Choć pokój wynajęty przez Feanael'a był rzut kamieniem od karczmy gdzie zawisło ogłoszenie- przybył na miejsce spotkania dość późno. Wchodząc, u progu zatrzymał się mierząc wzrokiem klientele speluny, od razu zauważając niepasującą do reszty " Hah- takiej grupki nie sposób przegapić!" pomyślał, uśmiechając się lekko pod nosem. Chcąc mieć odpowiednie miejsce, gdzie przyglądanie się jego przyszłym towarzyszą nie będzie zauważalne, usiał w pobliżu zajętych przez nich miejsc- czekając na rozwój wydarzeń i ich pracodawcy. Mając trochę wolnego czasu przeanalizował każdego z nich, od razu kojarząc z nich typowych poszukiwaczy przygód "durnie, pewnie żaden z nich nigdy nie walczył w prawdziwej walce, nie mówiąc już o tym co będzie przed nami... ale to nie ważne- nie o nich trzeba się tu martwić, a o tego kto płaci." rozmyślając tak, siedział sobie z dala od reszty "ludzi" w karczmie.
Gdy nagle drzwi drzwi otworzyły się z hukiem, a w miejscu gdzie przed chwilą stały pojawiła się kobieta w pełnej zbroi i przypasanym mieczem, on tylko zachichotał pod nosem "Ktoś taki, w takim miejscu- jakie to zabawne!", przygotowując się samemu do drogi. Feanael nie śpieszył się z opuszczeniem karczmy, spokojnie poczekał aż każdy z jego "przyjaciół" się wyniesie, następnie korcząc za nimi kilka kroków z tyłu. Gdy tylko doszedli do stajni usyszał krzyk krasnoluda: "Kurde, tylko nie konie!!!", a następnie wybuch śmiechu młodej elfki *Sądząc po sumie jaką oferuje za tą robotę, to nie miejsce dla dziecka jak ona... Zobaczymy co zrobi, gdy będzie musiała tym mieczykiem kogoś zabić- o tak, to może być ciekawe...* zadumał się, oglądając jej zgrabne ciało. Po tej chwili dumania, dochodząc w ten sposób do koni- szybko wskoczył bezszelestnie na jego grzbiet * A więc Vanesso- pokaż cóż za wyzwanie przyszykowałaś dla mnie i mych ostrzy!*.
__________________ Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett |