Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2009, 14:07   #105
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Dowódcę wybierzcie sobie sami, to nie moja sprawa. Widzę, że jest wśród Was ktoś z olejem w głowie więc nie zginiecie – uśmiechnął się. – Tyle pytań... A więc po kolei. Pytaliście o to z kim możecie mieć do czynienia, tak?
- Tak – odparł Wulfstan. – Z kim i pod czyim dowództwem.
- Prawdę powiedziawszy nie wiem. Po to Was tam wysyłam aby się dowiedzieć. Ale nie powinniście trafić na rycerstwo. Ci zajęci są teraz gdzie indziej. Spodziewałbym się raczej jakiejś lekkiej jazdy lub piechoty. Raczej małych oddziałów. To wojenka lokalnych władyków, a nie starcia królów, w jakich pewnie uczestniczyłeś na północy. Jeśli na kogoś wpadniecie to nie będzie ich więcej niż dwudziestu. Ale pewności nie mam... Co do dowódców to również nie wiem. Może to być jakiś niskorodowy lub najemnik. Na pewno nie ktoś, kogo imię jest znane.

- Czy dostaniemy jakieś wsparcie? – powtórzył pytanie Thorgar. – I co z pieniędzmi?
- Co do żołdu to otrzymacie go na koniec miesiąca. Dwadzieścia pięć dni licząc od jutra. Takie są zasady. Żołd jest wypłacany tutaj, jeśli ktoś nie może go odebrać bo jest w polu to pieniądze czekają do następnej wypłaty. Żadnych zaliczek. Ekwipunku Wam nie dam gdyż nie wstępujecie do regularnych oddziałów tylko jesteście najemnikami. Zostaniecie zaopatrzeni w tuniki i dostaniecie pismo z pieczęcią zaświadczające dla kogo pracujecie. Ludzi Wam nie dam, bo nie mam. Muszę teraz polegać na takich jak Wy. Myślę, że znajdzie się jedna lub dwie osoby, które się do Was przyłączą. Na więcej nie liczcie. Co dalej?

- Ukształtowanie terenu – Wulfstan popukał palcem w narysowane na mapie wzgórza.
- To łagodne, porośnięte lasem liściastym wzgórza. Żadnych stromizn ani głębszych dolin. Jedynie kupa krzaków. Co do tych wsi, o których wspominaliście to pozostało tam niewielu ludzi. Większość chłopów pomaszerowała przelewać krew za barona. Zostali starcy, kobiety i dzieci oraz garstka zdolnych do noszenia broni, dla ochrony w razie ataku. W Brotas ludzie poza uprawą roli zajmują się wyrębem lasu, a w Odivela jest kopalnia, jedno z głównych źródeł dochodów Pirry. Stacjonuje tam mały oddział, dowodzony przez Bistę Calvaro. Możecie z nim pogadać, czy czegoś nie widział. Tylko nie dajcie się zwieść jego wyglądem. To jeden z najbardziej zaufanych ludzi barona. Aberam leży dosyć daleko od wzgórz, ale rozejrzeć się tam nie zawadzi.

- A jeśli chodzi o kontakt z wrogiem, to nie obraziłbym się gdybyście kogoś do mnie przyprowadzili na spytki. Walczcie tylko jak musicie. Waszym zadaniem jest zdobycie informacji o wrogu i jego planach. Myślę, że to wszystko – powiedział na koniec. Podniósł sztylet przytrzymujący mapę i zamaszystym ruchem wbił go w stół. – A więc do dzieła! Chyba, że macie jeszcze jakieś pytania?

Nawet jeśli ktoś miał o coś zapytać to nie zdążył. W tym momencie rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
- Wejść – powiedział nidaryjczyk. Drzwi otwarły się i do sali odpraw weszła młoda kobieta. Była niezbyt wysoka o smukłej, przyciągającej spojrzenia sylwetce. Czarna grzywka opadała jej na prawe ucho i częściowo zasłaniała, również czarne oczy. Włosy miała zaplecione w gruby warkocz, owijający się dookoła karku i opadający z przodu na piersi.

Ubrana była w obcisły skórzany kubrak i takież spodnie, które wpuszczone miała w wywinięte cholewy wysokich butów, sięgających do połowy uda. Jej strój pełen był sprzączek, pasków i klamerek, do których poprzyczepiane były niewielkie noże i inny sprzęt, służący do miotania. Lewą rękę ochraniał długi, skórzany karwasz s prawą zgrabna rękawica szermierska. Na wierzch zarzuconą miała ciemną pelerynkę z kapturem.

- Ach, witaj, Eliso – Kleist skłonił się lekko w jej kierunku. – W porę jesteś. Oto Twoi nowi kompani. Pojedziesz z nimi na Wzgórza Odivelas. Wszelkich dokładniejszych instrukcji udzielę Ci później.

Dziewczyna przyglądała się każdemu z stojących nad stołem mężczyzn swoimi czarnymi oczami. Oni nie pozostawali dłużni i każdy z nich lustrował ją drapieżnym, samczym wzrokiem. Zapadła chwila krępującej ciszy.
- Ekhem... Pozwólcie, że przedstawię – Kleist przerwał milczenie i po kolei wskazywał ręką. – Elisa Santissimas, mój zaufany człowiek. Wulfstan i Thorgar, okaryjczycy. Revellis, mój rodak i brat w wierze oraz Lupaatus, z miana i wymowy mniemam że poddany Cesarza Thoertii.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 04-11-2009 o 21:10.
xeper jest offline