Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2009, 18:55   #16
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
W jednej chwili wszystko uległo zmianie. Świat stanął w obliczu wojny. I choć wszyscy się tego spodziewali i mówili o tym od miesięcy, to nikt nie był na to do końca przygotowany. Gdy spiker radiowy odczytywał komunikat o zdradzieckiej napaści i wybuchu wojny, ludzi stali, nie dowierzając własnym uszom. W holu hotelu "Jantar słychać było wciąż powtarzające się słowo:
"to niemożliwe" Strzały na ulicach i odgłosy bombardowania nie pozostawiały jednak wątpliwości co do prawdziwości komunikatu.
Obsługa usilnie namawiała gości do schronienia się w piwnicy. Właściciel hotelu mówił, że nie może nikomu kto nie zejdzie na dół zagwarantować bezpieczeństwa. W drzwiach prowadzących na dół zrobił się mały tłok. Huk
wybuchów przemówił do ludzi o wiele bardziej niż słowa właściciela. Ludzie
zaczęli się przepychać i rywalizować kto pierwszy znajdzie się przy drzwiach. Dunin odsunął się pod ścianę, by nie tarasować drogi. Obok stał już jakiś mężczyzna. Z wyglądu troszkę starszy od Dunina i dużo lepiej zbudowany. Uczesany na bok, blondyn z cwaniackim uśmiechem przyczepionym do twarzy. Ubrany w prosty garnitur i kiedyś białą, a teraz poszarzałą koszulę. Na szyi miał niedbale zawiązany krawat i poplamioną chusteczkę w kieszeni marynarki. Ani swoim wyglądem, ani aparycją nie wzbudzał zaufania. Dunin już miał zamiar odsunąć się od niego, gdy poczuł ukucie w udo. Spojrzał w dół. W jego nodze tkwiła strzykawka. Dunin poczuł jak zaczyna kręcić mu się w głowie, a świat przed oczami faluje. Zdołał jeszcze spojrzeć na mężczyznę, który go zaatakował, po czym nogi odmówiły mu posłuszeństwa i upadł zemdlony.


Tomasz czuł się okropnie. Ciągle kręciło mu się w głowie jak po zbyt wielu kieliszkach wina, a udo paliło pulsującym bólem. Czuł, że leży a w oddali słyszał ciągłe odgłosy wystrzałów i walki. Był tak wyczerpany, że nie miał siły podnieść powiek, by zobaczyć gdzie się znajduje. Wyraźnie wyczuł czyjąś obecność. Mimo wysiłku powieki nadal pozostały nieruchome.
Setki myśli przebiegło mu przez głowę. Strach chwycił go mocno za gardło i utrudniał oddychanie.
- On się dusi - usłyszał męski głos.
- Spokojnie - padła odpowiedź.
Poczuł jak ktoś siada obok niego i rozpina mu koszulę. Wzdrygnął się gdy zimna słuchawka stetoskopu dotknęła jego piersi.
- Nic mu nie będzie - powiedział po osłuchaniu go ten sam głos - Niech się
jeszcze chwilę naje strachu, będzie wiedział że z nami nie ma żartów.
- Podaj mu już to antidotum, nie mamy czasu. Widzisz co się dzieje na ulicach.
- Uspokój się, już podaję.
Dunin usłyszał jak mężczyzna szuka czegoś w torbie. Po chwili poczuł jak wbija mu on igłę do żyły i coś wstrzykuje. Najwyraźniej było to antidotum o którym mówili, gdyż Dunin poczuł że odzyskuje władze w członkach. Od razu
też, prawie automatycznie podniosły mu się powieki. Zobaczył stojących nad
nim dwóch mężczyzn. Jednym z nich był ten, który zaatakował go w holu, a
drugim karzeł w słuchawkach lekarskich zawieszonych na szyi. Uwagę Dunina przykuł także złoty sygnet na jego dłoni.

- Niech się pan nie rusza, panie Dunin - powiedział spokojnie karzeł - Nie
jest pan jeszcze w pełni sprawny.
Tomasz milczał.
- Widzę, że się rozumiemy - uśmiechnął się sztucznie - Zadam panu teraz
kilka pytań, a pan uprzejmie udzieli mi szybkich i poprawnych odpowiedzi.
Gdy dowiem się tego o co mi chodzi, wszyscy rozejdziemy się do domów i nic
nikomu się nie stanie. Czy to jasne?
Dunin analizował szybko całą sytuację. Nie miał żadnych argumentów, by z
nimi polemizować, nie mówiąc już o stawianiu warunków. Przytaknął więc tylko w milczeniu głową.
- Świetnie... - zaczął karzeł, ale w tym samym momencie do pokoju ktoś wszedł. Dunin obrócił głowę i zobaczył mężczyznę w czarnym mundurze SS.

- Dzień dobry panowie - uśmiechnął się życzliwie do wszystkich - Szukam pan Tomasza Dunina. Powiedziano mi, że znajduje się w tym pokoju.
Tomasz wstał przytrzymując się kanapy na której leżał.
- Thhooo jaa - wyszeptał.
Jego język był jak kołek i wypowiedzenie najprostszych słów sprawiało trudność.
- Czy to aresztowanie? - spytał karzeł - To mój pacjent i nie pozwolę go zabrać widzi pan w jakim jest stanie.
Oficer spojrzał na bladego Dunina, potem na karła i osiłka w poplamionym garniturze.
- To nie jest aresztowanie...
- W takim razie proszę wyjść - zarządzał karzeł.
- Powtórzę, bo może pan nie usłyszał. To nie jest aresztowanie i to czy wyjdę czy nie zależy tylko od pana Dunina.
Im Tomasz dłużej stał, tym bardziej kręciło mu się w głowie.
- Proszę wyjść! - podniósł głos karzeł - Nie widzi pan, że jego stan nie pozwala na przyjmowanie gości.
Oficer cofnął się pół kroku i chwycił klamkę.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline