Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2009, 16:18   #112
Lyssea
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere już myślała, że wraz z Fosht’ką ruszą w drogę kiedy niespodziewanie podszedł ‘wielki przyjaciel succuba’ Nathiel prosząc dziewczynę o rozmowę… Na osobności. Modląc się w duchu, aby drow nie wypaplał za dużo, postanowiła nie wtrącać się w rozmowę, aby nie wzbudzić podejrzeń co do prawdziwej osobowości Lilie. Jednakże obserwowała swoich towarzyszy z daleka zwracając szczególnie uwagę na mimikę Fosht’ki.
Nie mogła uwierzyć własnym oczom kiedy nagle Nathiel pocałował Fosht’kę. Idiota, myśli, że coś tym zdziała. Widocznie przestraszył się miecza dziewczyny i postanowił załagodzić sytuację. Jednak w jakże bezczelny sposób. Czyżby życie w Pomroku niczego go nie nauczyło ? Ech… Głupców nie sieją, rodzą się sami.
Oby dwoje wyglądali na zaskoczonych zaistniałą sytuacją, ale w przypadku drowa mogła być to tylko doskonała gra aktorska, o której przekonała się między innymi przy okazji walki z Lilel. Postanowiła nie komentować na głos, marszcząc jedynie brwi i kiwając głową. Poczekała aż ich nowy towarzysz drogi zbierze swoje rzeczy i wyruszą w drogę.
Nie pożegnała się ani z Lilie, ani z Anzelmem uznając granie w jego grę wystarczającą dobrocią serca.

Wkrótce dogonił ich Liled, który jak widać zmądrzał przez te kilka minut i opowiedział się po ich stronie, a nie marnego succuba.
Tłumaczenie się Nathiela było żałosne. Po raz kolejny postanowił wykorzystać swoją starą wymówkę „utraty kontroli nad sobą samym”.
Otworzyła szeroko oczy kiedy usłyszała, zdziwienie Fosht’ki na wiadomość o relacjach (a raczej ich braku) jakie łączą ją z drowem.

Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała z ust ”Fosht’ki”. Udawała kimś, kim nie była, więc nawet teraz nie można jej ufać. Tym bardziej w stanie w jakim była Phaere, nie mogła sobie na to pozwolić. Nie wiadomo czy Selena nie postanowi znowu wymienić sobie ciała, zwalając przy tym całą winę na Zilvin.
„Jasne, jasne. Bogini tak chciała” – pomyślała drowka, patrząc podejrzliwie na swoją towarzyszkę.
Wysłuchała całej opowieści Seleny nie przerywając jej. W końcu jednak musiała pozwolić sobie na jakiś komentarz do tej sprawy.
- Prosisz o wybaczenie i myślisz, że wszystko jest w porządku ? Ruszymy dalej bez słowa ? Zabiłaś naszą przyjaciółkę, tłumacząc się swoją boginią. Ale skąd mamy mieć pewność, że jesteśmy z tobą bezpieczni ? Przecież z tego wynika, że Zylvin w każdej chwili może zażądać nowego ciała dla ciebie.- powiedziała spokojnie, lecz surowo. -Fosht’ka starała się ci pomóc i sama zobacz jaki los ją spotkał. Dobre istoty tak nie postępują.- skarciła Selenę, jakby sama była ekspertką jeśli chodzi o dobre charaktery.

Po chwili jak zwykle „wspaniałomyślny” Nathiel postanowił wygadać wszystko na temat succuba. Idiota to jedyne słowo, które pasowało do tego drowa jak żadne inne. Po prostu elf ten chodzi i jakimś cudem jeszcze żyje, w ogóle przy tym nie myśląc.

- Może teraz Nathielu pochwalisz się nam, jak dzielnie próbowałeś mi pomóc w pokonaniu succuba ? – zapytała sarkastycznie, wywołując po raz kolejny otępienie umysłu podczas rozgrywającej się walki na śmierć i życie. - Nie można na ciebie liczyć tak samo jak nie można liczyć na demona!- krzyknęła w jego stronę.

Przemilczała przeprosiny Latiena, nie wiedząc już kto jest najpewniejszym sojusznikiem w grupie.
-Hej, stać !- krzyknęła kiedy mężczyźni zaczęli zbierać się do powrotu do obozowiska.
-Chciałabym jednak wyjść z życiem z tej sytuacji, a jeśli nikt jej nie będzie pilnował, kto wie czy nie spotka mnie los podobny do Fosht’ki.- powiedziała mając nadzieję, że Liled zostanie, aby nikomu nie stała się krzywda. - Trochę odpocznę i razem ruszymy ratować biednego Anzelma z rąk succuba - powiedziała, bagatelizując przy tym powagę swoich ran i ból jaki cały czas dawał jej w kość. Drowce jednak nie przystoi narzekać na rany i łkać w rękaw najbliżej stojącej osobie.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline