Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2009, 22:15   #40
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Gdyby Tavarti miała czas prowadzić dziennik, pewnie wyglądałby mniej więcej tak:

Wieczór, Dzień Piąty, Tarvar


Nadal jestem Tavarti. Albo jeszcze nią jestem. Choć ta skóra podoba mi się coraz bardziej. Do końca pozostanę już Tavarti. Cokolwiek się zdarzy. Cokolwiek stało się kiedyś - skoro tego nie pamiętam, to tak jakby się nie zdarzyło. Przeszłość nie może na mnie wpływać bezpośrednio. Najwyżej przez opowieści.

Druss zbeształ mnie za to, że zdałam się na przypadek. Ale ja wierzę w Los. I w to, że można go zmienić. Wpłynąć na niego. Inaczej nie zdecydowałabym się na tę Ścieżkę.

Rytuał Karmiczny jest... dziwny. Czuję, że ważny, potrzebny, ale każda kolejna umiejętność wprawia mnie w pełne zdumienie. Wydawałoby się, że stojąc z patykiem i machając nim na oślep nic się nie osiągnie. A tu proszę. Złożony, skomplikowany symbol. Przypomina dwa robaki połączone nitką i przywieszone na krzyżyku. Albo specyficzny rodzaj wagi.
"Nie staraj się odczytywać znaczenia rysunku". Wiem, wiem Ghertonie, ale kiedy te skojarzenia same przychodzą, nikt ich nie zaprasza. A Umysł ze Stali z pewnością się przyda. Jak już się go nauczę.

Ciągle mi się po głowie kołacze to, co powiedział Tar'vik. Dusza, która potrafi uwolnić od splugawienia. Istota o tak silnej woli, że potrafi wygrać z ciemną stroną świata. Wyleczyć własną duszę. Czyżby poprzedni właściciel Serca był splugawiony? Ciężko stwierdzić, naprawdę ciężko stwierdzić.
Muszę przypomnieć Drussowi o kolejnej wyprawie w przeszłość. Tamten Elf z wolna staje się moją małą obsesją. Zabawne, nie "stara ja", ale poprzedni właściciel Serca...

Ale teraz powinnam zająć się czymś zupełnie innym. Owoc Pasji. Odnaleziona po znojnych godzinach grzebania w rupieciach i nadpalonych resztkach Orła, prymitywnie ociosana figurka kobiety. I to niby ten pomarańczowy, kulisty, zjadliwy owoc? No cóż. Powiedzmy, że Kobieta miała swój czar, ale to lekka przesada. Co do kuferka Altei, wzięłam go. Przywłaszczyłam sobie jej rzeczy. Czy to kradzież? Nie, raczej nie. W końcu dziewczyna nie żyje, to już jej się raczej nie przyda, a skoro ją odgrywam... Udaję. Jak aktorka na scenie. Powoli wchodzi mi to w krew. Ale ta cała otoczka arystokratyczna - malowanie się, układanie włosów, zgrywanie bufona - przeraża mnie. Kto był bardziej fałszywy - ja czy ona? Zresztą nie mnie ją oceniać. Tylko ten jej tatuaż. Przypomniał mi o moich kropkach na ramieniu. Śladzie po... czymś. Też wytatuowanej róży? Znaku? Kto wie.

Oczywiście planowanie spadło w całości na moją głowę. To ja ich utrzymuję, karmię, zapewniam rozrywkę dzięki moim głupim zagraniom a oni co? Tak w tym miejscu ta uwaga brzmi zbyt sarkastycznie. Zwłaszcza, że są dla mnie gotowi zrobić naprawdę bardzo dużo.

Plan, plan był prosty. W ostateczności można było zapalić karczmę, to z pewnością odwróci uwagę wszystkich. Tylko że jak dla mnie to zbyt ostateczne. Też uważałam, że przydałby się iluzjonista. Skąd takiego wziąć? Zdałam się na znajomości Drussa i Tsalkina. Jeśli oni nikogo nie znają, to trzeba się będzie obyć bez "magika". Wysłałam Gromlaka i Acelonaz pełną sakiewką po wóz. Mieli wynająć jakiś jeżdżący, w miarę trzymający się kupy. Ważniejszy miał być ładunek. Alkohol. W jak największej ilości. Trochę lepszy na wierzchu i gorszy na później, kiedy i tak nikt już nie będzie zwracał uwagi na jakość.

Drussowi przykazałam odnaleźć tancerki, mogły też być panie lekkich obyczajów. Dostał drugą sakiewkę. W ten oto sposób pozbyłam się wszystkich pieniążków, które miały mnie utrzymać przez ten tydzień.

Plan polegał na zrobieniu festynu z darmowym alkoholem i wyuzdanymi tancerkami zaraz przy "Rogatej Gębie", co spowoduje wypłynięcie ludu na ulicę zaraz przy "Spokojnie Przystani", utrudni przejście jaszczurkom, odwróci ich uwagę, może rozkojarzy? Wynajęte dziewczyny miały się bardzo zainteresować K'tenshinami. Może gdzieś wybuchnie burda? Tak mała bijatyka, co się przerodzi w wielką bójkę ułatwi sprawę niezmiernie.

Pogawędka z T'salkinem przyniosła odprężenie. A potem Dami. Ciężka w okiełznaniu, orczyca i jej libido. Przeraża mnie czasem, czasem mnie bawi. Najgorsze jest to, że już teraz to widzę - nie dam rady zaspokoić jej potrzeb. Po prostu chce zbyt dużo. W którymś momencie przestanę jej wystarczać. Dobrze, że ten moment jeszcze nie nadszedł.

Idąc na Wielką Grę, nadłożyliśmy drogi. Złożyliśmy wizytę u przedstawicielstwa Naxos i oddałam im figurkę zapakowaną w ładną, szmacianą, kolorową, torbę. Niczego nie tłumaczyłam, niczego nie wyjaśniałam. Powiedziałam, że odebrałam moje rzeczy z Orła i odnalazłam list, który wyraźnie określał moje obowiązki wobec t'skrangów.

Gherton miał przekazać T'salkinowi, że ma jeszcze ukraść figurkę. Czyli po prostu ją odzyskać. Przy rozdzielaniu łupów wszystko się rozwiąże.

A potem była Wielka Gra. Niesamowita, nie do opisania. Gdybym mogła, chciałabym przeżyć ją jeszcze raz. Zupełnie nie tego się spodziewałam.

Po niej szybko się przebraliśmy. Uprosiłam Drussa i Acelona, żeby poszli skontrolować "festyn". Ace robił w ogóle za woźnicę i zniknął z mojego pola widzenia już o wiele wcześniej. Sama nie mogłam im towarzyszyć. Ani Dami, ani Gromlak. K'tenshinowie nas pamiętali, a w żadnym wypadku nie mogli nas kojarzyć z tą sytuacją.

Do willi przyszły dzieciaki. Dostały owoce, bo nic więcej w kuchni nie zostało. Zaprosiłam je do ogrodu. Wyniosłam tkaninę od Alwerona. Dami zrobiła nam jakiś dziwny bezalkoholowy napój. Gromlak zaczął opowiadać bajki. Sielanka. Spokój przed burzą.


Tyle że Tavarti nie miała czasu na prowadzenie dziennika.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline