Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2009, 19:37   #94
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Vodaccanin zdobył wszystko co trzeba i załatwił transport. Ludzie Helmuta przebrali się w ciszy i skupieni. Ubrani w długie liberie przypominali służących, choć ruchy zdradzały, że nimi nie byli. „Musi wystarczyć” pomyślał Niebieski Pies obserwując małą maskaradę.

Helmut podzielił ludzi w mniejsze zespoły, tak by wszyscy nie jechali tą samą drogą. Mieli się spotkać w Arborsheu lub na trakcie prowadzącym do tego, niewielkiego, portowego miasteczka. Była to decyzja Eiseńczyka, ale kawaler Saint-Treusse nie miał nic przeciwko. Nie czekali na powrót Szczura, który został poinformowany dokąd się udają i gdzie będą na niego czekać... o ile nie zostanie złapany przez Cyganów, choć w to, że Cyganie złapią starego najemnika szczerze wątpił. Nieprzypadkowo przezywano go Szczurem...

Saint-Treusse, Helmut, Stone i jego młodsza córka zajęli pierwszy powóz. Jako ochroniarz pojechał Callio i dwóch esieńczyków. Drugi wóz obsadzili pozostali. Pierwszy wyjechał Saint-Truesse z swoimi gośćmi. Oboje zachowywali się cicho, choć Błękitny Pies nie potrafił powiedzieć czy to dlatego, że leżało to w ich naturze czy też może Stone poinstruował córkę jak ma się zachowywać. W sumie nie było to ważne.

Zajęli miejsca Helmut siedział najbardziej przy prawych drzwiach, a Błękitny Pies przy lewych. Pośrodku posadzili kowala i jego córkę – kawaler wolał uniknąć przykrych niespodzianek, choć nie sądził by Stone ryzykował życie swoje lub swojej córki. Kawaler przyjrzał się dziewczynce. Była ładna, ale jednocześnie było w niej coś niepokojącego, coś czego Pies nie potrafił nazwać. „Muszę się o niej dowiedzieć więcej” pomyślał „ale najpierw trzeba zdobyć trzecią część mapy tajemniczego urządzenia i zadbać by Cyganie mogli ruszyć dalej...”.
Helmut wydał ostatnie rozkazy i ruszyli. Po kilku minutach, niepokojeni przez nikogo opuścili Fam.


*

Czekali dwie godziny zanim drugi wóz dojechał na polanę na której umówili się spotkać. Przez ten czas Błękitny Pies przygotował niewielkie obozowisko, zjadł też zimny posiłek.
Drzwi drugiego powozu otworzyły się. Helmut poszedł i zamienił kilka zdań ze swoimi podwładnymi, po czym wrócił zdać raport.
- Panie, - zwrócił się do Blękitnego - nastąpiły pewne komplikacje. Szczur na razie musiał się oddzielić od nas. - widząc spojrzenie, które oczekiwało wyjaśnień. - Szczur opuszczając pospiesznie podstawioną dziewczynkę, wdał się w bójkę i nie wiemy, czy ktoś za nim nie ruszy. Hans właśnie do nas dołączył.
- To nie dobrze.
- Ale można mu zaufać, nigdy mnie nie zdradzi. - pewność w głosie Helmuta, świadczyła, że mężczyźni zawarli w przeszłości pakt.
- Rozbijcie się pod drzewem... - powiedział spokojnie kawaler Saint-Treusse. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, choć w głębi serca wiedział, że zaczyna przegrywać.
Odwrócił się w stronę swojego powozu przy którym siedział Stone i Aniołek.
- Gdy skończą przyjdź do mnie i powiedz mi co sądzisz o najmłodszym z swoich ludzi. Podjąłem już pewne plany wobec niego, ale ostateczna decyzja należy do ciebie. Zastanów się też co zrobić z zaistniałą sytuacją– powiedział Pies cicho mijając Helmuta. Eiseńczyk nie wyglądał na bardzo zaskoczonego, kiwnął tylko głową i ruszył w stronę swoich ludzi, dopytując się o szczegóły.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 16-11-2009 o 23:54.
woltron jest offline