WÄ…tek: [DnD FR]Okruchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2009, 22:44   #12
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Anna powoli zagłębiała się w korytarz.

Cokolwiek podążyło nim przed nią, była mu wdzięczna. Rozerwane, odcięte, urwane lub spalone części różnych ciał skutecznie rozbroiło wszelkie pułapki, które mogłyby przeszkodzić kobiecie w przejściu przez korytarz. Co jakiś czas zatrzymywała się, by przyjrzeć uważniej co ciekawszej pułapce lub członkowi, który był zachowany lepiej niż inne, by określić czego mogła się spodziewać w pomroku i co przeszkodziło czarodziejowi w eksperymencie. Urwany ogon, ucięte rogi, wielka, szponiasta łapa i kawał grubej, czerwonej skóry, który w dość obrzydliwy sposób stracił łączność z właścicielem podpowiadały jej jedno rozwiązanie- wielki najazd monstrów z Niższych Sfer.

Anna szła dalej, tym razem bardziej zaniepokojona niż wcześniej. Była pewna, że zniszczeń dokonał pojedynczy potwór lub jakimś dziwnym trafem ona sama, ale jeśli pyszny magik otworzył portal do Piekieł, to mogło im wszystkim grozić wielkie niebezpieczeństwo. Ścisnęła mocniej kostur w dłoni, mając na ustach tekst kilku najbardziej przydatnych w tej chwili modlitw.

W końcu, doszła do końca korytarza. Były przy nim wielkie, obsydianowe drzwi wzmocnione żelazem. Zamiast jednak dziurki od klucza, były tam trzy małe, okrągłe otwory, nad którymi widniały napisy w języku, który kapłance był nieznany. Podeszła bliżej, próbując przeczytać inskrypcje, licząc na to, że to jakiś rodzaj szyfru. Niestety, był to pełnoprawny język.

- Mogę w czymś pomóc?- dobiegł ją piskliwy głos. Gdy się odwróciła, zobaczyła małe, czerwone stworzonko z skrzydełkami i różkami. Groteskowa istota machała intensywnie skrzydłami ,próbując wznieść się w powietrze tylko po to, by po chwili opaść na ziemię.

Następnie diabełek złożył Annie propozycję nie do odrzucenia. Miał przetłumaczyć kobiecie zagadki, gdyż sam nie znał na nie odpowiedzi. W zamian za to miał wziąć sobie dwie, dowolnie wybrane rzeczy ze skarbca maga.

- Dobrze…- odpowiedziała kapłanka z wahaniem. Sama nie wiedziała, czego spodziewać się od impa, ale była pewna, że jej nie okłamie ani nie oszuka. Przynajmniej tyle dobrego można było powiedzieć o diabłach.

- Z jednym zastrzeżeniem- dodała po chwili –Wszystkie przedmioty, które są mają własnością, trafią w moje ręce. Byś nie sugerował, że kłamię, opiszę je teraz. Miałam srebrną, magiczną obręcz, która pozwalała mi czytać myśli innych ludzi, amulet w kształcie niedźwiedzia, który czynił mnie pełniejszą życia i odporniejsza na obrażenia, poza tym…

- Hahaha
- diabełek wybuchnął śmiechem, nie pozwalając kobiecie dokończyć -Dziewczyno... bierz te swoje badziewie, na co mi to? Czy w ogóle wiesz co jest w tej komnacie?

- Plugawe rzeczy należące do maga i parę przedmiotów mych... towarzyszy. Bierz je sobie do swojego piekła, byle nie panoszyły się po Pierwszej Materialnej- odparła zimno kobieta. Mitrix nie mógł wiedzieć, co znajduje się za drzwiami, a nawet jeśli miał o tym jakieś wyobrażenia, to wcale nie musiały one się okazać prawdziwe. Zresztą, możliwe, że naprawdę byłoby lepiej, gdyby lwia część zbiorów drowa znalazła się w Dziewięciu Piekłach.

