce. Nie umiała walczyć wręcz, więc dobra broń w jej rękach tylko by się marnowała, a zbroja... może nawet dałaby się radę w niej poruszać, ale byłoby to zdecydowanie zbyt męczące. Musiała poszukać dla siebie przedmiotów ochronnych także przeciw pociskom czy magii, ale zdecydowanie powinny być dużo lżejsze.
Skoro mieli okazję, byli w naprawdę sporym mieście, jak wynikało ze słów Angeli, postanowiła poszukać sklepu magicznego i zobaczyć czy nie trafi się coś ciekawego za rozsądną cenę. Wszystko zależało od tego ile ostatecznie zostanie pieniędzy do podziału.

Spróbowała sobie przypomnieć co czytała o tym mieście. Skoro mieli się po nim poruszać, lepiej by byli przygotowani na to co może ich spotkać. Tsurlagol... Strigorii... teraz zaczęło jej się przypominać co nieco z lekcji historii:
- Wydaje mi się, że szukany przez nas Strugorii, był kimś ważnym dla tego miasta. Dawnym namiestnikiem, prawodawcą, ale wydaje mi się, że było to bardzo dawno temu... Angelo – Psioniczka zwróciła się bezpośrednio do czarnowłosej dziewczyny – Skoro to twoje miasto... wiesz coś więcej o Strigoriim prawda?
- Nigdy się nie interesowałam się historią tego miasta. A Strigorii to historia. Grobowce wszystkich władców są ponoć w twierdzy, ale tam nikogo nie wpuszczają, a i nikt nie zamierza ryzykować dla oglądania grobowców. Tyle, że sto lat temu, to Strigorii wedle wszelkich podań już dawno musiał być martwy
– Słowa nożowniczki nie brzmiały zbyt zachęcająco, ale to było do przewidzenia: Zawsze pod górę.
- To nie brzmi zachęcająco, ale pewnie i tak nie będziemy mieli wyjścia... ciekawe jak można się tam dostać... Możesz się dowiedzieć coś na ten temat?
- Dwa sposoby. Być członkiem ostrzy lub być umówionym na spotkanie z kimś z rodziny Henrych. Próba dostania się potajemnie kończy się szubienicą przy wejściu na zamek. To na szybko.
- Hmmm... Myślisz, że uzyskanie u nich audiencji jest w ogóle możliwe? Przecież to potężni władcy.
-Nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Najłatwiej kogoś zabić, wezmą tam na proces
- Nie uśmiechnęła się, ale nic innego nie mogło sugerować, by to w ogóle był żart.
Alexandra poczuła jak po plecach przebiegają jej dreszcze, ale odwzajemniła spojrzenie Angeli, i próbując obrócić jej wypowiedź w żart powiedziała z lekkim uśmiechem:
- Użyjemy tego sposobu w ostateczności. Najpierw wolałabym spróbować dyplomacji... Może spotkanie z Elendilem nam w tym pomoże? Zastanowimy się... Dziękuję Ci Angelo.
Ta tylko skinęła głową nie mówiąc już nie więcej, a Alexandra poczuła jakby coś ścisnęło ją za serce. Chyba w tym momencie lepiej zrozumiała Alexa.

Potem kiedy Angela wyszła na zakupy z Silią pomyślała, że warto by poćwiczyć strzelanie z kuszy. Skoro miała taką piękną nową zabawkę powinna umieć jak najlepiej ją wykorzystywać. Jednak uliczka zabudowana domkami w dwóch szeregach nie była chyba na to najdoskonalszym miejscem, a nie miała ochoty na wychodzenie gdzieś samotnie.
Może później porozmawia o tym z Jensem...

Zastanawiała się też co zrobić z krasnoludzką kuszą, żal było jej ją po prostu sprzedać. Była cząstką wspomnień z Kaar-Razan. Oddała już przecież suknię... pozostawała tylko skórznia.
Pomyślała o Gabrielu. Podeszła do chłopaka i pokazując mu ją powiedziała:
- Może weźmiesz ją dla siebie? Nie jest magiczna, ale to pamiątka po krasnoludach... trochę szkoda mi ją sprzedawać. Wolałabym, by mogła służyć komuś z nas...
Gabriel zajęty był rozpakowywaniem swojego plecaka. Zaczął wyciągać rzeczy swoje i Alexandry. Rozkładał je na łóżko. Sprawdzał też przy okazji zapasy jakie mu pozostały. Na głos psioniczki wyprostował się szybko i uśmiechnął:
- Jasne. Miło z Twojej strony. Obiecuję nie zniszczyć - Przyjął podarunek z jej dłoni, patrząc przy tym w jej śliczne oczy. Zabrał kuszę i położył koło wielu rzeczy na łóżku. Alexa ucieszyła się, że przyjął jej dar.
Skinęła głową i poszła do kuchni.

Skoro nie mogła poćwiczyć strzelania zabrała się za zajęcie, którego od czasu opuszczenia krasnoludzkiej twierdzy nie miała okazji doskonalić.
Wyjęła narzędzia do obróbki kamieni i jeden z mniejszych kamyczków. Najpierw zgodnie z tym jak instruował ją Gorki umieściła kamień w specjalnym imadle ustawiając pod odpowiednim kątem. Zakręciła niewielkim kołem szlifierskim i wygładziła płaszczyznę. Potem znowu drobne przekręcenie kamienia i kolejny szlif. Delikatnie pomału, by się nie pomylić, nie zeszlifować zbyt wiele, by wszystkie płaszczyzny były idealnie proste.
Po chwili oddała się temu zajęciu całkowicie.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.
Eleanor jest offline