Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2009, 22:23   #172
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Przepraszam za miernego posta, ale nie mam siły ani specjalnie o czym pisać.

Walka z bastorem myślę, że pójdzie przez google doc., bo pewnie większość z Was będzie uczestniczyć...? Dogadajcie się już ze sobą przez GG kto idzie a kto nie, bo nie ma sensu przeciągać kolejnej tury w postach; a potem urządzimy wspólną akcję.

__________________________________________________ ________


UWAGA: ODWOŁUJĘ TO, CO NAPISAŁAM POWYŻEJ!!


Wczoraj Epimetek poprosił mnie o symulację Waszej walki z bastorem ze względu na Was brak doświadczenia i duże ryzyko. Szczerze mówiąc, to najpierw się uśmiałam. A potem zaczęłam myśleć. Mój wniosek brzmiał: "no to ups...". Skonsultowałam się jeszcze z woltronem i dwoma innymi MG (podziękowania dla abishaia i Nightcrawlera). Oto nasze wspólne wnioski "ups" (mogłabym jw włożyć w usta NPCów, ale przepraszam - mam weekend w szkole i nie mam siły):

* woltron: "Cóż mogę powiedzieć... poza... RIP"
* abishai: "i to będzie dla nich nauczka... potwory mają swoje życie i nie są tylko skalą wyzwania i PDkami [...] stwór zginie... ale paladyn ma przechlapane"
* Night: "no to już nie żyją..."

Ponieważ moja opinia (po taktycznym rozpracowaniu sytuacji) jest podobna do powyższych, postanowiłam Wam zrobić stopklatkę i wyjątkowo nie uczyć Was na Waszych własnych błędach (bo po drowach widać zresztą, że się niewiele nauczyliście).

__________________________________________________ ________


Walka z bastorem - porady taktyczne:

Punkt 1: miejsce akcji...

...czyli loch. Lusus chce walczyć przed zachodem słońca; jak dla mnie z tego wynika, że zaraz zrobi się ciemno. Jednak nawet ze słońcem wpadającym przez małe okienka i/lub z pochodniami na ścianach cienie i półmrok będą utrudniać strzelcom robotę.
Po drugie: korytarz. Napisałam, że jest szeroki co dla lochu oznacza, że zmieszczą się obok siebie swobodnie max. 3 osoby. Zauważcie jednak, że dla potrzeb walki wręcz korytarz nigdy nie będzie dość szeroki, zwłaszcza dla dwuręcznego miecza. Tzn. na tyle miejsca, żeby machać mieczem (czy w przypadku bastora morgersztenowym ogonem) macie wystarczająco, ale do walki miejsca nigdy nie ma za dużo, zwłaszcza, że przecież trzeba się ruszać, robić uniki, kroki... Poza tym nie dość, że trzeba uważać na przeciwnika, to jeszcze żeby nie zahaczyć bronią o sufit/ścianę/kraty (to ostatnie najgorsze, bo się miecz zatnie).
Po trzecie: podłoże. Jest mokro=ślisko; poza tym leży dużo śmieci, o które łatwo się potknąć.
Po czwarte: cele. Jeśli zostawicie je otwarte, w walce będą Wam przeszkadzać drzwi. Jeśli zostawicie zamknięte - nie będzie gdzie się ukryć w ostateczności.


Punkt 2: aktorzy


Po pierwsze mamy bastora.
Bestia jest duża. Z jednej strony korytarz ją może ograniczać, z drugiej jednak bestie są zwinniejsze niż ludzie, a ściany mogą służyć jako punkt odbicia się.
Bestia ma łuski - czy bełty i strzały je przebiją?
Bestia ma kły, pazury i ogon - w praktyce oznacza to 3 ataki na Wasz jeden.

Z drugiej strony Wy. W zasadzie to każda liczba jest złą. Jeśli pójdzie tylko Lusus i Lidia, jeśli bastor zabije giermka, zabije od ręki też Lidię i pobiegnie dalej. Jeśli pójdziecie wszyscy będziecie sobie wzajemnie wchodzić w drogę (o czym niżej).


