Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2009, 01:46   #95
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Luca & Maike

Sytuacja wymykała się lekko spod kontroli. Najpierw cyganie zbili się w grupkę i wpatrywali się w Lukę i Maike jak w proboszcza na ambonie. Potem rozpierzchli się po całej wiosce, zachowaniem wzbudzając podejrzenia mieszkańców. Zupełnie nie przydatni.

Tak więc Luca i Maike pozostali sami na placu boju, kiedy nadeszła wiadomość o Aniołku. Ruszyli śpiesznie, aby ratować dziewczynkę. Wpadli do karczmy, gdzie przez chwilę ich zmysły otumanił półmrok. Czy takie miejsca zawsze muszą być gorzej oświetlone? Widocznie.

Szczurowaty mężczyzna od razu porzucił nieletnią ofiarę. Ale czemu od razu nie zauważyli, że to nie Ona? Aniołek przecież jest jedyna w swoim rodzaju! Może to ten strój ich zmylił? Z całą pewnością dziewczynka była ubrana w sukienkę Aniołka! A może to ta krępa figura? Jakby coś przysłoniło im oczy. Jakby ich umysły podłapały czyjąś sugestię i bezwładnie mieliły ją dalej. Podeszli do dziecka, odwrócili je. Zupełne zaskoczenie. To nie Ona. W końcu otrząsnęli się.

Luca pierwszy, chciał krzyczeć za Szczurowatym: "Stój!", ale tamten już stał w drzwiach. Nie było żadnej szansy, żeby go złapać. Luccini już miał zakląć siarczyście w duchu, kiedy w Szczurowatego z zewnątrz wpadł inny mężczyzna i obaj wylądowali na podłodze w karczmie.

Coś w powietrzu trzasnęło jak bat. Maike spróbowała zlokalizować źródło dźwięku. Jej wzrok padł na zakapturzoną postać siedzącą w rogu sali, która właśnie rozcierała lewą dłoń.

kpt. Duncan O'Brien


Niezła pogoda, dobra droga, no i karczma zaraz na wyjeździe ze wsi. Żyć nie umierać! A że kapitana O'Briena tu nikt jeszcze nie znał, korzystał z tego, jak mógł. Portowe mieściny już opił był z alkoholu, na kredyt już mu przestali dawać. Co gorsza, wszyscy sobie zapamiętali, że przepić go się nie da. Do tego kobiety lgnęły na niego jak osy do miodu. Zaczynało się robić groźnie po zmroku, jakoś ciągle zdarzały mu się nieszczęśliwe wypadki, z których wychodził bez szwanku, ale widać trzeba mu było ruszać dalej!
Z pomocą jednego z wieśniaków, co go na wóz zabrał, postanowił przenieść się bardziej w głąb lądu.

Rozkoszował się słoneczkiem przed karczmą, dosiadając się do jakiś dwóch delikwentów, mocno wstawionych. Z miłej rozmowy, podczas której udało mu się wyłudzić od mężczyzn piwo za kilka portowych plotek, sam dowiedział się o Cyrku, który przejeżdżał w pobliżu. Żeby się strzec, bo Cyganie to złodzieje i szubrawcy (Duncan potakiwał i dolał sobie znów ich piwa do swojego kufla), lepiej się do nich nie zbliżać. Zupełnie jak piraci!

No tu niestety inlandczyk już zgodzić się nie mógł, co szybko doprowadziło do otwartego konfliktu i Duncun ulegając sile argumentów (ciężkie miał łapy ten monteńczyk) pofrunął jak ptak prosto w stronę otwartych drzwi karczmy, wpadł w szczurowatego mężczyznę, co to właśnie wychodził i obaj wylądowali na środku podłogi w karczmie. Może i rosło kapitanowi limo pod okiem, ale nie uronił ani kropli piwa z kufla.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline