"... Mam nadzieję, że się rozumiemy?"
- Tak jest, sir! - Kaus jak zwykle trzasnął kopytami, co jest niewiele mówiące, natomiast mile widziane przez szarże. Zdaje się że to usatysfakcjonowało sierżanta, podobnie jak obojętna mina wcześniej w czasie przemowy, ponieważ obrócił się na pięcie i odszedł. "Golem" spoglądał za nim w zamyśleniu, rozpakowując baton. Grożenie hiverowi jest wyjątkowo niebezpiecznym zajęciem, zwłaszcza w obliczu odbezpieczonej melty czy bolterka w szybkiej kaburze i Debonair miał zamiar to udowodnić w ten czy inny sposób. Oczywiście, nie teraz...
W trakcie posiłku ganger wyczyścił bolterek i uzupełnił zapas amunicji. Zdumiewające dla niego było to że ani razu nie użył ukochanej melty. Jednak skoro główna horda jest niedaleko - może to i lepiej. Hymn wzniesiony przez kapłana zignorował, jako wyznawca Omnisjasza. Pomodlił się do Ducha Maszyny w bolterku, dziękując Mu za świetną pracę dzisiaj...
Gdy sprawdził broń i uznał że jest bez zarzutu przygotowana do dalszej walki, w zamyśleniu omiótł wzrokiem horyzont upewniając się że bezpośrednie niebezpieczeństwo mu nie zagraża. Zabrał plecak, przelazł przez mur, na wszelki wypadek z bronią w dłoni. Wibroostrzem wykończył jakiegoś jeszcze powoli dychającego zielonoskórego. Obejrzał miejsce eksplozji Broadsworda.
"Tak jak się spodziewałem" - pokiwał głową gdy zobaczył zerwane liny spustowe w minach po obu stronach miejsca eksplozji. Potężniejszy ładunek wybuchowy poszarpał liny, konieczne będzie rozstawienie min w większych odległościach do czego się też i zabrał. Ze zdziwieniem zauważył że po przestawieniu min pozostały mu dwa niewykorzystane Broadswordy. Cóż, tym lepiej...
Obejrzał ścieżki minerskie. Ostrożnie stąpając po zrytej wybuchami i pociskami ziemi obszedł nieliczne pozostałe jeszcze fugasy, poprawiając je gdzie trzeba. Potem, pomagając sobie wibroostrzem przy sondowaniu bezpiecznej trasy, obszedł przewróconego rakietowego buggy. Ze strzelca zostało tylko śmierdzące wspomnienie, z kierowcy istna półtusza na rzeźnickim haku, ale w zespawanych ze stalowych prętów koszach nadal znajdowało się kilkanaście niewykorzystanych pocisków rakietowych. W pierwszej kolejności jednak jego uwagę przyciągnęła broń za paskiem kierowcy. Ciężki pistolet, wcale nie mniej imponujący niż bolterek Kausa. Brutalny, prymitywny i ciężki - od razu spodobał się hiverowi. Ganger wyrwał go zza pasa martwego zielonoskórego, obejrzał przeładowując magazynek i upewniając się co do sposobu działania, zabrał dwa dodatkowe magazynki i, owinięte materiałem, schował do plecaka, pilnując by wrak buggy blokował widok z muru. Dopiero wtedy zaczął wyładowywać pociski rakietowe. Powiązane drutem, zatargał je na przedpole by osadzić je i przygotować jako dodatkowe prymitywne miny...
"Gdybym miał dwa dni na przygotowania żaden zielonoskóry nawet by się nie zbliżył do muru..."
__________________ Why Do We Fall? So We Can Rise |