Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2009, 20:58   #109
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Od samego rana Sorg włóczyła się pomiędzy straganami na targu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. „Co dalej robić? Zostać tutaj? Nie ma nic co by mnie tu trzymało. Karczmarz nadal patrzy na mnie krzywo, zdzierając kolosalne sumy za kąt w stajni. Chociaż z drugiej strony nie widziałam tu nigdzie barda, więc może uda mi się zarobić trochę grosza” Poczuła jak jej burczy w brzuchu. Wyjęła ostatniego miedziaka i podeszła do straganu z owocami. Popatrzyła chwile i wybrała piękne dorodne jabłko. Pokazała przekupce owoc i podała jej bez słowa zapłatę. Przepychała się dalej przez tłum, polerując jabłko o koszulę. Dopchawszy się w kąt targowiska usiadła opierając plecami o ścianę. Podciągnęła nogi pod brodę i obserwując mijających ją ludzi uniosła jabłko do ust. Już miała ugryźć jak jej uwagę przykuł wzrok dziecka stojącego naprzeciw niej. Dziewczynka mogła mieć z 6/7 lat. Stała i z uwaga się jej przyglądała. „Kolejny ciekawski dzieciak” pomyślała. Jednak wzrok dziecka nie był skierowany na nią lecz na owoc trzymany w jej dłoni. Odsunęła jabłko od ust i przyjrzała się dziewczynce z zainteresowaniem. Dostrzegła jej wychudzoną twarz i ogromne oczy wpatrujące się w jej jabłko z namaszczeniem. Stała tak naprzeciw i widać było jak przełykała ślinę. „Ehhhhh, że też to zawsze na mnie trafi” pomyślała i wyciągając rękę z owocem w kierunku dziecka


Dziewczynka podeszła niepewnie, chwyciła jabłko i uciekła w pośpiechu. Sorg patrzyła za nią i powoli podniosła się kierując w stronę stajni. W głowie kołatały jej słowa piosenki zasłyszane kiedyś od wędrownego barda.....
Całe życie czekam
Dzień po dniu
Płynie czasu rzeka
Wieczny nurt
Gdzie mnie niesie życia prąd?
Ciągle pytam: Dokąd? Skąd?
.....”
Wzięła zgrzebło i raz za razem zaczęła przesuwać po grzbiecie konia. Nieświadomie zaczęła do niego mówić na głos...

- Daleko mi jeszcze do tego, żeby moje śpiewanie zostało uznane za dobre, a śpiewanie ballad innych bardów nie jest rozwiązaniem. Chociaż i moje rymowanki wpadają w ucho i chyba tez się podobają. Musze rozejrzeć się za jakaś pracą. Nie sadzisz? Samym śpiewaniem nie zarobię zbyt wiele na utrzymanie Ciebie i siebie. Ale nie martw się damy sobie radę – rzekła przytulając twarz do szyi konia.

Odłożyła zgrzebło, podsypała siana koniowi i raźnym krokiem wyszła ze stajni kierując się w stronę targu. Postanowiła rozejrzeć się po mieście, a przy okazji poszukać sobie dodatkowego zajęcia, bo jeść przecież trzeba. Chodziła od straganu do straganu pytając czy nie potrzebują pomocnika. Powoli przepychała się przez tłum mijając stragany poszczególnych rzemieślników, podziwiała kunsztownie wykonaną broń, pancerze, odzież, obuwie, garnki. Swoje stragany wokół rynku miasta rozłożyli, kowale, szewcy, garncarze, kaletnicy, złotnicy i wszelkiego rodzaju rzemieślnicy. Do jej uszu docierały okrzyki kupców zachęcających do zakupu swoich towarów.
- Może panienka buty kupi? – zapytał szewc zerkając na nią ze swojego zydla - z przedniej skóry, długo posłużą, na każda pogodę, wygodne. I na miarę mogę uszyć, tylko trzeba sobie wybrać z jakiego materiału mają być i jakie – zachęcał żwawo gestykulując rękoma.
- Nie raczej, nie, pracy poszukuje a nie nowego obuwia – odparła Sorg – nie miałbyś jakiejś dla mnie? Mogę z zamówiony towar do klientów odnosić, rachunki Ci posumować, właściwie to wszystko mogę tylko pokaż mi co i jak.
- Pracy to ja dziewczyno dla Ciebie nie mam, jak nie kupujesz to mi czasu nie zajmuj, a rachunki to sobie sam w głowie rachuje, papieru szkoda – odparł i wrócił do przerwanej pracy.
Postała chwile mając nadzieję, że szewc może jeszcze zmieni zdanie, po czy wolnym krokiem ruszyła dalej rozglądając się z uwagą dookoła. Nikt nie był chętny do zatrudnienia dziewczyny. Zniechęcona oparła się plecami o ścianę domu i zaczęła zastanawiać co robić dalej. Po chwili zdecydowała sie nie poddawać i poszła dalej wzdłuż straganów. W końcu udało jej się zatrudnić u przekupki sprzedającej owoce.


