Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2009, 18:04   #112
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przeraźliwy krzyk Franceski odwrócił na moment uwagę Ekharda od tego, co dzieje się pod jego nogami. A snotling, miast uciekać, gdzie pieprz rośnie, wbił się zębami w nogę Ekharda.
Ten skrzywił się z bólu.
Zęby snotlinga, choć wielkością dostosowane do właściciela, były dość ostre. Całkiem jakby człowieka użarł dość spory pies.

Ekhard wierzgnął nogą, usiłując pozbyć się natręta.
Na szczęście siła szczęk snotlinga nie była olśniewająca.
Zielony stworek pofrunął nad barykadą i zanurkował w tłumie atakujących.

"Oby cię rozdeptali" - pomyślał mściwie Ekhard.

Spojrzał w stronę, z której dobiegł go krzyk Franceski.
W stronę przepaści...

Dziewczyny nie było widać.
W pierwszej chwili Ekhard pomyślał, ze to kolejna ofiara krótkiego starcia, jednak... Stojący na skraju przepaści ork najwyraźniej przymierzał się do zepchnięcia kogoś w głąb. W miejsce, skąd raczej nie było już powrotu.
Mało logiczne, skoro orki lubiły ludzkie mięso, ale kto by od orka wymagał logiki...

- Odwróć się, ty zielona pokrako! - krzyknął Ekhard, ruszając w stronę orka.

Ten, widocznie bardziej zainteresowany nadciągającym niebezpieczeństwem i ocaleniem własnego życia niż bezbronną ofiarą odwrócił się. W łapie trzymał całkiem solidny topór.

Nie zamierzając dawać przeciwnikowi zbyt wielkich szans Ekhard zadał cios.
Ostrze minęło nieporadną zastawę i przecinając skórzany kaftan wbiło się w ciało orka.
Skóra i ostrze miecza błyskawicznie zrobiły się czerwone, jednak ork nie zamierzał umierać.
Cofnął się o tylko o krok, odsuwając się tym samym od miejsca, gdzie, chyba, znajdowała się Francesca.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 04-11-2009 o 20:17.
Kerm jest offline