Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2009, 22:51   #93
alathriel
 
alathriel's Avatar
 
Reputacja: 1 alathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znany
Szczurowaty najemnik siedzący z dziewczynką w gospodzie? Cos zadawało się nie pasować. Czy Vittorio nie wspominał czasem, iż drab, który uprowadził aniołka był mężczyzną dość sporych rozmiarów? W dodatku rannym. No może się wymienili skoro tamten opieki medycznej wymagał. Z drugiej strony siedzieliby sobie od tak w gospodzie? Z jednym tylko strażnikiem dla dziewczyny? A może po prostu zupełnie się cyganów nie obawiają? Lub też strażnicy czają się gdzieś w pobliżu?

Maike pogrążyła się w myślach, jednak chwilę później otrząsnęła się z tego stanu. O wahaniach własnych mimo stanowczych żądań Nathalie postanowiła nie wspominać.
W końcu, co ona wiedziała o namierzaniu innych ludzi czy tym podobnych sprawach? Zresztą to i tak był ich jedyny trop. Dlaczego by za nim nie podążyć?
Może, dlatego że to zdecydowanie wyglądało na pułapkę?
Może..
Zobaczymy, ona do dowodzenia się nie będzie wtrącać.

Signor Lucciniemu odpowiedziała cisza z tego prostego powodu, że zostali sami. Cyganie już wcześniej zdążyli się gdzieś rozpierzchnąć a Maike najzwyczajniej na chwilę odpłynęła we własnych myślach. Otrząsnęła się, zamrugała dwukrotnie i spojrzała na Lucę
- proszę tak na mnie nie patrzeć – powiedziała z przerażeniem – ze mnie szpieg jest naprawdę marny. Może, może po prostu tam pójdziemy, w przeciwieństwie do reszty towarzystwa nie wyróżniamy się szczególnie z tłumu – spytała niepewnie jakby bała się za zaraz zostanie zbesztana – może nas nie poznają?

Luca spojrzał na swoją towarzyszkę.
- Ciebie nie poznają z pewnością. A mnie... - zawahał się. Chyba też nie. W tym stroju raczej jestem niepodobny do siebie sprzed paru dni.
- Ale jeśli będziesz podskakiwać za każdym razem, gdy coś do ciebie powiem, albo chwycę cię za rękę, to się zrobi niewesoło... - dodał.

Maike przygryzła wargi. W końcu ze spuszczonym wzrokiem, błądzącym gdzieś po ziemi wymamrotała nieśmiało – przepraszam

Niebieskooka naprawdę nie potrafiła nic poradzić na takie odruchy. To były naturalne reakcje organizmu. System obronny włączał się niezależnie od jej woli. Nie żeby miała coś przeciwko, jednak czasami rzeczywiście wyrywało się to spod kontroli.
Signor Lucciani ruszył przodem. Maike powoli, wciąż ze spuszczonym wzrokiem, podążyła za nim.

Teraz należało tylko znaleźć rzeczoną gospodę. Cyganiątko, co prawda wskazało kierunek, miasteczko również nie było zbyt wielkie, więc i zgubić się byłoby trudno, jednak Maike znała swoje możliwości. W terenie dość łatwo się gubiła. Postanowiła zdać się na towarzyszącego jej mężczyznę i po prostu starać się dotrzymać mu kroku. Szło jej całkiem nieźle zważywszy na fakt, że signor w pewnym momencie (prawdopodobnie) specjalnie dla niej, odrobinę zwolnił. Czyżby jakimś cudem zauważył te dwa potknięcia, kiedy to ledwie utrzymała równowagę, unikając jednocześnie spotkania z glebą? Z punktu widzenia Lucciniego droga była całkiem prosta. Czego mężczyzna widzieć jednak nie mógł to to, że przy dwóch zachwianiach równowagi pod obcas dziewczyny napatoczyły się niesympatyczne kamienie wykazujące sporą tendencję do turlania.
Nie, tego wiedzieć nie mógł i teraz dziewczyna jeszcze bardziej zażenowała zupełnie już nie spoglądała na towarzysza.

W końcu udało im się dotrzeć do gospody. Droga oczywiście okazała się krępująco prosta.
W środku nie było zbyt tłoczno, widocznie jeszcze nie nadeszła odpowiednia godzina. Jeden ze stolików zajmowała trzyosobowa grupka młodych mężczyzn. Ich stan nie wskazywał jeszcze na dłuższy pobyt. Dopiero się rozgrzewali. Gdzieś w kącie siedziało dwóch starszych panów (choć może pan to zbyt duże słowo), przy stoliku obok ktoś właśnie drzemał. Jednym słowem nic, co wybijałoby się ponad przeciętność.
Zajęty był jeszcze jeden stolik i ten właśnie przyciągnął ich uwagę. Siedział przy nim wątpliwej urody człowieczek. Można by go opisać jednym słowem: szczurowaty. Małe rozbiegane oczka, odrobinę przygarbiony z lekko wysuniętą do przodu szczęką. Cała twarz zdawała się być pokryta bliznami po ospie. Towarzyszyła mu jakaś drobna postać odwrócona tyłem. Nie mogło być pomyłki.
Spojrzeli po sobie i niezbyt pewnie ruszyli do przodu. Zdawało się ze człowieczek natychmiast ich zauważył i od tego momentu nawet na sekundę nie spuszczał ich z oczu. Nie zbliżyli się do pary nawet na odległość sześciu stóp, kiedy mężczyzna poderwał się z miejsca. Jakimś przedziwnym sposobem wyminął parę i zniknął w drzwiach zostawiając swoją towarzyszkę samą. Maike i Luca byli w takim szoku, że nawet nie zdążyli zareagować. Kiedy zdołali się otrząsnąć, szybkim krokiem podeszli do stolika przy którym wciąż siedziała drobna postać. Dotknęli jej ramienia.
Dziewczynka się odwróciła i spojrzała na nowo przybyłą dwójkę.
 
__________________
Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre. - Terry Pratchett
alathriel jest offline