-Skoro dobiliśmy już targu... oto 3 zagadki - uśmiechnął się złośliwie – To zaczynam.

Imp pokazał Annie kolejno 3 wgłębienia i wyrecytował tekst zagadek:

Pod moim smyczkiem całe lasy rozbrzmiewają chórem
Nie cierpię ciszy, która niczym śmierć pojawia się tam gdzie ja znikam
Czy znajdzie się choć jeden co żyć może bez mojej muzyki? Tego nie wiem.

Od dnia narodzin po śmierć ci towarzyszę
Czemu więc tak bardzo się mnie obawiasz?
Czemu więc tak bardzo mnie pragniesz?
Ja jestem wysłannikiem życia, ja jestem kałużą śmierci.
Kochanką i kochankiem każdego.

Czy mój dotyk cię boli?
Czy mój dotyk cię przeraża?
Czemu ja, który ciebie chronię,
który życie swoje dla ciebie poświęcam
Czemu nie chcesz mnie dotknąć?
Czemu zamykasz mnie, nie dasz mi rosnąć
uczyniłeś ze mnie sługę, a kiedyś to ja byłem panem.


- W wgłębienia trzeba coś włożyć, zagadki mają dać odpowiedź co... - dodał po recytacji i spogląda na Annę wyczekująco.

- Hmmm... wydaje mi się, że odpowiedź na drugie to krew… - powiedziała Anna po chwili namysłu, po czym skaleczyła się w palec. Szkarłatna kropla krwi narastała powoli, by w końcu upaść, prosto w wgłębienie w drzwiach. Dziurka powoli się zasklepiła, gdy kobieta poprawnie rozwiązała zagadkę.

- Impie... czy jeśli popełnię jakiś błąd, to coś mi grozi? - spytała, nagle tknięta impulsem. Nie wiedziała, co było rozwiązaniem innych zagadek, a próby mogły okazać się bardzo niebezpieczne. Nie znała maga prawie wcale, ale to, co zrobił jej i innym Więźniom wystarczało, by wyrobiła sobie o nim zdanie.

Złośliwy uśmiech impa był cały czas jest na jego twarzy.

- Nie wiem, nie próbowałem - wzruszył rękoma. Wszakże, jemu nic by się nie stało, gdyby kapłanka źle rozwiązała którąś z łamigłówek.

Anna tylko spojrzała na niego spode łba, a potem wróciła do wpatrywania się w drzwi. Miała wielką ochotę sprawdzić, czy rogi Mitrixa są odpowiedzią na zagadki, ale postanowiła się powstrzymać. Jakby nie było, to ona była człowiekiem, a on żałosnym impem.

- Pierwsza zagadka chyba odnosi się do siły żywiołu... może to być wiatr, deszcz lub słońce- powiedziała sama do siebie kobieta, nie chcąc przyznać się otwarcie do tego, że nie wie, co dalej zrobić . Nie zastanawiając się wiele, wykonała prosty gest dłońmi, rozjaśniając pobliski kamień. Chwyciła go w dłonie i przybliżyła do wrót.

- Ahaaaaa? - spytał Imp - Zgaduję, że deszczu w podmroku raczej nie wywołasz, z o słońce jeszcze gorzej?

- Więc wiatr- powiedziała kobieta, cofając dłoń. Nabrała powietrza w policzki i delikatnie dmuchnęła w otwór, obserwując, jak znika.

- Dwa z trzech. Jesteśmy coraz bliżej- powiedziała znów do siebie, po czym skupiła się na trzeciej, najtrudniejszej zagadce.

Imp radośnie uderzył palcami o palce, oczekując 3 odpowiedzi. Anna przygryzła wargi, zdając sobie sprawę, jak okropny interes zrobiła. Mitrix był skończonym idiotą, który nie potrafił się uporać z najprostszą łamigłówką, i to właśnie on dostanie najpotężniejsze przedmioty drowa. Nie tak powinno być, nawet, jeśli wszystko, co spoczywało wewnątrz było przeklęte. Gdyby nie nagląca sytuacja i potrzeba otrzymania na nowo swego ekwipunku, kobieta ominęłaby skarbiec szerokim łukiem, pozwalając zostać impowi przy wrotach. Może, nie chcąc odejść, umarły z własnej skąpości, nieudolnie starając się coś zdziałać.

