Po ucieczce z posiadłości Valerii, półwampir w dzikim szale poszukiwał jakiejś łatwej ofiary. Biegnąc przez zaułki miasta, na swoje szczęście natrafił na samotną, młodą czarodziejkę wygrzebującą coś z szamba. Agromannar nie lubił bliskich spotkań z kobietami ale w szale było mu wszystko jedno. Rzucił się na ładną czarnowłosą kobietę i przyssał się do jej szyi. Co dziwne kobieta mimo zdziwienia nie krzyczała, a nawet oddała się napastnikowi. Gdy pił z niej krew zaczęła obejmować go i ocierać się o niego, przez co uwierał go jego zakrzywiony miecz. Odpiął go i pił dalej. Kiedy się nasycił, trzeźwo spojrzał na całą sytuację. Z przerażeniem odtrącił najwyraźniej zadowoloną czarodziejkę, która zaczęła podwijać już swoją szatę. - Pieprzona nimfomanka - wykrzyczał osłabionej dziewczynie w twarz. Teraz dopiero trafiło do niego co zrobił Valerii i reszcie drużyny. Biegiem pomknął do willi zapominając o mieczu. Po jakimś czasie w biegu przypomniał sobie o kamieniu teleportacji. Przeniósł się. Nikogo nie było przed budynkiem. Z zakrwawioną twarzą ruszył do środka, bojąc się tego co zobaczy. |