Punkt 3: strategia

Z tego co zrozumiałam ramowy plan jest taki, że wypuszczacie bestie z klatki, Lusus stoi z mieczem, a inni strzelają/czarują. A oto mankamenty takiej akcji:

Po pierwsze: samo wypuszczenie z klatki. Drzwi otwierają się na zewnątrz. Od razu po otworzeniu/rozłupaniu zamka bestia może się rzucić na otwierającego uderzając go drzwiami lub stawiając w niekorzystnej pozycji. Ryzykowna rada woltrona + moja: ostateczne otwarcie drzwi zrobić np liną (odciągając nią otwarty wcześniej łańcuch), a potem zasadzić się z zaostrzonym kijem (bo nie macie żadnej dzidy) czy z mieczem i liczyć, że bestia siłą rozpędu się nabije (brzuch zwykle jest nieosłonięty u potworów). Oczywiście jeśli bestia wykona popisowy skok i się nie nadzieje, trzymający broń praktycznie jest trupem. A

Opcja druga: "zdalnie" otwarte drzwi częściowo zamkną korytarz, wiec bestia pójdzie w drugą stronę (miejmy nadzieję) na Lususa. Jeśli łucznicy będą stać za nim (również tyczy się to Maeve i jej czarów) to giermek będzie im przeszkadzał. Jeśli będą stali na przeciwko - przeszkadzać będą drzwi. A jeśli nie trafią bastora mogą z dużym prawdopodobieństwem trafić Lususa, zwłaszcza że pewnie nie rozstawicie się na dużej odległości. Poza tym pamiętajcie o łuskach, które mogą odbić strzały.

A jeśli wcale nie wyjdzie z klatki? Ostatecznie ma tam jedzenie, którego może nie chcieć zostawiać.

Propozycja woltrona: "da się pokonać bastora - wystarczy, że Lusus zginie, a bestia zajmie się jedzeniem jego jelit i innych wnętrzności" -> i wtedy można rozstrzelać bestię na wolności.

Propozycja Nighta: "mogą podpalić bestię alkoholem, jeśli nie mają ognia alchemicznego". Owszem, choć raz, że bestię trzeba trafić i butelką i pochodnią, a dwa: nie jest to zbyt sympatyczna śmierć Ale jest to też sposób.


Punkt czwarty: epilog

woltron: "oni są go w stanie pokonać, ale albo za cenę czyjegoś życia, albo przy bardzo dużym ryzyku"; "Z opisu bastora wynika, że jest dosyć szybki, dobrze opancerzony i silny. Nawet jakby Lususowi udało się zblokować potwora to nie przetrwa dłużej niż trzy-cztery rundy (a i to jedynie przy dobrych rzutach)".

Owszem, nie jesteście bez szans. Macie... no, jakieś 5% może... Zależy ilu Was pójdzie i jak bardzo się postaracie. A co, jeśli Wam się nie uda? Jeśli padnie tylko Lusus, narazi na niebezpieczeństwo całą drużynę, która z nim pójdzie. Jeśli nikt nie pójdzie, a Lusus padnie - narazi albo ich, albo okolicznych mieszkańców (w zależności od tego gdzie bastor ucieknie, a chyba raczej nie po schodach).

Nightcrawler: "demony oczyszcza się w świętym ogniu. Gdy to nie działa dopiero łapie się za miecz. A w tej sytuacji bohater to samobójca - mało mu, że raz umarł?"

abishai: "hm... oczyszczanie w ogniu... to dobre dla rycerza wiary Bane'a. I stąd się biorą rycerze ciemności"; (jak widać inna opinia co do palenia ) "Honorowy paladyn albo by bestię wypuścił, albo by skrócił mękę zabijając w możliwie jak najmniej bolesny sposób, a nie bawił się w zawody kto jest silniejszy"; "gorzej jak bestia nie jest zainteresowana walką i zaszarżuje na paladyna po przewróceniu go wpadnie na łuczników, przedrze się przez nich i zwieje".

woltron: "bycie martwym nie jest fair play - jest frajerstwem. Poza tym nawet paladyn nie ryzykowałby zdrowia swoich towarzyszy".

Jeśli w tym lochu siedziałby niedźwiedź, wilk albo wściekła krowa - czy tak samo chcielibyście ją zabić fair? Czy po prostu rozstrzelalibyście ją przez kraty.

Oczywiście decyzja - jak zawsze - należy do Was. Może wymyślicie skuteczną strategię na którą my nie wpadliśmy i będzie wielkie zwycięstwo i dużo PD-ków



***


A teraz uwaga najważniejsza, którą macie zapamiętać na swoje całe RPGowe "życie":



To, że MG daje Wam jakieś zadanie nie oznacza, że owo zadanie należy wykonać, lub że jest ono możliwe do wykonania.


To, że MG stawia na Waszej drodze jakiegoś potwora (przeciwnika) nie oznacza, że tego potwora można / należy / w ogóle
da się zabić.


Są zadania niemożliwe.


Są przeciwnicy, których nie da się pokonać.


Czasem najlepszym wyjściem jest rezygnacja z zadania.


Czasem najlepszym wyjściem jest ucieczka lub kapitulacja.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 08-11-2009 o 17:37. Powód: czeski błąd
Sayane jest offline