Gdy tylko Howard usłyszał co znajduje się w walizce zdało się że oczy gnoma rozbłysły. –Pieniądze… oczywiście nie możemy pozwolić aby ponownie wpadły w łapy tych bandytów. Po pierwsze zapewne posłużą do jakiejś zbrodniczej działalności, a po drugie powinniśmy je przeznaczyć na jakiś sensowny cel. Na przykład sfinansowanie części wyprawy badawczej w głąb Atlantydy…- Oczywiście nie wspomniał że sam od wielu lat nie był w stanie uzyskać funduszy na kolejną ekspedycję.
-Lepiej wyjdźmy już na stację, głupio byłoby po tym wszystkim po prostu spóźnić się na pociąg. Jak rozumiem zajmujemy przedział sąsiedni do naszych „świętoszków”, jeśli chcecie Panowie w drodze przebrać się i podszyć pod mnichów lepiej by było żeby nie widzieli waszych twarzy gdy będziemy wsiadać do pociągu.
Mówiąc te słowa siłował się z walizką i licznymi pakunkami które przygotował mu Jan, który na nieszczęście wrócił już do portu aby przygotować Betty Lou do drogi.
-Czego on tam napchał? Mówiłem przecież wyraźnie - "Same najpotrzebniejsze rzeczy", frak, płaszcz, odzienie na kilkanaście dni, literatura podręczna, rewolwer i... hmm. No tak, zapomniał o encyklopedii...
Ostatnio edytowane przez Potwór : 14-11-2009 o 21:46.
|