- Zwą mnie Aegina, jestem córką waszego zleceniodawcy. Właśnie idziemy zamienić z nim parę słów. Więc teraz dosyć już gadania, chodźmy.
Ruszyliście za dziewczyną. Ulice opustoszały jeszcze bardziej, jedynie gdzieniegdzie leży jakiś pijak w rynsztoku. Ponownie już dzisiejszej nocy stanęliście przed drzwiami posiadłości Tyrosa i ponownie zapukaliście, po czym (zgadnijcie co?) ponownie otworzyła wam ta sama kobieta.
- Ach, to znowu wy. Ooo, i panienka Aegina, zapraszam do środka.
Znów stoicie w przedsionku. Dziewczyna poleciła służącej zawołanie ojca, który szybko zszedł do was - w zabawnych kapciach, szlafroku i szlafmycy.
- O co chodzi? - Spytał.
- Kazałeś tym ludziom zabić człowieka, którego kocham? Jak mogłeś?! - Dziewczyna wrzasnęła na ojca.
I nagle rozpętało się istne piekło. Ojciec i córka zaczęli krzyczeć na siebie i wyzywać się od najgorszych. Zdolność Aeginy do telekinezy ponownie się ujawniła, tym razem pod postacią latających dzbanków i innych małych przedmiotów, zawsze wycelowanych w ojca. Ten nie był wcale dłużny i rzucał w nią to co udało mu się przechwycić. A z boku tej całej sceny stoicie wy.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |