Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2009, 19:40   #4
Shax
 
Reputacja: 1 Shax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodzeShax jest na bardzo dobrej drodze
Kolejna już podróż czekała na Silvana, który pewnym krokiem maszerował przy boku rycerzy. Wiele razy spoglądał na twarze swoich towarzyszy, jednakże trudno było mu dostrzec jakiekolwiek uczucie wynikające z ich wyrazu. Bardzo irytował go fakt, iż szlachta nieświadoma tego co się wokół nich dzieje, baluje nie przejmując się tym co się stanie, gdy nadejdzie świt. Bardzo go to denerwowało, bowiem z pochodzenia sam był szlachcicem, a w jego stronach kasta z której się wywodził postępowała zupełnie inaczej. Wszyscy z jego rodziny bardzo poważnie podchodzili do życia, a osoby zgromadzone na zamku najwidoczniej postrzegali życie jako ciągłą zabawę.
*Trudno, ja nie żyję już w tym świecie. Sam wybrałem sobie takie życie i dobrze mi z tym... Teraz najważniejszy jest mój cel... I muszę go osiągnąć za wszelką cenę.*

Droga zapowiadała się niezbyt przyjemnie. Zachodzące słońce tylko dodawało chyżości lasom w które Silvan właśnie wkraczał, nie był on z tego powodu zadowolony i wiedział, że wędrówka nie będzie łatwa...
*Ten to ma dobrze... Koń... i czego więcej chcieć od życia w czasie podróży. Muszę kiedyś również sprawić sobie jakiś środek transportu... Mogłem pomyśleć kilka lat temu i zabrać konia, gdy odchodziłem z domu.*

Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk wody. Spragniony i zmęczony wędrówką jak i brakiem snu przedarłem się przez zarośla i podbiegłem do strumienia, by czym prędzej nabrać wody i ugasić pragnienie. Mimo iż słońce już nie parzyło to jednak jakimś cudem zaschło mi w gardle, a tak przynajmniej mogłem również napełnić swój bukłak na wodę. Nagle coś świsnęło i słychać było zarośla... W mgnieniu oka strzała, która przyleciała z nieznanego mi kierunku przeszyła mają dłoń i zerwałem się na równe nogi. W szoku i czując przeszywający ból, rozglądałem się na wszystkie strony, a po kilku sekundach doszło do mnie, że muszę być gotowy do obrony. Było jednak za późno bowiem Dagomir oberwał o wiele poważniej niż ja. Właśnie ten widok doprowadził mnie do porządku. Czym prędzej wyciągnąłem strzałę z rannej dłoni i nie zwracając uwagi na ból, który i tak był niczym w porównaniu co przeżywał teraz mój towarzysz i ściągnąłem łuk, by w następnej chwili naciągnąć strzałę na jego cięciwę.
*A to kto do jasnej cholery... I czego ona chce od tych dwóch? Widać i oni mają pogmatwane życie.*
- Czego chcesz od moich towarzyszy, podstępna kobieto? Jesteś nikim, skoro atakujesz nas bez uprzedzenia... Ja jestem gotowy...
Wypowiedziałem pełny złości i wycelowałem strzałę w nieznaną mi kobietę, by w razie czegoś zwolnić swoje palce i wypuścić strzałę wprost w napastników.
 
Shax jest offline