Niedaleka przeszłość. Sala narad w Stormwind
BUM.
Trzask ręki o stół. Krasnal który siedział przy stole uderzył ręką i wstał.
-
I co teraz!? Pytam się? Co nam to da? Nie można im ufać!
Krzyczał. Patrzył po twarzach towarzyszy. A byli to :
Król Stormwind , Varlan Wrynn. Siedział w złotej zbroi , wykonanej podobno przez starożytnych krasnali samego Ulduaru. Nikt nie był pewny pochodzenia owego złotego przedmiotu. Legenda głosiła , że zbroi nie da się zdjąć , że jest lekka jak piórko i że potrafi układać się do kształtu ciała. Były to legendy. Król nigdy nie rozmawiał na ten temat. Nikt teoretycznie nie miał tak wysokiej rangi by rozmawiać z samym królem. Prócz oczywiście największych znakomitości przymierza.
Siedział wyprostowany na krześle , które było ozdobione różnymi diamentami. Całe na kolor rubinowy dawało lekką aurę do zbroi , w której siedział sam król.
Kilka metrów dalej siedziała nieziemskiej urody elfka. Była to Tyrande Whisperwind. Obecna namiestnik samego Darnassus , siostra Illidana. Odziana w piękną purpurową suknię , złote bransoletki oraz pierścionki. Były to zapewne podarunki od podwładnych. Uchodziła za kobietę niezwykle dobrą i miłą. Siedziała na dużym krześle przypominającym tron , o czerwonym puszystym podparciu.
Obok niej siedział , a raczej stał Krasnal. Był on dosyć spory jak na krasnala. Obok oparty o stól był jego topór. Obustronne , świecące ostrze oraz pozłacana i ozdabiana rączka potrafiła odstraszyć samym widokiem. Był to Magni Bronzebeard , król krasnali i król stolicy krasnali i gnomów - Ironforge.
Obok krasnala siedział gnom. Jego mięśnie na rękach i tatuaże świadczyły o doświadczeniu życia , a jego włosy o starości. Nosił okulary. Siedział z założoną nogą popijając herbatę. Miał krzesło na podwyższeniu by wszystko widzieć. Gnom ten nazywa się Gelbin Mekkatorque. Lider gnomów.
Ostatni siedział dranei. Beżowa szata i kij oparty świadczyły o tym iż jest mędrcem. Był to ostatni rasowy dowódca który dołączył do przymierza. Prorok Velen.
Wszyscy spojrzeli na stojącego krasnala.
-
Uspokój się Magni. Napewno nie jest to złe wyjście - uspokoiła go łagodnym tonem Tyrande
-
O nie droga Tyrande , nie tym razem! To są bezmózgie stworzenia! Nie ma szans! Gobliny wyrżnęły krasnali w całym Booty Bay , a gnomy z Gadgetzan są w niewoli. Gobliny oficjalnie zawarły pakt z Hordą , a my mamy polegać na wilkołakach? Na worgenach? No chyba żeście pogłupieli! - krasnal krzyczał na towarzyszy co jakiś czas waląc ręką w stół
-
Pozwól iż zaprzeczę Twoim racjom ... - Dranei odezwał się ze swojego miejsca
-
Ty? Doszedłeś ostatni! Nie pomogłeś w walce z Legionem! Więc się nie mądrzyj bo Ci ...
-
Dość kurwa! - krzyknął mężczyzna. Uderzył ręką z całej siły w stół i wstał. Krasnal i towarzysze umilkli. Krasnal usiadł. Gnom pierwszy raz podniósł głowę i spojrzał na króla Stormwind.
-
Zachowujecie się jak banda trolli. Jesteście przywódcami. A nie pizdzielcami z ulicy. Jesteśmy odpowiedzialni za zbliżającą się wojnę. Nie możemy dopuścić by która kolwiek stolica padła. Musimy bronić prowincji!
-
A wode w wino też zamienić? - Zapytał krasnal. -
Widziałeś jaką liczebnością dysponuje Orgrimmar? Trollowie i Orkowie rodzą więcej dzieci niż Elfowie i Ludzie razem! Jak możemy wygrać wojnę skoro elfowie rodzą jedno dziecko , góra 2 na parę a Orkom zdarza się po 6-7? To samo z trollami.
-
Jest tak ponieważ cud narodzin dzieci musi być poprzedzony miłością partnerów - opdowiedziała Tyrande
-
Ty i te Twoje elfickie pieprzenie - skwitował krasnal
-
Phi. Burak. - Odpowiedziała
-
Co powiedziałaś zarazo ? - Podniósł się krasnal . Wstała również elfka.
-
No wyskocz elfko , przerobie Cie na karmę dla mojego smoka!
-
Ty grzybie , jak śmiesz tak do mnie mówić !
-
Uspokójcie się. - Do rozmowy wtrącił się Dranei.
Moim zdaniem powinniśmy spróbować chociaż zdobyć Worgenów jako towarzyszy.
