Największe wpadki z serii "dlaczego rodzą się rasiści".
1. Elficka armia napotkała na wrogie oddziały. Almena w swojej zbroi d owódczyni, u boku swego pierwszego dowódcy Wisa, swego ochroniarza Vinca, najwyższego kapłana Xera i najlepszej przyjaciółki Tomby wraz z wypolerowaną strażą przyboczną idzie oficjalnie zbadać sprawę. Okazuje się że drogę elfickiej armii blokuje mała armia [tzw. 'stadko'] drowów. Na spotkanie Almenie wychodzi drowka w drogich szatach, cała w klejnotach, wraz z obstawą kilku najwyższych kapłanek. Cała sprawa wygląda arcypoważnie do momentu, gdy Almena zmierzając na spotkanie warczy wściekle do towarzyszów:
- Kto to kurde jest?!
Na co pada text Mg:
- Matrona Balbina!
Gdzieś z drowich szeregów dobiega na to epickie, niepohamowane, histeryczne drowie: "BUAHAHAHAHHAHAAA Balbina!!!” ...I w ten oto sposób Zaar the drow musiał opuścić szeregi Podmroku [zdziesiątkowane zresztą] i przyłączyć się do naszej dzielnej drużyny...
2. Krasnoludy po wiekach wojen zgodziły się zawrzeć pokój. Zbliżało się akurat ich święto przypadające raz na 5 tysięcy lat i dwarfy chcąc nie chcąc postanowiły zaprosić do swego miasta
elficką delegację, co by elfy się nie obraziły [elfy są bardzo drażliwe jeśli chodzi o zaproszenia na imprezy i święta]. Niestety Almena cierpi na histeryczną podziemną klaustrofobię i odkrywszy, że w jaskiniach nie ma drzew ani nieba, dostała napadu pt. "wypuśćcie mnie stąd!". Uciekając przez miasto krasnoludów w histerycznej panice poturbowała sowich towarzyszów, którzy nie zdołali jej powstrzymać. Król dwarfów próbował opanować sytuację, niestety Flafi - przyzwany niedźwiedź Almeny, odebrał jego starania niewłaściwie i po chwili król dwarfów leżał na ulicy zmiażdżony niedźwiedzią łapą. Elfy wyrzucono z miasta, za zniewagę. Nie pomogły tłumaczenia Almeny, która po niepoprawnym politycznie ataku histerycznego śmiechu podsumowującym atak Fufiego, tłumaczyła rozpaczliwie:
- Ale ja naprawdę nie chciałam powiedzieć, że wasz malutki król wygląda jak rozdepnięta żaba!...