Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2009, 21:53   #193
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Adrian obejma komputer. Sam fakt otrzymania komputera bl już dziwny, a jeszcze dziwniejsze było to, ze czarna, porysowana obudowa Acera, wytarte klawisze oraz charakterystyczne zdrapanie włącznika świadczyły, że to właśnie prywatny nie jest komputer Adriana który zostawił w domu. Inny był model, inna obudowa, tylko detal podobny. Jeszcze bardziej zdziwiony pożegnał się z Szamesem. Gdyby tylko wiedział, ze ma komputer Wirtualnego Adepta Michała za którego martwym śladem tutaj przybył.
Kilkoma gestami flawonu nad kluczem podtrzymał zaklęcie jednocześnie zmniejszając światło do płomyka świecie. Nie miał zamiaru manifestować swojej obecności w tak nachalny sposób. Kroczył spokojnie przez ponure uliczki obserwując szare budynki. Taka wędrówka trwała dobre pięć minut milczenia i błądzenia.

-Lucjanie, możesz uruchomić swój kompas?

Duch smętnie przytaknął lecz to zupełnie nic nie dało. Bładziki jak dzieci we mgle mijając na pierwszy rzut oka identyczne budynki. Gdyby nie światło niesione przez Adriana, boby jeszcze bardziej setnie.

-Po tym wszystkim musisz mi kupić golonkę. Dużą.
-Nawet dwie.

Uśmiechnął się niemrawo. Chociaż rozmowa z z Szamesem dodała hermetykowi pewności siebie, obudziła zmysły maga i jego pewność jakże potrzebna do zmiany świata – wciąż był tylko zagubionym śmiertelnikiem w tym dziwnym miejscu. Nawet nie zmatowiły go jego palce który zabarwiły się na dziwny kolor pod promykami światła trzymanego na kluczu.
Otuchę przyniósł mu widok towarzyszy. Dotarł do nich zaraz po ostatnich słowach Dagmary. Nie pomachał, w milczeniu dotarł. Natomiast Lucjan nie miał zamiaru milczeć.

-Pięknie tutaj. Może zasłużę sobie jeszcze na kolejna golonkę ale Adrian jest zbyt nieśmiały aby cos wam powiedzieć.
-Lucjanie, czasem milczenie bywa cnotą.

Skomentował z wdziękiem i spokojem. Czyżby modlitwa w towarzystwie lokatorów spod sufitu na tyle go uodporniła? Albo zwyczajne światło.

-Przydałoby się iść do klasztoru.

Wysyczał i zamilkł. Zostawił jak na razie świat swoim sprawą obserwując pod światło zaschnięta krew na laptopie. Lucjan położył się na ziemi i oparł łeb na łapach.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 03-11-2009 o 16:24.
Johan Watherman jest offline