-
Zaprosimy ich do Stormwind , damy kawałek dzielnicy krasnali i gnomów. - Potwierdził król
-
Chyba Cie coś ...! Oddajcie im dzielnice elfów. - powiedział krasnal.
Gnom nadal pił kawę.
Nagle elfka wskoczyła na stół. W czasie lotu zmieniła formę zmieniając się czarną panterę. Krasnal chwycił swój topór i zamachnął się próbując uderzyć elfkę. Ta podskoczyła nad nim , raniąc go pazurem po twarzy i uderzając ogonem w nos.
-
To suka!
Krzyknął. Nagle gnom podniósł się.
Wszyscy zamarli , elfka wróciła do postaci kapłanki.
Gnom pomału zaczął iść do ściany. Wisiał tam pakt przymierza. Wyjął z kieszeni klucz francuski.
-
Nie podoba mi się fakt Worgenów. Jestem też zły na to , że Gobliny nas wykiwały. Bardzo nie podoba mi sie zachowanie was wszystkich. Magni. Przykro mi . - przycisnął przycisk i z klucza zrobił się flamaster. Wyciągnął rękę i zamazał swoje nazwisko w podpisie Przymierza.
-
Dziś wyprowadzimy się spowrotem do Gnomeregan. Żegnajcie towarzysze. Nie łączcie nas z waszymi problemami.
Gnom pomału dreptał do wyjścia. Otworzył drzwi i wszedł z sali zebrań.
***
Kobieta przed wejściem na konia odwróciła się. Podszedła do krwawej elfki i wyciągnęła ręke tak jakby coś od niej
chciała
-
Pokaż mi dowód obywatelstwa Przymierza.
Wycedziła.
-
Nie.. nie mam - odparła Liadrin wbijając wzrok w ziemię. -
Nie należę do niego.
-
Więc co tu robisz w ogóle? Czemu nie jesteś w więzieniu? I czemu chcesz iść na tą wyprawę? Skąd o niej wiesz? -
pytała Vanessa
-
Nie zamierzam wracać już do rodzinnego miasta, nikt tam na mnie nie czeka. O wyprawie wiem z ogłoszenia, jak pozostali. Chcę iść aby udowodnić sobie, że jestem czegoś warta, nie zależy mi na zapłacie - odrzekła kapłanka
-
Warta... hmm... - zamyśliła się. Obok przechodziła grupa strażników najwyraźniej o czymś dyskutując. Vanessa na nich gwizdnęła. Ci podbiegli szybko
-
Coś się stało Pani Oficer? - zapytali salutując
-
Piuro i kałamarz mi skombinować. Migiem. - Odparła.
Ci pobiegli gdzieś znikając gdzieś. Vanessa podeszła do swojego konia wyciągnęła zwój i coś w rodzaju insygni.
Gdy straż przybiegła dała kałamarz i pióro :
-
Podpisz tu - rozkazała elfce. Na papierze było napisane :
"Ninejszym oznajmiam iż porzucam swoje wcześniejsze frakcje sprzeczne z założeniami Stormwind i Przymierza.
Otrzymałem/am odznakę Przymierza na rzecz znaku rozpoznawalnego. Obiecuję chronić dobrę imię Przymierza i zapoznać
się dokładnie z regulaminem postępowania. Podpisano ..."
Rin chwyciła pióro zastanawiając się chwilę. Spojrzała ze zdecydowaniem na oczekującą kobietę po czym złożyła swój podpis na dokumencie.
Kobieta wzięła dokument , zwinęła go i nalepiła coś w rodzaju znaczka. Dała
zwój , kałamarz i pióro strażnikom :
-
Dajcie to urzędnikom. I dobrej warty życzę.
-
Dziekujemy. Coś jeszcze możemy dla Pani zrobić , Pani oficer?
zapytali.
-
Nie...chociaż hm... w sumie...
Spojrzała na całą grupę. Każdy miał już swojego konia. Oprócz jednego. Krasnal stał patrząc na swojego rumaka.
-
Eh. Weźcie tego rumaka do stajni i przyprowadźcie...ym...knura jakiegoś dużego albo ...
Zamyśliła się.
-
Albo nic. Krasnalu , pojedziesz w takim razie z nim.
Wskazała na Feanela.
-
Nie jest to koń bojowy tylko transportowy więc da rade was udźwignąć
Odrazu jakby odpowiedziała na pytania.
-
Pomóżcie mu wsiąść.
Straże nie czekając złapali krasnala pod pachy i wsadzili na rumaka. Teraz już gotowi byli jechać.
-
Dobrze się spisaliście , macie rekomendację ode mnie. - rzekła kobieta
-
Dziękujemy! Powodzenia na wyprawie. - Zasalutowali i odeszli z koniem.
-
Wio ekipa.
Powiedziała i ruszyła szybko na koniu w strone wyjścia ze Stormwind.
Gdy wyszli z miasta zaczęli jechać jakiś czas na betonie. Niedaleko widać było las. Czyżby mieli niedługo wkroczyć w jego mroczne zakamarki...?