Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2009, 12:39   #16
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
- Porucznik Jego Królewskiej Mości Barnaby Small - przedstawił się - chyba czeka cię niedługo daleka podróż ku chwale Anglii przyjacielu...

Odrzucił gitarę na pomost, przygotował się już do skoku, ale ktoś złapał go za ramie. Odepchnął chłopa z całej siły, jednak prawa ręką trzymana już była w żelaznym uścisku jednego z żołnierzy. Poszarpał się chwile, targając na lewo i na prawo mężczyznami.

-W kajdany go! – warknął porucznik celując swoim muszkietem w pierś.
Pieniący się w złości Oier złapał jedynie zakneblowanymi dłońmi za swój instrument i ruszył w podanym mu kierunku. Szli przez parę przecznic, ulic, ich celem najwidoczniej był fort na wzgórzu. Minęli London Street, a gawędź obracała swoje krzywe pyski i rzucała raz, co raz jakimś przekleństwem czy podgniłym owocem w stronę Oiera. Stanęli na chwile przed wielką bramą kamiennego fortu, Porucznik zamienił zdanie, bądź dwa ze strażnikami. Zaciągnęli go do środka przez dwóch innych sługusów Królewskiej Mości, widok na placu był przerażający. Przypięci do bali marynarze okładani najróżniejszymi biczami przez śmiejących się łapaczy, ludzie błagający o litość, dzieci zapakowane do klatek.

- I Wy to nazywacie sprawiedliwością? He? – warknął z nutką przekory w głosie.

- Regulaminowe 5 batów – odrzekł sucho jeden ze strażników popychając rzyć harpunnika w stronę najbliższego wolnego słupa. Gitara wypadał mu z rąk mieszając się z błotem, szybkim szarpnięciem zerwano mu górne odzienie, a bat świsnął w powietrzu.

- Raz – huk i plask tej powiązanej mocno skóry w kontakcie z Oiera nie był dla niego najprzyjemniejszym uczuciem, chociaż do czegoś przydała się ta twarda, gruba warstwa tłuszczu.

-Dwa, trzy –Winny zakołysał się lekko na słupie zaciskając z całej siły zębiska.

-Cztery, pięć – pierwsze krople krwi ściekły po spoconej warstwie wierzchniej ciała katowanego, a sam człowiek opadł ciężko na przygięte nogi.

-Zabrać go! Komandor rzekł, że za chwile formują nową załogę do wyczyszczenia jego pokładu. – ogłosił jeden z innych żołnierzy biegnąc ku następnej grupce łapaczy.

Na w pół przytomny po lekkim spuszczeniu krwi kańczugiem został poprowadzony przed oblicze samego kapitana. Ustawili go w szeregu na baczność nie oszczędzając mu kilku uderzeń muszkietem. Weszli na drewniany pokład statku, gdzie dopiero zaczęło się istne piekło. Z paru kobiet zdarto odzienie, skatowano kilku mężczyzn, po czym zaciągnięto ich do szorowania pokładu i polerowania każdej innej części. Po długiej, monotonnej pracy ze ścierką w łapsku wrzucili go powrotem do lochów fortu.

***

Następnego ranka ten sam Porucznik Jego Królewskiej Mości Barnaby Small przyszedł do celi Oiera w areszcie, zapełnionej również bandą innych brudasów i zaproponował mu miejsce w szyku łapaczy, otrzymał mundur, parę groszy. Po spędzeniu dnia na noszeniu pod baty zgrai pijanych ludzi do fortu zyskał chwile przerwy. W czasie południowego odpoczynku w robocie usiadł w pustawej o tej porze fortowej tawernie wraz z kilkoma innymi łapaczami i zaklaskał

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qN2E8QFW9mM[/MEDIA]

W dół od rzeki, poprzez London Street
Psów królewskich oddział zwarty szedł.
Ojczyźnie trzeba dziś świeżej krwi,
Marynarzy floty wojennej.

A że byłem wtedy silny chłop,
W tłumie złowił mnie sierżanta wzrok.
W kajdanach z bramy wywlekli mnie -
Marynarze floty wojennej.

Jak o prawa upominać się
Na gretingu nauczyli mnie.
Niejeden krwią wtedy spłynął grzbiet
Marynarza floty wojennej.

Nikt nie zliczy ile krwi i łez
Wsiąkło w pokład, gdy się zaczął rejs,
Dla chwały twej, słodki kraju mój,
Marynarzy floty wojennej.

Hen, za rufą cichy został dom.
Jesteś tylko parą silnych rąk.
Dowódca tu twoim bogiem jest,
Marynarzu floty wojennej.

Gdy łapaczy szyk formuje się,
W pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie.
Kto stanie na mojej drodze dziś,
Łup stanowi floty wojennej!

Kto stanie na mojej drodze dziś,
Łup stanowi floty wojennej!
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 11-11-2009 o 12:43.
Libertine jest offline