Zabrała się wartko za pracę. Nucąc sobie pod nosem. Uwijała się jak w ukropie sprzedając towar ze straganu. Do jej uszu dolatywały strzępki rozmów przechodzących ludzi. W między czasie zagadywała przekupkę z zainteresowaniem.
- Mieszkacie tu oddawana?
- Od urodzenia, jeszcze mój ociec na targ tutaj owoce przywoził, jako dziecko jeździłam z nim i pomagałam mu sprzedawać. Zawsze mnie fascynował targ, dużo towarów, dużo ludzi kolorowe miasto wtedy się staje, ulice zapełnione. Po targu sama zobaczysz miasto opustoszeje już nie będzie to samo.
- A jakieś opowiastki o mieście znacie? – zagadała znów Sorg
- A różne to, różni ludzie przyjeżdżają, różne rzeczy gadają, u nas można jakieś stare papiery w świątyni obejrzeć, nie wiem tylko czy kapłani pozwolą w nie zajrzeć, może jak jakiś datek im dasz to może i pozwolą. Cmentarzysko za murami miasta jest jak Cie interesuje dziewczyno, tam tez zajrzeć możesz.
Sorg w myślach układała sobie plan, kolejnych dni.... „zajrzę do świątyni może pozwolą mi zajrzeć do ksiąg które posiadają, cmentarz sobie zwiedzę, połażę po pracowniach rzemieślników, a wieczorem oprócz zabawiania gości podpytam karczmarza o ciekawostki z życia miasta”
Pod wieczór pomogła zwinąć kram przekupce i ruszyła w strugach deszczu, w stronę karczmy. Weszła do środka przemoczona i usiadła pod ścianą, patrząc na innych gości, którzy zjadali strawę i pospiesznie wychodzili z karczmy. Zamyślona zaczęła układać kolejny wiersz...

"Siedzę w karczmie patrzę w okno
Jak tam przed nią ludzie mokną
Nikt nie włazi nikt nie puka
Towarzystwa nikt nie szuka
Wpada jeden chlebek chwyta
I już myk za drzwiami znika
Ust otwierać nie mam po co
Bo już za nim drzwi łomoczą
Gdy do karczmy Waszmość wpada
„Hej” powiedzieć też wypada
Dobre słowo nie kosztuje
Jednak drugiego raduje."

Spojrzała z uwagą na chłopaka siedzącego na sąsiednim zydlu i uśmiechając się zagadnęła
- Mieszkasz tutaj czy tylko na targ przyjechałeś?
Chłopak podniósł głowę znad miski i patrząc na nią mruknął
- Mieszkam, a co? - po czym dalej zajadał swoją strawę, Sorg spojrzała na niego i już nic nie mówiąc, zjadła swój posiłek.
Podniosła się z ociąganiem i poszła do stajni, gdzie oporządziwszy konia, sama legła na posłaniu i zapadła w niespokojny sen.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 02-11-2009 o 21:10.
Vantro jest offline