Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2009, 19:18   #116
Glyph
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Post napisany przy wspólpracy z Abishai'em

Anzlem

Kapłan powoli ogniskował wzrok na sukkubie, który wciąż dwoił mu się przed oczami. Prośba Liliel przypominała mu o Adamie, ceniąca wolność natura kapłana buntowała się przeciwko jej wykonaniu. Mężczyzna wiedział, że w końcu musi ustalić granice. Sukkub był wyczerpany po walce, on zaś bardziej oszołomiony, czyż nadarzy się lepsza okazja.
-Zapasy w karczmie wystarczyłby na długie oblężenie, woda też musiała im być wydać się potrzebna sądzę więc, że znajdziemy ją tam, będzie czystsza niż ze studni.-odparł ostrożnie i wymijająco, w końcu jednak zebrał się na wyrażenie dalszego zdania-Zdążysz się obmyć, ale szybko. Powinniśmy wyruszać dalej, harpie pewnie jeszcze jakiś czas nie pokażą się swemu panu, ale w końcu opowiedzą o zdarzeniu. Lepiej nie stać w jednym miejscu.

- Co?!- wrzasnęła niemal płaczliwie kobieta i łkając zaczęła się żalić kapłanowi.- Po tym...co... dla ... ciebie zrobiłam....Uratowałam ...dwa razy skórę. A ty nadal...- błoniaste skrzydła otuliły płaczącą sylwetkę Liliel.-...Ani razu mnie nie pochwaliłeś. Nawet nie zwróciłeś uwagi...na to jak wyglądam. Nie pochwaliłeś za przepędzenie harpii...-głos succuba stawał się drżący. Liliel całkiem się duchowo rozkleiła.- Jesteś okropny...w ogóle nie dbasz o moje potrzeby...Nieczuły prostak z ciebie.

Kapłan w milczeniu słuchał wymówek, zbierając przy tym rozrzuconą w transie zawartość torby. Demon tymczasem zbliżył się do Anzelma. Nie wiedział jaką kapłan krzywdę zrobił jej pani. Ale gotów był rozszarpać zagrożenie dla Liliel. Czekał tylko rozkazu.
- Jak ja mogę iść taka śmierdząca? Jak ja się będę prezentować. W ogóle nie rozumiesz kobiet Anzelmie?-Rozpłakana Liliel czyniła kolejne wyrzuty kapłanowi.

Mężczyzna poderwał się zaciskając dłoń na rękojeści przytroczonego przy pasie miecza. Zrobił kilka ostrożnych kroków obchodząc przeciwnika tak, aby karczma znalazła się za jego plecami. Słowa sukuba wyprowadzały go powoli z równowagi. Nikt nie miał prawa go oceniać, nie po tym co przeżył. W myślach powtórzył przysięgę złożoną na pogrzebie Maureen, pragnienie zemsty, które wypełniało mu cały świat.

-Zniszczenie bariery i thana.-wycedził zdenerwowany-Do tego dążymy podróżując razem. Teraz nie liczy się dla mnie nic więcej, tylko temu poświęcam uwagę. Chcesz siedzieć i wypocząć udaj się do świątyni, tam obradują, ja będę działać, póki mam możliwość.

Wciąż cofając się obserwował demona póki nie pochłonęła go zamknięta przestrzeń wokół karczmy.
-Mam wobec Ciebie dług i bogowie mi świadkiem, gdy nadejdzie czas spłacę go. Tymczasem rozważ czego naprawdę pragniesz, jak ważna jest dla Ciebie twa zemsta na thanie.

Drzwi karczmy, kopnięte z wściekłości, otworzyły się z hukiem. Kapłan minął sień i szybko przedarł się do głównej izby. Przeszedł do spiżarni, która obdarzyła go kuflem przedniego piwa. Wypił zawartość duszkiem, po czym zszedł do biblioteki w piwnicy.
Roztrącił wszystkie leżące na laboratoryjnym stole naczynia robiąc miejsce dla map. Studiował je dłuższą chwilę szukając na nich oznaczenia kopalń, próbując przy tym przypomnieć sobie jakiekolwiek przydatne wskazówki zaczerpnięte z traktatów na pólkach, jak i tych z biblioteki w Mie'stil.

Zmęczony odwrócił wzrok od map. Wokół panowała cisza, upragniona chwila spokoju. Nadszedł czas, uznał Anzelm, by zasięgnąć rady. Mężczyzna wyciągnął z torby ofiarną czarkę. Odwiązał bandaż na swym przedramieniu. Obrócił rękę, zaciskając i rozluźniając dłoń. Rana prawie się już zabliźniła. Kaplan pożałował, że nie może w inny sposób zadośćuczynić ofierze, ale rytuał wymagał krwi, a dotychczas nie natknęli się na żadnego kandydata. Naciął znów ranę sycząc z bólu.
-Panie sługa Twój prosi Cię o radę.-wyszeptał-Moje ciało Twoją wykonuje wolę. Czy chcesz, bym szukał tei'ner? Kłamstwem wplatał ich w twą intrygę, lub złożył w ofierze. Wskaż mi drogę. Ukaż motywy mych sojuszników, by oręż ich i zdrada nie powstały przeciwko twemu słudze, nim sam zdradzi dla twej chwały.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 08-11-2009 o 19:28. Powód: Poprawka
Glyph jest offline