- Jak wszyscy się już zbiorą to go przepytamy – odparł Hasvid, Blake’owi. – W zasadzie to ja mogę z nim porozmawiać. Znam się trochę na tego typu rzeczach. Tylko co właściwie chcielibyśmy wiedzieć? Przecież ta banda to byli zwyczajni rabusie lub maruderzy, którzy tą wiochę wzięli sobie na cel. Chcieli się trochę zabawić i podupczyć. Nic więcej. Przecież nie będziemy mu zadawać standardowych pytań typu: „Gdzie ukryliście skarby?” lub „Kto jest Twoim wspólnikiem?”, nie? Najwyżej możemy się dowiedzieć czy widzieli gdzieś w pobliżu elfy i tyle.
Skończywszy mówić, Hasvid usiadł pod stogiem siana w oczekiwaniu na resztę kompani. Wyciągnął źdźbło trawy i powoli zaczął je rzuć, równocześnie nucąc pod nosem melodię jakiejś ballady, której tytułu nie pamiętał. |