Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2009, 17:04   #113
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Civril w najlepsze gawędził sobie z sklepikarzem, ludzkim mężczyzną w sile wieku. Chociaż gawędził to trochę złe słowo, jego twarz przypominała i kolorem i stężeniem woskową maskę a głos z pewnością nie był ciepły, handlarz, jak to rasowy handlarz nie zważał na to wietrząc okazje do zysku. Właśnie próbował wmówić elfowi, że konie to to, co druchii i jego zwierzyniec pragną.
-Po części może i Elfie masz rację. Konie nie są dla wszystkich. Ale
to tym bardziej trzeba podkreślać kto może i chce a kto nie jest godny by
konno podróżować. Zawsze można się dogadać...

Z pewnością był dobrym handlowcem, wchodził delikatnie na dumę klientowi, podkreślał jego wyższość... Widać jednak, że nigdy nie handlował z upadłym elfem. Bladolicy stał oparty o ławę i od niechcenia biegał wzrokiem po półkach.
-Wiesz co... Właśnie się zastanawiam czy chcesz obrazić mnie czy
moich...

Druchii chwilę szukał słowa
-Czy moich podwładnych. Nie odpowiadaj. Koni nie wezmę, te debile
najpierw by je zgwałciły a potem zjadły.

Handlarz nie przejął się jakoś szczególnie uwagę elfa, nawet zaśmiał się z jego żartu. Człowiek postępował dalej w myśl starego krasnoludzkiego przysłowia "gdy nie sprzedasz komuś konia sprzedaj łóżko", czy jakoś tak...
-Spanie i owszem znajdą się pokoje, dwa dwuosobowe i wielka izba na
poddaszu w niej się każdy może wyspać nawet i kilkunastu chłopa.
Teraz są tam zajęte trzy łóżka więc.. Mam rozumieć że na dziś rezerwujecie
lokum? Bo chyba nie macie zamiaru po ciemku podróżować?

Civril ciągle milczał biegając wzrokiem po półkach, kupiec go irytował, chciał wiedzieć za dużo. Śmierdział mu szpiclem. Cóż, takich najbardziej deprymuje szczerość i milczenie. Co prawda pierwsze słowo dla Civrila wydawało się jakimś zamorskim wyrazem jednak milczeć potrafił. Kupiec niezrażony indagował dalej.
-Jakoś tego nie widzę że na jakimś zamku będą chcieli WAS
zatrudnić a nie miejscowych LUDZI. Ale życzę szczęścia. Jutro po śniadanku
zapraszam do mnie na zakupy na drogę.

Chwila ciszy tym razem została przerwana przez elfa, rzucił on od niechcenia:
-Widzisz... Ludzie, szczególnie Ci z cesarstwa są zajebiści w mieczu
i w zasadzie w niczym więcej. Magowie bojowi nie ruszają się z swoich
siedzib dlatego szlachta czasem wynajmuje Takich Jak My. Mało ludzi ma
wytrzymałość i siłę należną orkom a jeszcze trudniej spotkać maga,
który dorównuje mi mocą. Właśnie dlatego w Arkani znajdziemy zarobek bo gdy ma się problem staje się nagle bardzo tolerancyjnym.

-Rozumiem, rozumiem ja osobiście nie pomogę ale gdy będziecie w
Merske proponuję odwiedzić mojego bratanka. Zwie Jonathan, prowadzi sklepik przy końskim targu może będzie mógł wam pomóc w zleceniach. W
końcu najważniejsze to znaleźć zaczepkę.

Kupiec szczerząc się, wyciągnął na stół księgę
-To mam rezerwować pokoje
-Rezerwuj.
-To dwa pokoje dwuosobowe są do waszej dyspozycji. W ogólnej izbie nie
będę nic rezerwował bo i tak miejsc wystarczy.. To łącznie będzie
15 sztuk srebra, w koszt jest wliczone śniadanie.

