Gorbat spał nie spokojnie. Ciągle budziły go szmery w obozie.
-Oho, wrócili - rzekł wojownik z lekką nutą zawiedzenia w głosie. Widział ognisko płonące spory kawałek o niego.
-To gówno zaraz in zgaśnie, he he - zaśmiał się ponuro krasnolud.
Teraz rozejrzał się po obozowisku. Byli w nim już wszyscy oprócz szefowej i ...
kogoś mu brakowało. Obejrzał się dookoła i wreszcie odgadł. Nie było Telestry.
- A to suka - pomyślał - my to żeśmy wykonywali rozkazy psychopatki w zbroi, a ona tylko udawała i jak nas nie było to zwiała...
Teraz tylko się położył i rozmyślając kim może być ta elfka usną w jedną myślą:
-Łotrzyk...
W nocy dręczyły go koszmary o ogniu, budził się co chwilę uświadamiał sobie, że to tylko sen, obracał na drugi bok i usypiał na nowo. Wstał najwcześniej z całej grupy, przynajmniej takie miał przeczucia. W dalszym ciągu dręczyło go przeczucie niebezpieczeństwa... |