Wątek: [DnD FR]Okruchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2009, 03:50   #10
Wissereth
 
Wissereth's Avatar
 
Reputacja: 1 Wissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodze
~Xsa! Jednak opętany…~Pomyślał Iru, patrząc na dziwaczne zachowanie drugiego drowa. Przez krótki moment czuł się niemal winny ale natychmiast mu przeszło. Nie mógł sprawdzić czy miecz jest zły, lub czy zawiera jakichś mieszkańców, dostępną mu magią, nie był kapłanem ani jednym z tych śmiesznych paladynów którzy takie rzeczy wykrywali w kilka sekund. Chciał tylko wiedzieć czy dysponowali magiczną bronią na wypadek spotkania z czymś niewrażliwym na normalne ostrza. Fakt obecności szkół nekromancji i uroków na nic nie wskazywał bo większość drowich magicznych broni miała różne ciekawe dodatki z różnorakich szkół. Teraz jednak należało zneutralizować tego głupiego rothe zanim zrobi komuś krzywdę. Na rozważania teoretyczne będzie czas potem. I kto wie może znajdzie się chwila żeby porozmawiać z mieszkańcem tego przerośniętego noża do sera, a jeśli nie będzie chciał rozmawiać to cóż, kąpiel w poświęconej wodzie przez dekadzień jeszcze nikomu nieodwracalnie nie zaszkodziła…
Drow przestał rozważać możliwości rozrywek intelektualnych jakim miał zamiar oddać się w przyszłości i skoncentrował na dostępnych metodach walki. ~Może przemiana? Szkoda marnować tą moc ale lepiej nie ryzykować. A jeśli to nie pomoże to ochrona przed złem… Taak powinno się udać. A jako plan awaryjny zawsze pozostaje urwanie mu głowy i zrzucenie winy na jakiegoś demona.~Wolał zachować Cario przy życiu w stanie możliwie nienaruszonym, kto wie kiedy przyda się ktoś umiejący walczyć, ale zawsze był praktycznym Drowem, jeśli okaże się, że nie da się uwolnić opętanego to rozerwie go na strzępy. Ułamek sekundy zajęło mu wybranie postaci, widział kiedyś to zwierzę w laboratorium Ershekha
Maszyna do zabijania, jeszcze zanim Lich zabrał się za jego „udoskonalanie”. Na wspomnienie ostatecznego efektu zadrżał nieznacznie.
Spokojnym głosem zaczął inkantację, kilka szybkich gestów, uczucie przepływającej przez ciało mocy i na miejscu drobnego maga stała góra mięśni i futra znana na powierzchni jako złowieszczy niedźwiedź.
Nie lubił zmieniać się w zwierzęta, konieczność przystosowywania się do instynktów, inna intensywność odczuwanych bodźców oraz zmiany dotyczące zmysłów i poruszania zawsze go irytowały. Tak jakby ubrał się w coś skrajnie niewygodnego a na oczach miał dziwnej barwy okulary. Nie wspominając zapachów... Smród krwi wymieszanej z innymi wydzielinami jakich mnóstwo było w ciałach humanoidów o mało nie sprowokował u niego odruchu wymiotnego.
Jednak siła nowych mięśni, gęste dobrze chroniące futro oraz potężne kły i pazury były autami które były ważne w tej chwili rekompensowały one wszystkie niewygody. W końcu czy nie lepiej być żywym i móc odczuwać niewygody czy też zdechnąć w kałuży posoki? ~Ciekawe czy ten demon jest na tyle głupi żeby zostać w tym ciele? Ja bym się wycofał zanim olbrzymi niedźwiedz zacznie gruchotać mi kości. No chyba że trafił mi się jakiś bardziej masochistyczny okaz...~ Pomyślał Iru warknąwszy i spinając się do natarcia.
 
Wissereth jest offline