-Zapłaci Zank ten śmieszny goblin.
-Rozumiem, rozliczymy się gdy już wszyscy będą szli spać.
-Kuszę samopowtarzalną dostane? Albo chociaż pistoletową?
-Nieeeee, takiego czegoś to nie mam. Tu nie ma zbytu na tak wymyślne
rzeczy. Solidną kuszę i naciągi się znają. Czy bełty dobrze
wyważone. To każdy kupi. Ale takich zabawek to można szukać np w Merske. Na przykład u bratanka.
-Tak z ciekawości... Mieszkają tu ludzie? W końcu mieszkacie blisko
granicy.

-Raczej mało, niby to pogranicze ale nadal za blisko do orków.
Ewentualnie w większych osadach, tak jak nasza.

Akurat w tym momencie do sklepu wszedł ślepiec i goblin, handlarz od razu podszedł do nich, uznając, że głupszym łatwiej wciśnie konie czy insze kandiru. Civril wyszedł z sklepu nie oglądając się. Nie podobał mu się ten ślepiec, był stanowczo za sprytny jak na orka.

***

Druchii długo nie imprezował, posiedział trochę, popilnował by ktoś czegoś nie chlapnął i zrezygnowany poszedł spać. Usłyszał tyle niestworzonych historii z jednym z orków w roli głównej, że przestał się obawiać o to, że ich cel wyjdzie na jaw. Prawie nawet współczuł potencjalnemu szpiclowi, który starałby się doszukać w nich choć cienia prawdy. Szczególnie nieprawdopodobna była ta o "pokonaniu" armii elfich dziewic (chociaż po spotkaniu z orkiem przestały takowymi być). Chociaż kto wie czy nie bardziej nieprawdopodobna była ta o twierdzy krasnoludzkiej...
Civril zamknął za sobą drzwi od dwójki. Stał chwilę w ciemności, wydawało się, że nasłuchiwał czy nikogo nie ma. Nic bardziej mylnego. Druchii po prostu cieszył się samotnością i ciszą. Lubił tę chwilę, gdy stał samotnie w ciemności, gdy nie było przyjaciół i nieprzyjaciół, gdy nie musiał uważać na własne plecy. Uśmiechnął się lekko, jak to mawiała jego przyjaciółka "cisza, ja i czas". Rzucił bezceremonialnie na stół swoją koszulę a w ślad za nią nóż, położył się ciężko na łóżku. Leżał tak w milczeniu, odpoczywał...

Drzwi się otworzył, bladolicy zerwał się z łóżka. Nawet nie zauważył kiedy przysnął. Światło z korytarza oświetliło sylwetkę Sashivei, drowka pewnie też miała dość zielonego towarzystwa i postanowiła iść spać. Nie dziwił się jej, że wybrała jego pokój, miała do wyboru jego i zielonych. Nie był z tego zadowolony ale co miał zrobić. Czy nienawidził drowkę? Tak, tak samo jak nienawidził Virellesa, tak samo jak nienawidził Takiego i Zanka. Nie potrafił inaczej, każdy co go otaczał był dla niego kimś gorszym, kimś kto zasługuje tylko na nienawiść. Miał żyć wśród niewolników niegodnych patrzeć mu nawet w twarz! Chociaż nie. Była jedna istota godna z nim współzawodniczyć. Ekron. Tajemniczy szef wywiadu Morkoth, którego się bała Katarzyna, słaba elfka.
Druchii bez słowa położył się z powrotem do łóżka, nie reagując na jakiekolwiek zaczepki. Zasnął

Tym razem zapadł w lżejszy sen, rozbite szkło w sąsiednim pokoju go obudziło niemal natychmiast. Nie zerwał się, otworzył w oczy. Albo orki dalej się bawiły i rozbiły kimś szybę albo ktoś rozbił szybę i zabawia się z orkami. Civril nie biegł sprawdzić, nie biegł na pomoc. Czemu? Stąd nie musieli wrócić wszyscy a ten cały śmieszny konwój nie powinien stanowić dla niego zagrożenia. Leżał czekając na rozwój wypadków.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline