Czy starcie się opłaciło? Może i tak.
Opuścili miasto, pozbyli się paru wrogów, zdobyli parę magicznych drobiazgów.
I zostawili za sobą parę trupów i co najmniej jedną spragnioną rewanżu kapłankę.
Oraz zapłakaną Alarę, która mogła, ale nie musiała być szpiegiem.
I która mogła, lecz nie musiała, zapałać niechęcią do Sabrie. I reszty kompanii.
- Zdobyliśmy coś ciekawego? - spytał.
Mieli paru magów, zatem identyfikacja zdobyczy nie powinna sprawić trudności. A sprzedanie, przy okazji, niepotrzebnych rzeczy dałoby okazję do podreperowania wspólnych finansów.
Pod Leśnym Ruczajem... Piękna, wprost zachęcająca do odpoczynku nazwa... - Jak daleko mamy do tej karczmy? - spytał Roger. Kastus spojrzał w niebo.
- Gdybyśmy teraz wyruszyli, to byśmy dojechali tam koło świtu - odparł Kastus.
- Świt? - Roger pokręcił głową. Łatwo było zauważyć, że nie tylko on ma pewne obiekcje. - Sabrie ma rację. Najpierw zatrzymajmy się na mały postój. Znajdźmy jakieś w miarę ustronne miejsce pod gołym niebem. Tam mógłbyś obejrzeć wóz, Kastusie. - Logika Kastusa pozostawiała odrobinę do życzenia... To, czy wóz wymaga naprawy, należało sprawdzić jak najszybciej, zanim landara się rozsypie z trzaskiem, grzebiąc nadzieje na sukces. - Mam nadzieję, że w razie konieczności razem z Dru możecie nieco podszykować nasz pojazd, przynajmniej na tyle, byśmy mogli ruszyć dalej. W końcu jesteście kapłanami Gonda, więc chyba możecie to zrobić narzędziami albo magicznie. Ale nie jedźmy po nocy, tylko jak wzejdzie słońce.
- Czy ta karczma jest chociaż po drodze? - spytał Kastusa.
- I tak, i nie... - odparł Kastus. - Leży w pobliżu traktu... jakieś dwie godzinki jazdy w bok.
- Nie wiem, jak wy... - Roger zwrócił się do pozostałych członków kompanii. - Karczma mi odpowiada, ale nie w tej chwili. Robimy postój, sprawdzamy wóz, rano jedziemy dalej. Koło południa wpadniemy na obiad do tego Ruczaju Leśnego i uzupełnimy zapasy prowiantu na drogę. Kto jest za?
- I mam jeszcze pytanie do magów... Można sprawić, by ten cały wóz ważył mniej? Łatwiej by się nam podróżowało. |