Jego odpowiedź, jak zwykle, do tego zdążyła już się przyzwyczaić, nosiła piętno, którego wkład w jej rozeznanie sytuacji można było nazwać jednoznacznie : żadnym.
Nic jej nie wyjaśnił, lecz zachowanie i ton głosu podrażniły jej, wyczuloną na to co niewidoczne i niewysłowione, stronę natury. Nie zbywało już czasu na dywagacje, lecz pozostała czujną, nie mogąc kontynuować rozmowy, postanowiła wznowić ją tylko gdy nadarzy się ku temu okazja.
Wkraczali właśnie w progi, o dziwo, nie tak skromne i pozbawione zupełnie ducha ascezy. Spodziewała się czegoś dalece innego, dlatego jęła z zaciekawieniem i atencją przyglądać się otoczeniu. W zdumienie, którego za wszelką cenę starała się nie okazać, wprawiła ją mnogość obecnych osób.
- To zgoła grubsza sprawa – pomyślała jedynie, czyniąc zadość konwenansom powitalnym. -Towarzystwo doprawdy urozmaicone. Dwóch, oceniając na chybił trafił, wojaków, towarzysząca im, lub jednemu.. - tak, jednemu – po dokładniejszym zgłębieniu okiem, dostrzegła pieszczotliwy ruch znamionujący rozkład przynależności, do tego ona – kiepsko przebrany muszkieter, lub pseudo-muszkieterka, którą rozgryzie nawet dziecko. To nie dodawało jej splendoru ni wigoru. Owszem, była coraz lepsza aktorką, to zacierało ślady, pozostawało w sferze domysłów kiedy widzowie domyślą się spekulacji? Kiedy upomną się o prawdę?
Widząc spoczywające na sobie spojrzenia, odrzuciła na razie dręczące ją wątpliwości. Spojrzała śmiało w stronę zgromadzonych przy stole i przedstawiła się:
- Cecylia de la Roque – oznajmiła dobitnie, po czym odwróciła na chwilę wzrok w stronę Raula.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre?
Ostatnio edytowane przez Nimue : 06-11-2009 o 22:43.
|