Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2009, 22:26   #45
Storm Vermin
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Dekares wychylił się zza murka i szybko rozejrzał. Po swojej prawej, około 5 metrów od swojej obecnej pozycji, zobaczył skupisko zielonych pokurczy. Jeden z nich spojrzał na Gwardzistę małymi, zaropiałymi ślepiami i wycelował w niego ze swojej broni. Barabos co prawda wątpił, aby pistolet pentaka był dużo groźniejszy niż ciśnięty kamyk, jednak wolał nie ryzykować. Zamachnął się i cisnął granatem prosto pod nogi zielonoskórych, po czym schował się za zasłoną. Do jego uszu dobiegło kilka dziwacznych pochrząkiwań, po czym granat wybuchł. Zielone pokraki krzyczały z bólu, palone białym fosforem, po czym umilkły, z lekka tylko pojękując.

Naturalnie, większość stworów przeżyła. Część została rozerwana na strzępy przez miny "Golema", a reszta zdecydowała salwować się ucieczką. Jednak czujni żołnierze wystrzelali tą żałosną gromadkę co do jednego. W galaktyce wiele jest istot groźniejszych niż Imperialny Gwardzista, ale pentaki nie były jedną z tych bestii. Wszyscy nieco się rozluźnili, oczywiście wciąż pamiętając, że kilka kilometrów dalej jest wielka horda krwiożerczych orków. Ale teraz byli szczęśliwi, zmęczeni i poranieni, co prawda, ale już zaczęły się żarty, przechwałki i inne tego typu rozmowy.

Korzystając z chwili spokoju, to, co zostało z kadry podoficerskiej zebrało się niedaleko porucznika. Ze zdziwieniem spojrzeli na nowe radio - różniło się znacząco od przepisowego sprzętu - ale po chwili przestali się interesować samym wyglądem komunikatora i zaczęli przeliczać pozostałych przy życiu, sprawnych Gwardzistów. Wyszło na to, że zdolnych do walki jest dwadzieścia pięć osób, plus działon broni ciężkich. Wśród martwych było dwóch kaprali, a jeden sierżant został ciężko ranny. Ogółem zabitych naliczono ośmiu, siódemka rannych. Oprócz jednej zniszczonej Chimery, pojazdy nie były uszkodzone.

Tymczasem kilku Gwardzistów podniosło sztandar 17. plutonu, który został przewrócony podczas natarcia. zdawało się, że oprócz jednej czy dwóch dziur po pociskach i brudu, wyszedł on z potyczki bez szwanku. Porucznik najwyraźniej składał raport sytuacyjny, bo co chwila odzywał się do komunikatora czy tez pytał o coś sierżantów. Jeden z nich, ten sam, który śledził Debonaira wzrokiem przez całą bitwę, na chwilę oddalił się od grupy, po czym podszedł do Kausa. Spojrzał na gangera przenikliwym wzrokiem, a następnie powiedział cicho:
- Nielegalne radio, co? Masz szczęście, że nie ma tu nikogo z dowództwa. W przeciwnym wypadku już by ci przestrzelili ten łeb... Ale zgaduję, że uratowało nam to skórę. Tym razem masz szczęście, ale mam cię na oku. Ach, i jeszcze jedno; te akcje z wskakiwaniem na mur i bluzganiem? Możesz je trochę ograniczyć, co? W armii musisz mieć pewność, że twój towarzysz jest godny zaufania, a ty sprawiasz wrażenie wariata, odważnego, ale nadal wariata. A nam tutaj chodzi o dyscyplinę. Mam nadzieję, że się rozumiemy?

W międzyczasie kapłan plutonu wstał z miejsca i zaintonował pieśń pochwalną na cześć Imperatora. Naturalnie, wszyscy byli zajęci sprawdzaniem broni, opatrywaniem ran i zwykłą rozmową, ale niemal każdy dołączył się do pieśni. W końcu, po bitwie są rzeczy które trzeba zrobić...
 
Storm Vermin jest offline