Grey cały czas przysłuchiwał się rozmowie siedzących obok Hasvid'a i Blake'a. Im więcej wpychał sobie do swej żarłocznej paszy tym bardziej wracał mu humor. Opadł ze swego bitewnego szału i coraz częściej najpierw myślał, a dopiero potem mówił lub czynił. Przyglądał się Blake'owi i cieszył się że jest ktoś w tej kompanii, kto lubi pojeść i naświnić tak jak on.
- Ten zbój mówi, że do Grodu, znaczy się pobliskiego miasta, zjeżdżają się wojownicy i szykuje się wyprawa na elfy. A co do tych przeklętych skurwieli, to ponoć widziano jakiś parę dni drogi stąd. W lesie na zachodzie. Ja bym do tego miasta pojechał, coś więcej się dowiedzieć. Ale najpierw trzeba uczcić zwycięstwo. Co myślicie? Po tych słowach Hasvid'a, barbarzyńca wypluł kawał zbyt żylastego mięsa i włączył się do rozmowy.
- Lepiej nam ino do tego grodu zmierzać. Przygotować się i więcej planów obmyśleć. Tfuup - wypluł kolejny kawał mięsa i kontynuował. - Myślę że w te tereny gdzie elfy grasują lepij kogo wysłać na zwiad. Najlepiej ino mnie bo klan mój kiedyś z elfojami współpracował. Może gdy zobaczą takowego jak ja od razu strzelać nie bedo. Tropić ja umiem i to pewno lepiej niźli ta hołota co z nami podróżuje. Tundra umi wychować. Jednak zanim co poczniemy ma być zabawa! Po tych słowach wepchał sobie do buzi kolejne kawały kiełbasy. |