Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2009, 13:37   #46
Mono
 
Mono's Avatar
 
Reputacja: 1 Mono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwuMono jest godny podziwu
Samuel kilkakrotnie próbował namówić Muriela do spowiedzi - dbał o ich wspólny tyłek – jednak za każdym razem odpowiadała mu ta sama głucha cisza, jak gdyby jego towarzysz się wyłączył. To nasuwało wiele bardzo niezdrowych myśli i spekulacji do głowy Sama. Przeszło mu nawet przez myśl, że M. specjalnie i tylko dla własnych korzyści zadomowił się w jego ciele i chce tylko przejąć władzę… jednak po dłuższym zastanowieniu i ponownej analizie sytuacji doszedł do wniosku, że była to raczej zsyłka i kara, bo cóż mógł zrobić z życiem swego nosiciela skoro było ono nieprzeciętnie zwyczajne? Mogło być to także coś jeszcze… ucieczka… tylko, przed kim lub, przed czym? No i kim lub czym był tak naprawdę Muriel? Pytania bez odpowiedzi kotłowały się w nim i plątały niczym kiepskiej jakości włóczka rozciągana i motana przez kota. Jednego był pewien: musi ukończyć obecne zadanie i uważać, cholernie uważać na wszystko i wszystkich…

Trakt był ubity i przejezdny, nie mniej był zarośnięty z każdej strony i gdyby tylko ktoś chciał… wolał nie myśleć o tym, ale dla pewności wyciskał z konia podkowy w szaleńczym galopie. Kilkakrotnie wydawało mu się, iż ktoś go obserwuje(pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz), kilkakrotnie coś naprawdę dużego i włochatego wyskoczyło z krzaków zaraz za nim szczerząc swe kły, ale Sam gnał dalej, dzięki bogom gnał. Trakt się zwężał w okolicy strumienia aż przeszedł w wąską ścieżkę, na której końcu było widoczne wejście do jaskini, która wedle mapy prowadziła krótszą drogą do Mamel. Jakaś cząstka Młodzika widząc ją – jej wejście i niemożliwą do przebicia mroczną pustkę w środku – zachciała uciec, jednak wola była silniejsza, dużo silniejsza od czasu gdy wyruszył na tę wyprawę. Dzięki jaskini miał zaoszczędzić około dwóch dni drogi… rozejrzał się uważnie dookoła zwracając uwagę nawet na najmniejsze szczegóły i upewniwszy się, że wszystko jest w porządku(jak na jego oko), wszedł do środka konia pozostawiając samopas przed wejściem.

Jaskinia była wąska z początku by zaraz później przejść w ogromną pieczarę z wyjściem naprzeciwległym krańcu. Płomień z jego prowizorycznej pochodni (dzięki bogom dał się namówić na ten droższy łój ze starego kozła, który miał się palić o wiele dłużej – i tak było!) tańczył po nieregularnych ścianach i wyłomach. Jeszcze raz rozejrzał się uważnie… w końcu wiele czytał o potwornościach żyjących w takich miejscach jak to i o tym jak łatwo zabijają nieświadomych tego „odkrywców”. Wszystko wydawało się bezpieczne, wszedł, więc mierząc każdy krok, oceniając każdy kamień. Był uważny i skupiony jednak nie mógł przejść obojętnie obok niezliczonych rzeźb skalnych wykonanych przez samą naturę tworzących niebywałe kształty i kolory… wszedł dalej i oniemiał, gdy zobaczył małe, świecące na zielono i niebiesko, grzybki dające nie mniej światła niż jego pochodnia z gałęzi i tłuszczu. Przystanął by się przyjrzeć – mogła być to najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zobaczy. Nie mógł się oprzeć i zerwał kilka do sakwy, nawet zerwane nie przestawały świecić…

Wszedł w partie wysokich i ponownie wąskich korytarzy. Samuel był niespokojny, spadające z powały krople roztrzaskiwały się na posadzce dając odgłos kroków, co dawało tysiące kroków w każdej minucie i z każdej strony, każdy z nich mógł być krokiem zabójcy…

Szedł dalej, za kilka godzin gdy wyjdzie z jaskini będzie prawie w samym Mamel, u Kravowa, zadanie będzie wykonane…
 
Mono jest offline