Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2009, 16:52   #116
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
W drugim pokoju nastała cisza, znak, że towarzystwo przestało się gwałcić tudzież ktoś przestał gwałcić towarzystwo. Cóż... Zieloni... Rasy niższe...
Druchii spokojnie wstał z łóżka, podniósł koszulę, zarzucił ją na grzbiet i wyszedł z pokoju, w paru szybkich krokach znalazł się w pokoju reszty drużyny. Burdel, ork z bronią, goblini trup, elfi trup. Upadły uśmiechnął się delikatnie.
-Ładna impreza, tylko o panienkach zapomnieliście.
Cisza. Ci zzieleniali debile, pociotki żab nawet nie zrozumiały żartu. Upadły minął całą ferajnę i uklęknął przy elfie. Szaty Asasyna i sztylet mówiły same za siebie, o dziwo mimo obrażeń głowy nieszczęśnik jeszcze oddychał. Upadły bezceremonialnie zaczął obszukiwać elfa, niestety jeden z goblinów (ten prawie inteligentny towarzysz ślepca) stanął nad nimi z wielką strzykawką. Stał tak chwilę po czym rzucił bezceremonialnie:
-Przytrzyma ktoś.
Civril nawet nie podniósł wzroku, znalazł właśnie jakiś pergamin.
-Poczekaj.
Goblin tylko popatrzył się na niego, elf w tym czasie odłożył pergamin na bok i kontynuował oględziny. Pokazał coś Takiemu po czym zdjął z nieprzytomnego koszulę i zawinął w nią sztylet. Pakunek odłożył na bok. Wstał powoli zyskując przewagę nad goblińskim znachorem (czy tam kucharzem, kto by ich rozróżnił a i jeden i drugi miał strzykawkę). Pokazał na pergamin obok którego leżały monety i nóż.
-Jeśli ktoś z was zna magie poznania... Sztylet, który zawinąłem w koszulę jest zaklęty dlatego nie radzę go dotykać gołą skórą nim go nie zbadam.
Nie czekając na odpowiedź zwrócił się do Takiego.
-Co chcesz mu zrobić? Ja bym najpierw grzecznie zapytał.
Goblin wyszczerzył zęby w paskudnym grymasie, elf skrzywił się czując nieprzyjemny zapach wydobywający się z ust zielonego.
-A ja nie... - odchrząknął i splunął dalej się uśmiechając. - ale po moich zabiegach nie będzie mógł mówić. Coś proponujesz?
Gobas ciągle mu się uważnie przyglądał, Civril odpowiedział mu jak zwykle beznamiętnym tonem mówiącym aż nad to co elf myśli o swoich towarzyszach.
-Tak, to jest leśny elf nie rozpozna we mnie upadłego. Dla "brata" może powiedzieć coś z własnej woli. Jeśli odmówi potrafię przymusić do zeznań. Twoje zabiegi można wykonać zawsze.
Zielony uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Tak, moje zabiegi można zawsze. Pamiętaj tylko, że czas goni.
-Odsuńcie się po za zasięg słuchu. Chyba, że mam mu uniemożliwić obracanie karkiem. przy Was nic nie powie.
Civril przyklęknął przy elfie, wiedział co zaraz nastąpi, ktoś mniej rozgarnięty wyrzuci mu, że się rządzi a nic nie robi. Rasy niższe... Grunt, że dziwna parka ślepiec-goblin się zgadzają, oni mogli stanowić jakieś szczątkowe zagrożenie.
Upadły nie przystąpił jednak do ocucania, zamknął na sekundę oczy, gdy je otworzył zobaczył wzorzec. Rozwalenie ścięgien u rąk było tylko kwestią chwili. Jeśli by ból nie ocucił asasyna Civril zrobi to tradycyjnie (wodą).
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline