Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2009, 23:35   #55
madman
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
Oczy Hektora bezmyślnie wpatrywały się w piękne w mniemaniu co niektórych rzeźby z kamienia nefrytowego. On sam nie miał nawet pojęcia czy to rzeczywiście są dzieła sztuki czy też nie. Nie przyglądał się im bo to były ładne rzeźby, zagapił się choć dla niego to były zwykłe pierdolone kamienie o dziwacznych kształtach choć jego zdaniem takie same kształty może zaobserwować człowiek w swoim kiblu po skończonej potrzebie. Kolejna zemsta Luizjane za jego inność, niechciany spadek lub klątwa krwi która nie przestawała go drażnić. Zaciskając zęby do bólu próbował walczyć z kolejną, przyprawiającą go o mdłości falą zachwytu nad… tym gównem.
W jego głowę wkradło się wspomnienie jeszcze zza życia gdy jako żołnierz wraz z załogą wdarli się do jednej z chat w małej wsi rybackiej opuszczonej przez przerażoną ludność Wietnamu. Szukali jakiś mocnych trunków lecz klapa w podłodze prowadziła do małej skarbnicy takich właśnie badziewi. Dla Hektora wszystko co wyszło z pod rąk tych skośnookich przykurczy zasługiwało jedynie na pogardę. Jedna seria z karabinu załatwiła wtedy sprawę a „dzieła sztuki” poszły w niepamięć, zupełnie tak ja te tutaj zaraz pójdą jak tylko Książe ocknie się z tego upokarzającego odrętwienia. Już teraz kontem oka dostrzegał pogrzebacz a jedna myśl spowodowała, że jego rozdziawione w bezmyślnym zachwycie usta zamknęły się w złym uśmiechu.

Lecz wtem dostrzegł również jakiś ruch w pokoju. Starsza kobieta otworzyła mordę i bredząc coś po hiszpańsku zwróciła się pędem ku wyjściu. Na domiar złego jakiś debil pomylił dzwonek do drzwi z gniazdkiem elektrycznym, ale nic straconego, niebawem Hektor wsadzi mu te palce gdzie trzeba. Najpierw jednak staruszka. „Z skąd ona w ogóle się tutaj wzięła? ”- myślał, przypomniał sobie, że nie zdążył jeszcze zaryglować drzwi.
"-Por su licencia si usted por favor se si- no borrasca , aún no está como temprano como posible también personas aún dormido , si- YO ver I`ve aqui- pequeńo bolita mell , sin fondos se también dissipation unos urna ex mymi progenitress por qué también clearinghouse materiales Ms. algo por bueno medida. Cuál contiguo siéntese , acepta él fácil también espera arriba mi- también hacer no toque."(Przepraszam ale proszę się tak nie drzeć, jeszcze jest wcześnie i ludzie jeszcze śpią, tak wiem mam tutaj mały bałagan, stłukło się i rozsypało kilka urn z mymi przodkami dlatego za sprzątanie dostanie pani coś ekstra. A teraz proszę usiąść spokojnie i czekać na mnie i niczego nie dotykać.)
Powiedział szybko i głośno tak aby go usłyszała i niemiała okazji się wtrącić w zdanie. Do ręki został jej wciśnięty jakiś banknot. Kobieta spojrzała jeszcze raz w oczy młodzieńca, na jego śliczną buzię i łagodny uśmiech który bardzo ją uspokajał (*). Przystojniak chwycił jej ramiona swymi nadzwyczajnie silnymi i pewnymi dłońmi i posadził ją na krześle nieopodal, przyglądając jej się z zaciekawieniem. (**)

Ruszył w stronę drzwi z zamiarem wsadzenia swej broni w gardziel gnoja na dzwonku i zapytaniem się go „O co kurwa ci chodzi z tym dzwonkiem?” Ale wiedział, że tej nocy wiele dziwnych rzeczy stać się może więc wpierw wyjrzał przez judasza odbezpieczając w między czasie broń z tyłu w spodniach.


Za drzwiami stał wysoki barczysty mężczyzna.
- Juan, lepiej otwórz!! - Walił dodatkowo pięścią w drzwi. - Juan, do kury nędzy, otwórz, bo sam wejdę, mam nakaz. - Pomachał kartką przed judaszem. - I nie będzie tak miło. Ty pierdolona pijawo otwieraj.
- Pan otworzyć drzwi. To komisarz. - Rzuciła, trochę przestraszona Consuela, Hektor wiedział już jak miała na imię, nie musiał się jej pytać. - Pan De La Cruz też otwierać zawsze. Komisarz zły. To źle dla pan.


- O niech mnie kule biją… to Komisarz!- powiedział do siebie z nutką znakomicie sparodiowanego strachu. Ale zaraz się uśmiechnął i otworzył drzwi. Był gotowy do działania i wyczulony na wszystko. Pchnął delikatnie drzwi i niespiesznym krokiem ruszył za stół i zasiadł na krześle byłego Księcia.
- Proszę wejść, przepraszam za bałagan ale pani Consuela dopiero zaczyna sprzątać. Ja rozumiem znacie się już. To może i ja się przedstawię i miejmy tą szaradę grzecznościową za sobą. Nazywam się Hektor i jestem nowo wybranym wampirzym Księciem tego miasta. Pan De La Cruz jest… jakby to powiedzieć… w rozsypce.- Hektor uważnie obserwował rosłego komisarza i próbował swym opanowaniem nadrobić jego brak.


Komisarz Waldez wszedł powoli do środka, od razu można było zauważyć, że utyka na prawą nogę. Skinął głową na przywitanie kobiecie, ale chyba bardziej ze zwykłej uprzejmości niż jakby byli dobrymi znajomymi.

Rosły policjant nie zawracał sobie już głowy panią Consuelą, która szybko zabrała się do swojej roboty i nie wchodził więcej w drogę dwóm mężczyzną.

Raul Waldez rozsiadł się wygodnie na jednym z krzeseł. I od niechcenia uśmiechnął się na niewybredny dowcip swojego rozmówcy.

- Nie wiem co De La Cruza kombinuje, i szczerze mówiąc niewiele mnie to obchodzi. - Podniósł się z krzesła oprał rękoma o stół i przysunął bliżej Hektora. - A teraz słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzał się. Jeśli okaże się, że ktokolwiek z was maczał swoje brudne łapy w tych makabrycznych zbrodniach, to znajdę was osobiście i wyciągnę na na słońce. Wyczuję wasz smród z daleka. Przekaż to wszystkim swoim.
Smród Żmija był nie do wytrzymania dla niego. Jego uszy wydłużyły się. Tak samo szczęka, która teraz była zbrojna w ostre jak brzytwa kły. Mięśnie rozrosły się, a zamiast dłoni miła uzbrojoną w pazury łapę.

Hektor wzdrygnął się. Waldez przysunął się bliżej do młodego księcia. Hatch poczuł coś ciepłego i lepkiego na dłoniach, to była ślina wilkołaka, która ściekała mu z pyska.
Hektor wstał z krzesła i odsunął się od niego. Wyciągnął broń ale zdając sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji nie używa jej. Na tyle opanowanym głosem na ile go stać mówił:
- Na twoim miejscu uspokoiłbym się, z zabicia mnie nic dobrego cię nie spodka a razem możemy sobie pomóc.
Nawet te zdawałoby się proste czynności przyszły Toreadorowi z wielkim trudem. Pewnie gdyby nie fakt iż już dawno nie żyje, to produkty przemiany materii dawno znalazłyby ujście i to w niekontrolowany sposób.

- Posłuchaj chłopcze. - Wycharczał z siebie wilkołak. - Ja żądzę tym miastem.
Po czym najzwyczajniej w świecie wrócił do swojej ludzkiej postaci i udał się w kierunku wyjścia.

- Sam trafię, nie musisz się fatygować. - Rzucił na odchodne.

A Hektor stał tak wpatrzony w pustkę przed siebie. Po chwili jak już był przekonany, że nieproszony futrzak odszedł, ze zdenerwowania miotał się po pokoju przeklinając i złorzecząc.
- Ja cież go kurwa pierdole! Co za kawał skurwiela!- z obrzydzeniem spojrzał na swoje klejące się od śliny lupusa dłonie. – Obrzydlistwo, nienawidzę tych zawszonych skórwysynów. Będę musiał do apteki skoczyć po jakąś maść na likantropię, może wezmę też coś w sprayu na wypadek jakby skórwiel wrócił. Nie no na poważnie to czas rozejrzeć się za jakimś balistykiem- jubilerem z zamiłowania.- Hektor wytarł brudne dłonie o kosztowne obicie zabytkowego krzesła. Jego oczy zwróciły się na starszą kobietę stojącą nieruchomo w pokoju. Biedaczka była wyraźnie wystraszona, twarz młodzieńca wskazywała, że na śmierć o niej zapomniał.
- Ach ale przepraszam, gdzie moje maniery. Ledwo się poznaliśmy a ja tu sceny urządzam.- rzekł do niej płynnym hiszpańskim. – Niech poda pani tamte dwa puchary i butelkę tego wina. Musimy się lepiej poznać a najlepiej poznaje się ludzi przy winie. Nie, nie.. ja naleje, nalegam. Więc, niech pani opowie mi wszystko co pani wie o moim przyjacielu Juanie. Jak się poznaliście i gdzie. Jaką umowę mieliście i gdzie jeszcze sprzątała pani dla niego?- jego głos ponownie stał się czuły i troskliwy a spojrzenie powodowało mrowienie. Słodkie wino momentalnie uderzyło do głowy… miało dziwny i niespotykany aromat***… było pyszne.


---------------------
* Prezencja 3
** Nadwrażliwość 2
*** Wampirza Krew
Post powstał przy współpracy MG
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.
madman jest offline