Haniss w zamyśleniu złożył przed sobą dłonie tuż po deklaracji półelfa. Z przymrożonymi oczyma obserwował rozmówcę w czasie całej jego tyrady. Nie spuścił też wzroku z niego gdy odezwała się Marika. Choć jasne dla wszystkich było, iż dogłębnie przemyślał konfrontację z sąsiadem, żaden grymas ni gest treści owych przemyśleń gronu magów nie zdradził. W chwili gdy Marika wszak kończyła swą wypowiedź pozwolił serdecznemu uśmiechowi wpłynąć na swoje usta gdy zwracał się w stronę niewiasty, bezradnie rozkładając dłonie.
- Ostatnie zmiany w polityce góry z pewnością niezłomną koją serca wszelkich obecnych przy tym stole, - mag uśmiechnął się szerzej - choćby i jeno niespodziewaną obecnością płci piękniejszej w Waszej nadobnej osobie.
- Jednakoż kwintesencją pytania zostaje, jak owe polityczne zmiany których jasnym zwiastunem jesteście wpłynęły na traktowanie renegatów na waszych ziemiach? Po tych słowach Haniss rozsiadł się wygodniej, a uśmiech na jego licu zastąpiło wystudiowane zamyślenie.
- Gdym ostatnio granic ziem doglądał, politykę czerwonej góry w tej sferze nadal podsumować zdołałbym kolokwialnym „wprzódy smaż, potem piecz, w końcu o winy pytaj”. Wyznać muszę, iż o zmiany w tej gestii góry żem nie podejrzewał. Po tych słowach mag zmrużył oczy. - Chyba... racja wszak. Pięknie zagrane, waćpanna. Wasza obecność więcej tutaj mówi, niźli oko wprzódy dostrzega. Wszak jeśli wy tutaj, to kto ostał się wewnętrznymi sprawunkami zajmować? - Z cieniem triumfalnego uśmiechu na licu Radpol zlustrował oblicza pozostałych magów.
- Doprawdy, nie spodziewałem się takiej subtelności ze strony czerwonego kręgu. Pozwólcie, iż wyrażę szczery podziw. - Skinął uprzejmie Marice i przeniósł spojrzenie w stronę druida.
- Czy krąg również mnie dziś zaskoczy? |