Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2009, 13:48   #66
katai
 
katai's Avatar
 
Reputacja: 1 katai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputacjękatai ma wspaniałą reputację
Grajek, krasnolud i kislevita zamykali pochód. Tworzyli już całkiem zgraną paczkę i rozumieli sie praktycznie bez słów. To dobry znak w takim miejscu. Zagłębiając się w otchłani kopalni mężczyźni wymieniali drobne uwagi i żarty. Jak zwykle docierały do nich fragmenty ożywionych dysput jakie nieprzerwanie prowadziła świeżo zadurzona parka. Bazanov już miał rzucić jakiś kąśliwy żarcik gdy panienka Aria, w iście teatralnym stylu zasymulowała potknięcie, tylko po to by spaść jak sokół łowny na przedramię Leonarda.
- Dziękuję ci, Leonardzie, gdyby nie twoje silne ramię, z pewnością zbiłabym sobie kolanka. – wdzięczyła się szlachcianka.
Bazanov zwyczajowo klepnął się w czoło otwartą dłonią a Caleb wybałuszył oczy spoglądając z niedowierzaniem, co rusz to na przedstawienie to na Lieva i Leonarda.
Kozak znał takie kobiety. Owijały sobie mężczyzn wokół palca skrzętnie plotąc misterną pajęczynę pożądania i zazdrości. Szlachcianki nie były mu obce. W Kislevie poznał nie jedną gdy służył w Cesarskiej gwardii. Od kurtyzan różniły się tym że już miały pieniądze.
W tym miejscu wybuchła zwyczajowa kłótnia. Bazanov już nawet nie słuchał. Odwrócił się do krasnoluda i wyszczerzył zęby w sarkastycznym uśmiechu kręcąc głową. Caleb odpowiedział tym samym.
Parka doszła wreszcie do porozumienia. Wycieczka ruszyła. Mijali kolejne krasnoludzkie sztolnie i wyrobiska. Wszystkie zagłębiały się po kilka metrów w ścianach chodnika i kończyły się ślepo. Następne rozwidlenie było dosyć kontrowersyjne. Szlachcic Valdue oraz młody Axel ku zaskoczeniu reszty drużyny postanowili wejść w spółkę. Zaproponowali eksploracje "en face" gdy reszta optowała za tunelem biegnącym w prawo.
Bazanov nie pałał zbytnią sympatią do oby dwóch "jegomościów". Po drugie zwyczajem było iż bada się wpierw odnogi korytarzy.
-Niech lezą- pomyślał i już głośno odparł - Idę w prawo.
 
katai jest offline