Kobieta potrzasnęła głową, ponownie skupiając się na swym zadaniu.

- Czyżby ból? Nie, to zbyt proste. Coś, czego ludzie się boją, lecz co im dobrze służy. Mimo to niewolą to, choć ostatnia część to metafora, o ile nie chodzi o jakiś niezwykle ochydny, parzący, lecznicy grzyb z Podmroku... - spojrzała z ukosa na impa, chcąc się dowiedzieć, czy w pobliżu występuje taka forma życia, Wydawało się to paradoksalne, ale gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś powiedział Annie, że stanie się wilkołaczką i będzie musiała współpracować z drowami po to, by wydostać się z kompleksu złego czarodzieja, wyśmiałaby go. Dlatego postanowiła się upewnić ponad wszelką wątpliwość.

- Grzyby raczej nie rządziły podmrokiem, prawda? Może znowu chodzi o jakiś żywioł? - odparł Mitrix. Do komentowania pomysłów kobiety był pierwszy, ale gdy sam miał coś wymyślić, to buzia mu się zamykała.

- To zależy, w podziemiach występują krwiożercze, mordercze grzyby, choć nigdy nie miały cywilizacji. Ale masz rację, to jednak nie to. Skoro zagadki odnoszą sie do Podmroku...

- No właśnie, czy do pomroku? Przecież tu nie ma drzew? Czy to nie byłoby zbyt łatwe? Shemshal raczej zadawałby zagadki innego typu- wyjaśnił imp, udowadniając, że jednak potrafi wpaść na coś konstruktywnego.

-Gniew?!- spytała w przebłysku intuicji kapłanka, przypominając sobie swoje własne życie. Gdyby trzecia zagadka odnosiła się do stanu mentalnego, to byłby to dość sprytny wybieg. W takim wypadku jedynie prawdziwa emocja, odpowiednio użyta, mogłaby ostatecznie otworzyć wrota. Shemshal mógł w ten sposób doskonale zabezpieczyć skarbiec przed złodziejami i rabusiami.

-I jak "włożysz" gniew w to wgłębienie? - spytał z ironię diabełek, powoli tracąc cierpliwość.

-Nie, gniew to nie przedmiot... -zauważyła zrezygnowana kobieta, niechętnie przyznając rację mieszkańcowi piekieł.

- No właśnie.... – westchnął.

- To nie jest ani emocja, ani rasa, ani roślina czy grzyb. To coś bardziej... fundamentalnego…- zamyśliła się kobieta. Czuła, ze krąży wokół odpowiedzi, ale ta ciągle jej się wymykała. Za bardzo odeszła od tematu, powinna poszukać czegoś prostszego, jak kamyk, mech, jak…

- Fundamentalnego? Może ogień? Sporo tego w piekle mamy....

-Tak, to ogień! - krzyknęła kobieta, zdając sobie sprawę z tego, czym było długo poszukiwane rozwiązanie- Impie, umiesz go rozniecić? Choć małą iskrę? Ja nie mam krzesiwa i hubki. [/i]

Imp spojrzał z grymasem twarzy na Annę, jakby ta go śmiertelnie uraziła.

- Nie jestem krzesiwem i hubką, wiesz? To że jestem diabłem nie znaczy, że jestem przenośnym ogniskiem! Ehhh... mogę spróbować... dawno tego nie robiłem.. . - imp zaczął inkantować jakby zaklęcie, a w stronę drzwi poleciała mała kulka ognia i cicho rozprysnęła się na obsydianowej skale. Wgłębienie zniknęło.

Drzwi zaczęły się otwierać...
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 13-11-2009 o 22:48.
Kaworu jest offline